Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po spotkaniu z kibicami czerwono-czarnych

Paweł Brzeźniak
W piątek wieczorem na stadionie miejskim przy ulicy Wrzesińskiej odbyło się spotkanie kierownictwa Łączyńskich Carbon Start Gniezno z kibicami. Miało ono bardzo merytoryczny i kulturalny charakter.

Sytuacja klubu jest bardzo trudna. Siedem przegranych spotkań w zasadzie skazuje gnieźnian na spotkania barażowe o utrzymanie w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Rezygnację z pracy w klubie złożył zarząd klubu w osobie Arkadiusza Rusieckiego i Mariusza Purola oraz trener Dariusz Śledź. We wtorek Rada Nadzorcza klubu (Robert Łukasik, Paweł Sochacki, Piotr Łączyński) zadecyduje o ich losie. Jeżeli rezygnacja członków zarządu zostanie przyjęta, do czasu wyboru ich następców funkcje te będą sprawować dwie osoby z Rady Nadzorczej.

Przeczytajcie wypowiedź rzecznika Startu!

W spotkaniu przy ulicy Wrzesińskiej udział wzięło kilkudziesięciu kibiców. Fani czerwono-czarnych pytali m.in. o słabszą postawę naszych zawodników, w tym w szczególności juniorów. Mowa o Michale Piosickim i Dawidzie Wawrzyniaku. – Dajmy szansę im się objeździć. To są młodzi chłopcy, którzy jeszcze potrzebują doświadczenia – podkreślał Paweł Sochacki, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej klubu, właściciel firmy Carbon, sponsora tytularnego klubu. – Zważcie też na to, że poziom pierwszej ligi bardzo się podniósł. To nie jest miejsce, gdzie można "przezimować" – tutaj naprawdę trzeba zasuwać.

W tym kontekście poruszono kwestię "gościa", którym w Starcie był Damian Dróżdż, wychowanek wrocławskiej Sparty. – Z nim nie udało się. Problem z "gościem" polega na tym, że nie może to być przedstawiciel juniorskiej kadry narodowej, w której znajduje się ponad 10 zawodników. Tak więc oni są zablokowani "z urzędu" – mówił Grzegorz Buczkowski.

Paweł Sochacki dość obrazowo wyjaśnił jednemu z kibiców sprawę odejścia Adriana Gały do Wrocławia. – Jeżeli pan pracuje za 2-3 tys. zł i ktoś zaproponowałby panu zarobek trochę dalej za 20 tys. zł, to nie wybrałby pan takiej opcji? Adrian poszedł do poukładanej drużyny ekstraligowej. Klub nie staje mu "okoniem" Takie było życzenie jego menadżera, ojca i jego samego. Moje zdanie jest jednak takie, że Adrian spokojnie mógł zostać na ten sezon w Gnieźnie.

Przewodniczący rady nadzorczej klubu podkreślił, że będzie zrobione wszystko, aby żużel w Gnieźnie istniał. – Wspólnie jesteśmy pozytywnie "zakręceni" na punkcie żużla. Do tej pory jest jednak tak, że nie mogliśmy z podniesionymi głowami wychodzić ze stadionu. Najbardziej boli nas przegrany mecz z Bydgoszczą, bo wtedy zaczęła pojawiać się nerwowość – mówił Paweł Sochacki. – Każdy bierze odpowiedzialność za to, co się dzieje w klubie. Decyzje zawsze były wspólnie konsultowane. Nie mam smutnej miny z tego powodu, że członkowie zarządu składają rezygnację z zajmowanych funkcji, tylko dlatego, że rozmawiamy na temat klimatu, jaki się wytworzył między kibicami a tymi, którzy w tym klubie pracują. Żaden z członków Rady Nadzorczej nie pobiera ani jednej złotówki. Wynagrodzenia w klubie pobierają tylko osoby funkcyjne: trener, prezes zarządu, pani z sekretariatu oraz osoby, które zajmują się z przygotowaniem toru i zabezpieczeniem technicznym. To nie są dziesiątki tysięcy złotych. Poruszamy się w granicach średnich pensji, które są w Gnieźnie.

Podczas spotkania poruszono także sytuację trenera Dariusza Śledzia, którego kontrakt ze Startem kończy się w tym roku. – Nie sposób teraz znaleźć kogoś, kto mógłby go zastąpić. Na ten moment nie ma mowy o innych kandydaturach. – mówił Grzegorz Buczkowski, rzecznik klubu. Kibice podkreślali, że po zastąpieniu Piotra Palucha przez Stanisława Chomskiego w Gorzowie nastąpił progres formy aktualnych mistrzów Polski. – Gniezno a Gorzów to jednak różnica. Mówimy trochę o innych realiach – ripostował G. Buczkowski. – Co do zawodników, to pamiętajmy, że każdy żużlowiec pracuje przez całe życie na swoje nazwisko. Oni wszyscy chcieliby jak najlepiej. Okazuje się jednak, że zabrakło nam lidera.

Kibice zwrócili uwagę, że w kontekście trenera warto byłoby zastanowić się nad kandydaturą Zbigniewa Jądera lub Tomasza Fajfera. Rzecznik Startu wyjaśnił jednak, że pierwszy z nich przeszedł na emeryturę, a drugi nie posiada odpowiednich uprawnień. – Kiedy mieliśmy trenera Śledzia, to pamiętam takie głosy z trybun: "Wreszcie mamy trenera". Sytuacja jest dynamiczna, jak się okazuje. Kiedy jest dobrze, jest ok. Dziś dobrze nie jest.

Rzecznik Startu odniósł się do sytuacji finansowej klubu. – To nie jest tak, że w Gnieźnie są "marcepany" i wszystko jest na bieżąco po zawodach płacone. Tak nie jest. Ale sytuacja finansowa nie jest gorsza od tego, co było rok temu o tej samej porze – mówił Grzegorz Buczkowski. – Nikt tutaj nie mówi: "Nie mam zapłacone – nie przyjadę". Są zaległości, ale dopuszczalne. Nazwałbym je jednak – z ubolewaniem, bo takie są realia – normalnymi.

Blisko dwugodzinne spotkanie powinno napawać nadzieją fanów czerwono-czarnych. Poziom dyskusji był wysoki, a poza tym było widać, że są ludzie, którym zależy na dobru gnieźnieńskiego klubu. I nawet pomimo tego, że nie była to silna grupa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto