PRAWO - Fotoradar w rękach strażników

Od trzech tygodni straż miejska, wzorem policji, ma prawo zatrzymywać piratów drogowych i łapać ich na fotoradary. W tym czasie miejscy stróże prawa z Poznania ukarali niemal 600 kierowców. Łączna wysokość kar wyniosła prawie 87 tysięcy złotych. Cała kwota zasili budżet miasta.

Tym, czy strażnicy miejscy mogą wlepiać mandaty kierowcom, zajmował się nawet Trybunał Konstytucyjny, który w ubiegłym roku uznał, że takie uprawnienia im nie przysługują. Sejm to zmienił i od 24 lipca strażnicy miejscy znowu mogą ścigać tych, którzy przekraczają dozwoloną prędkość.

Poszli jak burza

Straż miejska po kilkumiesięcznej przerwie zabrała się ostro do pracy. Nie wszyscy kierowcy są jednak zadowoleni z tego, że kolejna służba ma prawo mierzyć prędkość ich aut.
– Powinni się zająć tym, co do nich należy, a więc bezpieczeństwem mieszkańców – mówi Tomasz Migdałek z Poznania.
– Wlepianie mandatów kierowcom, którzy przekroczyli prędkość, to łatwy sposób na zdobycie pieniędzy. Strażnicy powinni stawiać sobie nieco wyżej poprzeczkę i ścigać przede wszystkim chuliganów i wandali – dodaje Łukasz Bartkowiak.
Straż miejska nie zgadza się z takimi opiniami i odpiera zarzuty.
– Zajmujemy się i jednym, i drugim. Pytamy mieszkańców, gdzie czują się niebezpiecznie i tam staramy się być jak najczęściej. Także oni wskazują drogi, na których kierowcy nagminnie jeżdżą za szybko i na tej podstawie rozmieszczamy fotoradary. Gwarantuję, że żaden strażnik nie wlepi kierowcy mandatu za drobne przekroczenie prędkości. Karzemy tylko tych, którzy są zagrożeniem dla innych uczestników ruchu drogowego – komentuje sprawę Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy poznańskiej straży miejskiej. W ciągu trzech tygodni obowiązywania nowych przepisów jazda 579 kierowców skończyła się mandatem.
Pieniądze z mandatów, które wystawią strażnicy, trafiają bezpośrednio do kasy miasta. Jak się okazuje, nie jest to mała kwota. Od 24 lipca uzbierało się prawie 87 tysięcy złotych. Tylko w zeszłym roku poznańska straż miejska wystawiła mandaty na łączną sumę 1,5 miliona złotych.
Bardzo często można spotkać się ze skargami mieszkańców, którzy twierdzą, że strażnicy chowają się w krzakach i działają z zaskoczenia. Zdaniem Piweckiego są to bezpodstawne zarzuty.
– W każdy piątek na naszej stronie internetowej zamieszczamy komunikat, w którym informujemy, gdzie w najbliższym tygodniu będą rozmieszczone fotoradary. Wcześniej miejsca te uzgadniane są z sekcją ruchu drogowego – mówi rzecznik poznańskich strażników.

Blokady też

Na mocy ustawy z 1997 r. strażnicy miejscy mają prawo unieruchomić pojazd przez blokowanie kół. Poznańska straż miejska bardzo często wykorzystuje ten przepis w swojej pracy, o czym mogą przekonać się kierowcy parkujący swe samochody w centrum miasta. Ich odpowiednicy z Gdańska zrezygnowali z tego rozwiązania i od 2002 r. odholowują auta. Wszelkie skargi na takie działania strażników trafiają w próżnię, gdyż ci bronią się obowiązującymi przepisami prawa.

Radar nie dla wszyskich

W pozostałych miastach Wielkopolski korzystanie z fotoradarów przez strażników miejskich nie jest tak popularne jak w Poznaniu. Straż miejska w Pile od dnia wejścia w życie nowelizacji ustawy o ruchu drogowym podjęła 136 interwencji wobec kierowców. W tym 38 osób ukarała mandatami na kwotę 4200 zł, 47 osób zostało pouczonych, w 85 natomiast przypadkach wszczęto postępowania wyjaśniające w sprawie ustalenia właściciela pojazdu, który popełnił wykroczenie.
– Wśród najczęściej popełnionych wykroczeń jest parkowanie w miejscach niedozwolonych i wjazd w drogi objęte zakazem ruchu, głównie osiedlowe w centrum miasta – wyjaśnia Marian Ostaszewski, komendant straży miejskiej w Pile. – Pouczamy też wielu rowerzystów przejeżdżających przez pasy i pieszych przechodzących przez ulicę w miejscach niedozwolonych.
Z kolei kaliscy strażnicy nie mają fotoradaru, a samorząd miasta, któremu podlegają municypalni, nie planuje jego zakupu.
– W Kaliszu fotoradarem dysponuje policja. My mamy nieco inne priorytety – mówi Lech Kudła, zastępca komendanta straży miejskiej Kalisza. – Chcemy przede wszystkim rozwijać posterunki szkolne. Oczywiście, mamy możliwość karania kierowców, kiedy zarejestrujemy wykroczenia za pomocą monitoringu. Skupiamy się jednak bardziej na pieszych i rowerzystach.
W Lesznie praca municypalnych nie zmieniła się w ogóle.
– Nigdy nie mieliśmy fotoradaru – wyjaśnia komendant Mirosław Frątczak. Miasto w najbliższym czasie nie planuje zakupu tego typu urządzenia, gdyż musiałoby się to jednocześnie wiązać ze zwiększeniem zatrudnienia.
Gnieźnieńscy strażnicy także nie korzystają ze swoich uprawnień. Jak tłumaczy Mirosław Bogaczyk, zastępca komendanta straży miejskiej w Gnieźnie z ich radaru korzystają policjanci z drogówki. Jak jednak zaznacza, w najbliższym czasie fotoradar wróci do straży.
Konińscy strażnicy miejscy pod koniec lipca powrócili z fotoradarem na ulice miasta. Jak mówi Mieczysław Torchała, komendant straży miejskiej w Koninie, są to zawsze wspólne patrole strażników oraz policji.
– Fotoradar umieszczamy na ulicach, które zostały wskazane przez policjantów z drogówki jako miejsca niebezpieczne, gdzie dochodziło do wypadków. Nie jest to żadna tajemnica, o tym gdzie będzie ustawiony fotoradar informujemy na stronie internetowej. Nie chodzi nam o karanie, ale o prewencję, by było bezpieczniej – powiedział Mieczysław Torchała. •