Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PODYSKUTUJ Z NAMI - Nietrzeźwi kierowcy zamiast chuliganów

Barbara Sadłowska
– Na razie można powiedzieć, że rozwiązania trybu przyspieszonego sprawdziły się – mówi sędzia Piotr Gerke - Fot. Janusz Romaniszyn
– Na razie można powiedzieć, że rozwiązania trybu przyspieszonego sprawdziły się – mówi sędzia Piotr Gerke - Fot. Janusz Romaniszyn
W pierwszym tygodniu działania sądów 24-godzinnych poznański Sąd Rejonowy ogłosił siedem szybkich wyroków. W drugim – 12. W trzecim – 9. Zgodnie z ideą Ministerstwa Sprawiedliwości, Temida w ekspresowym ...

W pierwszym tygodniu działania sądów 24-godzinnych poznański Sąd Rejonowy ogłosił siedem szybkich wyroków. W drugim – 12. W trzecim – 9. Zgodnie z ideą Ministerstwa Sprawiedliwości, Temida w ekspresowym tempie miała się rozprawić z chuliganami. Tymczasem przed jej oblicze trafiają głównie nietrzeźwi kierowcy, incydentalni złodziejaszkowie i oszuści. Tylko sama ich obrona z urzędu kosztuje Skarb Państwa 400 złotych od oskarżonego. Czy tak miały działać szybkie sądy?

Sądy 24-godzinne ruszyły 12 marca, przy pełnej mobilizacji sądów, prokuratury i palestry. Wyznaczono dyżury popołudniowe, nocne i weekendowe na najbliższe miesiące.
– Sensacji nie było. Pierwsze tygodnie upłynęły bez większych kłopotów – zapewnia Piotr Gerke, wiceprezes Sądu Rejonowego w Poznaniu.

Tablica publiczna

Większość skazanych przez sądy 24-godzinne to pijani kierowcy. Wszystkie wyroki ich skazujące są podawane do publicznej wiadomości. W marcu tylko w Poznaniu skazano 16 kierujących samochodami, 3 rowerzystów i jadącego koparko-ładowarką po alkoholu. Przez dwa tygodnie informacje podające wszelkie dane, w tym imię i nazwisko skazanego, wiszą w sądzie na tablicy ogłoszeń.
Rekordzista Sebastian P., zatrzymany na ulicy Wilczak w Poznaniu, miał 3 promile alkoholu we krwi. 21 marca sąd wymierzył mu karę pozbawienia wolności w zawieszeniu i na 5 lat odebrał prawo jazdy. Musi też zapłacić prawie 2300 złotych grzywny i nawiązki. Natomiast obywatel Grecji, zatrzymany na placu Cyryla Ratajskiego w Poznaniu z 0,1 promila stracił prawo jazdy na pół roku, a 200 złotych grzywny „odsiedział” w policyjnej izbie zatrzymań.
Najsurowsza kara dotknęła pijanego kierowcę koparki, który został zatrzymany 25 marca w Kicinie. Mężczyzna, którego wcześniej sąd pozbawił prawa jazdy, został przyłapany na jeździe, gdy miał 1,2 promila alkoholu we krwi. Wyrok był surowy – 3 miesiące bezwzględnej odsiadki i 8 lat bez prawa jazdy. Bulwersujące przypadki były trzy: dwa nietrzeźwych kierowców tirów – Czecha i Litwina, którzy zostali zatrzymani w Poznaniu oraz rowerzysty, złapanego... na chodniku przy ul. Wierzbięcice. Dwa pierwsze każą się bać, bo byli to zawodowi kierowcy w ciężkich samochodach. Trzeci przypadek ostrzega, że wystarczy 0,6 promila alkoholu na jednośladzie jadącym po chodniku, żeby na 2 lata stracić prawo jazdy, a przez pół roku – po 20 godzin w miesiącu – pracować społecznie.

Skazani za słowa

Ekspresowy sąd, za wtargnięcie do cudzego domu, trzech uczniów skazał na 25 godzin pracy miesięcznie w Zakładzie Zagospodarowywania Odpadów. Będą walczyć ze śmieciami przez kilka miesięcy. Wśród ekspresowych podsądnych jest także trzech studentów. Jeden jechał po alkoholu, drugi – odpowiadał za wybicie szyb w akademiku, trzeci – za chuligański wybryk, bo nocą na Starym Rynku zamiast okazać dokumenty, szarpał i lżył policjantów.
Za wyzwiska został również skazany mechanik pracujący w Irlandii – ten z kolei znieważył celników. W ekspresowym trybie poznański sąd wymierzył karę także Adamowi K., który podczas kontroli biletów w tramwaju okazał sfałszowaną książeczkę wojskową oraz Jakubowi R., który uszkodził na ulicy Lotniczej tablicę reklamową. Pierwszy musi przepracować po 30 godzin miesięcznie – przez 5 miesięcy – w Zakładzie Zagospodarowania Odpadów. Drugi pokopie i poplewi przez 10 miesięcy, po 30 godzin w Ogrodzie Botanicznym. Będzie też musiał zwrócić właścicielowi uszkodzonej tablicy 500 złotych.

Sprawa za kij

Czarny kij do mopa, który upatrzyła sobie w hipermarkecie REAL Marzena K., kosztował 3,90 złotych. Nakleiła na niego metkę z ceną 1,90 złotych i na tym została przyłapana 14 marca o godzinie 13. Niemal dobę spędziła w izbie zatrzymań, w czwartek przed południem policjanci zawieźli ją do Sądu Rejonowego z wnioskiem o ukaranie za oszustwo. Kobieta dobrowolnie poddała się karze 200 złotych grzywny.
– Szacuję, że nas jako podatników ta sprawa kosztowała około tysiąca złotych – tak skomentował proces – nieoficjalnie – jeden z poznańskich adwokatów.
Także sędziowie i prokuratorzy uważają, że koszty 24-godzinnego sądu są zbyt wysokie. Ale nie powiedzą tego publicznie.

Warta skórka wyprawki?

Wszyscy oskarżeni w 24-godzinnym sądzie mają prawo do obrony. Przeważnie jest to adwokat z urzędu. Za jego pracę Skarb Państwa płaci przeszło 400 złotych od jednego oskarżonego (najlepiej „trafić” na dyżurze na prostą sprawę z kilkoma sprawcami – dniówka mecenasa przekracza wówczas tysiąc złotych).
Sędziowie i prokuratorzy pracują bez dodatkowego wynagrodzenia. Ono jednak należy się dyżurującym protokolantkom (ministerstwo uwzględniło ten wydatek w budżecie).
Natomiast policja pokrywa koszty utrzymania oskarżonych w izbie zatrzymań i kursy radiowozami. Jeżeli skazany ma dochody, sąd obciąża go opłatą za sprawę. W większości przypadków koszty ponosi państwo, czyli podatnicy. Czy każda sprawa jest tego warta – na przykład, „oszustki”, która przekleiła metkę na kiju?
– Część spraw może się wydawać dziwna, a nawet śmieszna, ale ustawodawca przyjął taką koncepcję, by w trybie przyspieszonym karać za oszustwa – mówi sędzia Piotr Gerke.
Sądy 24-godzinne miały rozprawić się z chuliganami. Tymczasem trafiają do nich głównie nietrzeźwi kierowcy. Do sądu odwoławczego wpływają już pierwsze apelacje skazanych przez szybkie sądy. Głównie od kary, bo winę sprawców przyłapanych na gorącym uczynku trudno kwestionować. Sąd odwoławczy musi w ciągu miesiąca rozpoznać sprawę, bo sprawiedliwość ma być rychliwa również na tym etapie postępowania. Pierwsze procesy apelacyjne z szybkich sądów odbędą się 23 kwietnia.
Ponieważ wina sprawców nie budzi wątpliwości, zaskarżają rodzaj i wymiar kary.

Korzyści większe niż koszty
Andrzej Borowiak, rzecznik poznańskiej policji

– Dla nas to, czy zatrzymanych będzie 5 czy 50 osób, nie ma znaczenia. Izby musimy utrzymywać. Ważniejsze jest, że w drobnych sprawach ktoś złapany na przestępstwie może być natychmiast osądzony. Wyrok to szok dla sprawcy. Za kilka miesięcy przekonamy się, jaki wpływ na liczbę drobnych przestępstw ma taka procedura sądzenia. Tryb przyspieszony jest także korzystny dla policji – zamiast przez miesiąc prowadzić dochodzenie, ograniczamy do minimum czynności biurowe i kończymy sprawę.

Chybione organizacyjnie
Prof. Zbigniew Hołda, Helsińska Fundacja Praw Człowieka

– Pomysł jest chybiony pod względem organizacyjnym i anachroniczny. Angażuje sąd, prokuratorów i adwokatów do niewielkiej liczby spraw. Kto wymyślił, że w tym trybie będzie rozpatrywanych 200 tysięcy spraw rocznie?

W kraju skazali

Łódź: 21-letni obywatel Estonii, który w tamtejszym supermarkecie ukradł butelkę likieru, został ukarany pięcioma dniami aresztu.

Tarnów: tam szybki sąd skazał 48-letniego mężczyznę przyłapanego na kradzieży opakowania mielonego mięsa wieprzowo-wołowego. Za kradzież towaru wartego 3,49 złotych sąd wymierzył mu grzywnę 500 złotych

Czy uważasz, że sądy 24-godzinne przyniosą więcej korzyści niż strat?

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto