Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przed Świętem Pracy: Takiego bezrobocia w powiecie nie było!

Iza Budzyńska
Kilka tygodni temu na łamach "Gnieźnieńskiego Tygodnia" pisaliśmy o Dawidzie, który szuka pracy. Jemu się udało. A pozostałym bohaterom naszych materiałów?
Kilka tygodni temu na łamach "Gnieźnieńskiego Tygodnia" pisaliśmy o Dawidzie, który szuka pracy. Jemu się udało. A pozostałym bohaterom naszych materiałów? Dawid Stube/Agencja Fotostube
Na kilka godzin przed świętem pracy publikujemy nasz raport odnośnie bezrobocia w powiecie gnieźnieńskim.

W pierwszych miesiącach roku bezrobocie w Gnieźnie wyniosło 16,3 procent. Budżet Powiatowego Urzędu Pracy na aktywizację – w sumie ponad 9,5 mln zł. Tylko gdzie i dla kogo będzie praca?

W lutym zarejestrowanych jako bezrobotni w powiecie gnieźnieńskim było 8540 osób. Stopa bezrobocia w powiecie sięgnęła 16,3 procent i jest najwyższa w ciągu kilku ostatnich lat! Powiatowy Urząd Pracy w Gnieźnie wyda w tym roku na aktywizację bezrobotnych w sumie ponad 9,5 mln zł z różnych źródeł. O gwarancjach na dłuższy czas trudno jednak mówić.

Rekordowo wysokie bezrobocie nie jest wynikiem masowych zwolnień. Małgorzata Matczak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, uważa, że część z tych osób to może być „budowlanka” i pracownicy sezonowi. Na początku roku rejestrowali się też niepracujący od dawna.

Zwolnienia grupowe zgłosiły w PUP sieć dogerii Aster, PZU, który pracownikom proponuje zmianę warunków. Na razie nie wiadomo, w jakim stopniu obejmą Gniezno, mają też być rozłożone w czasie – Zamykany będzie Zespół Szkół Specjalnych przy ul. Orzeszkowej, chociaż kadra ma dostać oferty nowej pracy. Według naszych informacji firma Posti planuje przeniesienie zakładu z Gniezna. Na razie kierownictwo tego jeszcze nie potwierdza.
W najgorszej sytuacji są młodzi absolwenci szkół i studiów wyższych. Stanowią ponad 40 procent zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy. 667 osób to absolwenci z wyższym wyksztłaceniem, większość po gnieźnieńskich uczelniach.

– Każda osoba, która decyduje się na podjęcie studiów, powinna zadać sobie pytanie, jakie kwalifikacje uzyskuje się po skończeniu tych studiów i gdzie można znaleźć zatrudnienie – mówi Małgorzata Matczak. Przyznaje, że młodzi ludzie nie robią rozpoznania rynku pracy, często nie ma kto im doradzić, co powinni wybrać.
– Generalnie wiedza, którą dysponują ci młodzi ludzie jest niewystarczająca. Bardzo często wymagane jest doświadczenie praktyczne. Tego właściwie w szkołach nie ma i myślę, że to jest błąd . Widzimy to chociażby w naszym urzędzie. Przygotowanie urzędnika do pracy zajmuje około dwóch lat, mimo że zatrudniamy osobę, która jest z wykształcenia prawnikiem, czy ekonomistą. Mają jakąś wiedzę teoretyczną, ale brakuje im praktyki – zaznacza dyrektor Urzędu Pracy.
Na to samo narzekają pracodawcy. Z kolei poszukujący pracy – na oferty, które wymagają wykształcenia, doświadczenia i w dodatku młodego wieku, a często też najchętniej grupy inwalidzkiej lub renty, by obniżyć koszty pracodawcy.

W skali kraju stopa bezrobocia w styczniu wyniosła 14,2 proc., w Wielkopolsce – 10,6. Gorzej od gnieźnieńskiego na tle województwa wypadają powiaty: chodzieskim, konińskim, słupeckim, wągrowieckim i złotowskim.
Od września ubiegłego roku liczba bezrobotnych w regionie stale rośnie. Największy wzrost przypadł między grudniem a styczniem.
Większość osób bez zatrudnienia cały czas stanowią kobiety. W skali województwa bezrobotni jest do 30. roku życia stanowią 23 proc. wszystkich zarejestrowanych – to o 3 proc. więcej niż po 50. roku życia. Ponad połowa bezrobotnych nie ma wykształcenia średniego, liczną grupę – ponad 40 proc. wszystkich – stanowią też osoby długotrwale bezrobotne.

Zdaniem tych, którzy szukają etatu, czy chociażby zlecenia, nie bez winy pozostaje sam urząd. Trudno jednak znaleźć kogoś, kto o swoich „przeprawach” opowie otwarcie. Nigdy nie wiadomo, kiedy znów przyjdzie zderzyć się z biurokracją. Nie brakuje osób twierdzących, że kolejne wizyty w „pośredniaku” to tylko podpisywanie papierków i czekanie na kolejne spotkanie za trzy miesiące.
– Tylko po to czeka się trzy godziny w kolejce – mówi nam studentka uczelni ekonomicznej, gnieźnianka, która chce zostać anonimowa. – Wydaje mi się, że taki urzednik powinnien wykrzesać z siebie wiecej, niż tylko podsuwać karteczki do podpisu.

Zastanawia się, jak by to wyglądało, gdyby wynagrodzenie zależało od tego, ilu osobom rzeczyście urzędnik pomoże. Nasza rozmówczyni przyznaje, że w Urzędzie Pracy dowiedziała się tylko, że ofert dla jej wykształcenia nie ma.
– To nie jest tak, że jak ktoś ma wykształcenie wyższe, nie może dostać oferty pracy fizycznej. Tak nie jest. Ludzie tego nie rozumieją. My natomiast jesteśmy zobligowani standardami usług pracy każdej z osób, która się u nas zarejestruje, dać odpowiednią propozycję – wyjaśnia Małgorzata Matczak.
Zaznacza, że urząd jest rozliczany z efektywności. Od tego zależy, ile dostanie pieniędzy na kolejne programy. Każdy staż musi zakończyć się zatrudnieniem. Umowy z końca ubiegłego roku będą monitorowane w marcu, później przez kolejne trzy miesiące. Nie ma jednak długoletniej ewidencji osób, którze dostały pracę przez PUP.

Wielu gnieźnian przyznaje, że rejestracja i regularne odwiedzanie Urzędu Pracy to jedno, ale znaleźć pracę częściej udaje się bez pomocy urzędników. Czasem udaje się znaleźć firmę, która dla konkretnej osoby zawnioskuje o staż, czy dofinansowanie wyposażenia stanowiska pracy. Często PUP to tylko podpisywanie papierków, a szukanie pracy polega na przeglądaniu ogłoszeń i pytaniu znajomych.
Nawet w ankiecie na stronie internetowej PUP w Gnieźnie ponad 2,5 tysiąca osób przyznało, że pracy szuka przez znajomych, a zaledwie 80 osób – że u pośrednika w urzędzie.

Z drugiej strony pojawiają się przykłady osób, które pracy dostać wcale nie chcą, a rejestrują się na przykład po to,by mieć ubezpieczenie zdrowotne.
– Byli tacy pracodawcy, którzy mówią, że przychodzą ludzie ze skierowaniami i mówią wprost, żeby podpisać, że nie ma dla nich pracy. Kiedy pracodawca mówi, że nie może tego zrobić, odgrażają się wręcz, że albo porysują samochód, albo powybijają szyby – opowiada dyrektor PUP.
Przedsiębiorcy narzekają na potencjalnych pracowników, którzy też miewają wygórowane wymagania na starcie. Nie wierzą w to, że jeśli się sprawdzą, zapronowana na początek stawka może z czasem wzrosnąć. Zdaniem pracodawców kręcą nosem, że „za tyle pracować się nie opłaca”.
Szans na znalezienie pracy nie mają osoby bez żadnych kwalifikacji. Nie wystarczy jednak pochwalić się dyplomem studiów, a częsciej poszukiwani są fachowcy. M. Matczak przyznaje, że często lepszym rozwiązaniem może być technikum, szkoła zawodowa czy policealna, która pozwoli znaleźć pracę w konkretnym zawodzie, niż wyższe wykształcenie.

Aleksandra Kuźniak, dyrektor wydziału oświaty, kultury i sportu Starostwa Powiatowego w Gnieźnie, przyznaje, że około 40 proc. absolwentów gimnazjów wybiera szkoły ogólnokształcące, pozostali technika i „zawodówki”.
– W zeszłym roku i dwa lata temu zmniejszyliśmy liczbę oddziałów w ogólniakach – dodaje. Zainteresowanie technikami jest ostatnio coraz większe.
Sposobem na przekwalifikowanie się, kiedy wykonywany, czy wyuczony zawód nie daje możliwości, według PUP są szkolenia indywidualne. Sprawdzają się, jak mówi M. Matczak lepiej, niż grupowe, bo wynikają z zapotrzebowania konkretnego pracodawcy. Najtrudniej jest, jak podkreśla, jeśli chodzi o osoby długotrwale bezrobotne i po 50. roku życia. One często muszą przystosowywać się do nowych warunków i nie zawsze są w stanie nadążyć na przykład za komputeryzacją. Od nowa uczą się też, jak się zaprezentować, przygotować dokumenty, starając się o zdobycie posady.
Innym problemem jest to, że w Gnieźnie nie ma już prawie dużych zakładów produkcyjnych. Czy to pomogłoby zmniejszych bezrobocie? Małgorzata Matczak przyznaje, że na pewno tak.
– Na terenie naszego powiatu mamy zarejestrowanych ponad 14 tysięcy podmiotów gospodarczych, ale wszystko to małe i średnie przedsiębiorstwa. Często są to firmy rodzinne, które nie przewidują zatrudnienia – mówi.

Michał Glejzer, przewodniczący komisji gospodarki i ochrony środowiska w radzie miasta Gniezna, przyznaje, że czasy zakładów zatrudniających po kilka tysięcy osób już minęły. Jego zdaniem problem dotyczy całego kraju i polega na tym, że Polska przestaje być atrakcyjna do inwestowania. I małe, i wielkie firmy muszą się zmagać z wysokimi kosztami pracy.
– Każdy potencjalny inwestor, który się zgłasza do gminy czy miasta, oczekuje super warunków, patrzy też na komunikację – mówi M. Glejzer. Jego zdaniem Gnieznu ciężko konkurować z większymi miastami, które mogą zaproponować lepsze oferty. Dodaje, że nawet jeśli jedyną inwestycją, która powstanie, będzie w Gnieźnie druga duża galeria handlowa – przy ul. Poznańskiej – to i tak będzie to kilkaset miejsc pracy i wpływy z podatku od nieruchomości.

Beata Tarczyńska, radna rady miasta, przyznaje, że to błąd, że w Gnieźnie nie powstała podstrefa specjalnej strefy ekonomicznej, chociaż mówiło się o tym.
– Proponowałabym przyjrzeć się innym miastom, które zainwestowały w przygotowanie trerenów inwestycyjnych, a dzisiaj mają zyski w postaci miejsc pracy – mówi. – Musimy zrozumieć, że bez rozwoju gospodarczego nie będzie finansów na rozwój innych dziedzin, też ważnych dla mieszkańców, czy to kultury, sportu, edukacji. Nie będzie lepszego budżetu miasta, jeśli nie będzie do niego wpływów.
B. Tarczyńska dodaje, że na szczęście jesteśmy blisko Poznania, gdzie spora rzesza gnieźnian dojeżdża do pracy . To jednak ma swoją cenę, nie tylko w kosztach dojazdu, ale choćby w spędzaniu całych dni poza domem.
Jeśli chcielibyście podzielić się swoimi przemyśleniami w tym temacie, zachęcamy do kontatku.

Zasiłek przysługuje bezrobotnemu:
- dla którego nie ma propozycji odpowiedniej pracy, propozycji stażu, przygotowania zawodowego dorosłych, szkolenia, prac interwencyjnych lub robót publicznych, który w okresie 18 miesięcy poprzedzające rejestrację przez co najmniej 365 dni:
- był zatrudniony i osiągał wynagrodzenie w kwocie co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę, od którego istnieje obowiązek opłacania składki na Fundusz Pracy,
- wykonywał pracę na podstawie umowy o pracę nakładczą i osiągał z tego tytułu dochód w wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę,- świadczył usługi na podstawie umowy agencyjnej lub umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, przy czym podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne i Fundusz Pracy stanowiła kwota co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę w przeliczeniu na okres pełnego miesiąca,- opłacał składki na ubezpieczenia społeczne z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności lub współpracy,
- wykonywał pracę w okresie tymczasowego aresztowania lub odbywania kary pozbawienia wolności,
- wykonywał pracę w rolniczej spółdzielni produkcyjnej, spółdzielni kółek rolniczych lub spółdzielni usług rolniczych, będąc członkiem tej spółdzielni,
- opłacał składkę na Fundusz Pracy w związku z zatrudnieniem lub wykonywaniem innej pracy zarobkowej za granicą
- był zatrudniony za granicą przez okres co najmniej 365 dni, w okresie 18 miesięcy przed zarejestrowaniem się w powiatowym urzędzie pracy, i przybył do Rzeczypospolitej Polskiej jako repatriant,
- był zatrudniony, pełnił służbę lub wykonywał inną pracę zarobkową i osiągał wynagrodzenie lub dochód, od którego istnieje obowiązek opłacania składki na Fundusz Pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto