Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie święta oczami obcokrajowców

Joanna Dębiec, Beata Dobrzyńska
W domu Raffaele, Kariny i Marco Del Duchetto w Tomaszowie choinka jest już przystrojona
W domu Raffaele, Kariny i Marco Del Duchetto w Tomaszowie choinka jest już przystrojona
Ilu w Tomaszowie jest obcokrajowców, dokładnie nie wiadomo. Za meldowanych jest 75, mieszka z pewnością więcej. Wszyscy, tak jak rodowici tomaszowianie szykują się do świąt Bożego Narodzenia. Dla niektórych to egzotyczne święta, dla innych nic zaskakującego, dla wszystkich cenny czas spędzany z bliskimi

Nie potrawy, prezenty, choinka, a tym bardziej nie do końca zrozumiałe obrzędy są podczas Świąt Bożego Narodzenia najistotniejsze dla Egipcjanina Hassana Mohameda Ahmeda, którego los zesłał do Tomaszowa. Najbardziej podoba mu się to, że święta są w Polsce bardzo rodzinne, że są okazją do odwiedzenia bliskich, dla których, na co dzień, zabiegani i zapracowani nie zawsze znajdujemy czas.

Egipcjanin przyjechał do Polski w lipcu 2010 r, bo zakochał się w tomaszowiance, która w jego kraju spędzała wakacje. Teraz Hassan pracuje w renomowanej restauracji jako kelner, pani Anna stała się jego żoną i razem wychowują dwóch synków. Dobrze się czuje w Tomaszowie, zwłaszcza, że został tu ciepło przyjęty. Jest wdzięczny swoim pracodawcom, że dali mu szansę.

Pomimo, że Hassan jest muzułmaninem i Bożego Narodzenia przecież nie obchodzi, razem z rodziną żony, tak, jak w ubiegłym roku, ubierze jednak choinkę i zasiądzie do wigilijnego stołu u teściowej. Niektóre obyczaje są dla niego niezrozumiałe, ale w nich uczestniczy, jak każdy inny członek rodziny pani Ani. - Mąż jest rzeczywiście wychowany w innej kulturze i religii, ale z europejskimi tradycjami zetknął się już w Egipcie, kiedy był kelnerem w jednym z tamtejszych hoteli. W egipskich kurortach na święta zawsze było przecież dużo turystów, także z Polski. Hassan widział więc i choinkę, i Mikołaja -tłumaczy pani Anna.

Teraz w typowo katolickim, polskim domu jest jednak dużo więcej do zrozumienia. Hassan poznaje święta w praktyce.
- W tamtym roku nie miałem pojęcia, po co dzieli się opłatkiem i ludzie składają sobie przy tym życzenia- mówi pan Ahmed. - W sumie do tej pory nie wiem- przyznaje z uśmiechem.
Lubi jednak świąteczną polską kuchnię, byleby nie była zbyt skomplikowana.- Mąż odżywia się zdrowo i gustuje w prostych potrawach. Lubi np. ryby, więc w Wigilię ma w czym wybierać-mówi pani Anna. - W tamtym roku podczas świąt wypytywał jednak moją mamę, z czego składa się każde danie, żeby przypadkiem nie było z wieprzowiną, bo tego zakazuje islam-dodaje. Pani Ania na co dzień wieprzowiny stara się w ogóle nie podawać, nie tylko ze względu na męża, ale i zdrowie.

Na święta, pan Hassan oprócz karpi i śledzi upodobał sobie też bigos bez mięsa. Nie cierpi zaś alkoholu i to nie tylko na bożonarodzeniowym, polskim stole, ale w ogóle. Dziwi się, że Polacy... tak dużo piją. U niego, w rodzinnej egipskiej miejscowości, picie nie jest społecznie akceptowane.

Przed świętami Egipcjanin mało pomaga w domu swojej polskiej żonie, bo dużo pracuje, a poza tym, jak przyznaje pani Ania, ona sama jest tradycjonalistką i woli, by kuchnia była tylko jej "królestwem". - Mąż jednak czasem ją opanuje i robi pyszny podsmażany ryż lub zapiekane ziemniaki z pomidorami- opowiada z uczuciem żona Hassana. Poza tym ustawi, choinkę, a ubiorą ją dzieciaki, bo to dla nich jest przecież największa frajda.

Dla Egipcjanina, podczas świąt najważniejsza jest rodzinna atmosfera. Przypomina mu jego własne święta, takie jak trwające cztery dni, Święto Ofiarowania, czyli Eid al-Adha ,kiedy to muzułmanie pielgrzymują do Mekki, dają jałmużnę i w meczetach składają ofiarę ze zwierząt - Zabija się wtedy barana i dzieli z krewnymi oraz tymi, którzy są biedni i nie mają co jeść-opowiada Hassan. Ofiara ta upamiętnia poświęcenie Abrahama, który dla Boga gotów był zabić własnego syna. Każdy muzułmanin musi raz w życiu złożyć taką ofiarę...
Ofiar, ani w swym rodzinnym kraju, ani tym bardziej w Tomaszowie, nie musi składać za to Nigeryjczyk Luke Uzoma, który gra w ataku tomaszowskiej Lechii. Jest katolikiem, więc nasze obyczaje nie są mu całkowicie obce. Te wyjątkowe dni spędza u rodziny w Bielsku-Białej. - Różnica między świętami w moim nigeryjskim domu, a w Polsce, jest taka, że u Was jest zimno- śmieje się Uzoma.- Poza tym w Nigerii w tym czasie jada się więcej mięsa, a nie tak, jak w Polsce ryb-dodaje.I do ryb, i do niskich temperatur, piłkarz zdążył się już jednak przyzwyczaić, bo Polsce jest już dziewięć lat.

Podobne, przynajmniej jeżeli chodzi o serwowane potrawy, święta będzie mieć też Maria, Ukrainka z Tarnopola, handlująca na tomaszowskim targowisku. Na Boże Narodzenie wraca do domu. - Jestem wyznania prawosławnego, więc święta obchodzę 6 stycznia-tłumaczy.- Jest podobnie, jak u Was, też jemy ryby, barszcz czerwony z uszkami, kutię, pijemy kompot z suszonych owoców-dodaje. Jej kolega ze stoiska uzupełnia zaś, że na Wigilię na Ukrainie podaje się też pierogi z serem i z kapustą i ...wódkę.
Inne spojrzenie na polskie święta niż Hassan Mohamed Ahmed, ma Raffaele Del Duchetto, który już po raz drugi spędzi Boże Narodzenie w Polsce, a dokładnie w Tomaszowie. Dziwi się bowiem, że u Polaków na stole... nie ma żadnego alkoholu - Przecież przez cały rok Polacy sobie nie odmawiają trunków- zastanawia się.
To tutaj, w Tomaszowie przystojny Włoch, mieszka razem z żoną Kariną, tomaszowianką i synem Marco. Niestety pracuje na statku i połowę roku spędza w rejsie.
Do Tomaszowa na święta wrócił zaledwie kilka dni temu z samochodem wypełnionym prezentami dla całej tomaszowskiej rodziny.
Bo we Włoszech, skąd pochodzi, Boże Narodzenie niewiele różni się od polskiego świętowania. Jest Wigilia, pasterka, kolejne świąteczne dni, jest choinka, a pod nią prezenty od św. Mikołaja. Na stole są tradycyjne potrawy przede wszystkim ryba, a także owoce morza, jagnięcina i mnóstwo słodyczy oraz bakalii.

Wigilijna wieczerza, urozmaicona dobrym winem lub likierem, zwłaszcza w rejonie, gdzie wychował s się Raffaele, czyli ok. 70 km od Rzymu, kończy się nad ranem. Po kolacji na stole ląduje kosz ze słodyczami i... karty, a rodzinne rozgrywki na symboliczne pieniądze trwają do samego rana.
- Taka tradycja - kwituje Włoch i dodaje, że rano karty znikają ze stołu i pojawia się na nim świąteczne śniadanie.
Pani Karina, która raz spędzała Boże Narodzenie u rodziny męża wspomina też misterne szopki, które powstają w każdym domu. - W jednym z domów taka szopka z przeróżnymi figurkami zajmowała pół korytarza. Cała rodzina poświęca mnóstwo czasu, by taki żłóbek przygotować - wspomina.

Na polskim stole Włoch skusi się na zupę grzybową, rybę po grecku i kutię. Do karpia podchodzi z dystansem, bo we Włoszech nie są preferowane ryby słodkowodne.
W Polsce bardzo podoba mu się też śnieg, choć niestety w tym roku raczej go jak na lekarstwo. W środkowej części Włoch, gdzie mieszkał, w jego życiu śnieg spadł tylko raz. Wspomina, że nikt nie poszedł wówczas do szkoły. Nie próbuje tomaszowskiego świętowania wprowadzać swoich zwyczajów, bo wszystko podoba mu się takie jakie jest. A to rodzinny charakter tych świąt to element, który najbardziej łączy polską i włoską kulturę.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto