Rodzina i znajomi nie zgadzają się z opinią prokuratora. "Próbują zamieść to pod dywan"
- Przed samym zajściem byłem u niego. Rozmawialiśmy i wspominaliśmy. On trochę pił, ja dotrzymałem mu towarzystwa, bo sam od 4 lat nie piję. Około godz.1.00 w nocy wyszedł mnie odprowadzić do domu, bo mieszkamy bardzo blisko. Miał kluczyki, chciał wsiąść do auta, ale zabrałem mu te kluczyki i wybiłem mu to z głowy. Zaczął mnie wyzywać, że mam mu je oddać, bo należą do niego, ale obiecał, że wróci do domu. Stałem jeszcze chwilę i patrzyłem jak wchodzi do domu. Musiał więc wyjść chwilę później...- mówi przyjaciel zmarłego, z którym, jak twierdzi, znał się od dzieciństwa.
Kilka minut później 39-letni mężczyzna, został zatrzymany niedaleko miejsca zamieszkania. -To było po godzinie 1.00 w nocy. Jego mama została powiadomiona. W towarzystwie innego członka rodziny poszła po samochód, bo go zabierali do badania krwi. Mógł wówczas zachowywać się agresywnie, mógł rzucać wyzwiskami w stronę funkcjonariuszy, bo był pod wpływem alkoholu, a jeżeli chodzi o inne środki odurzające, to w grę wchodzi tylko palenie marihuany. Znam go bardzo dobrze, nie brał nic innego, za to mogę ręczyć całym sobą - mówi przyjaciel.
Podczas pobrania krwi chłopak zmarł . Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj. Jak pisaliśmy w poprzednim artykule, prokurator twierdzi, że po wstępnych oględzinach zwłok, nie ujawniono obrażeń ciała, które miałyby wpływ na zgon.
Po tym artykule dostaliśmy mnóstwo wiadomości od znajomych i członków rodziny, którzy nie zgadzają się z oświadczeniem prokuratora. - Jego mama z ciocią były zobaczyć zwłoki. Miał siniaka pod okiem i ślad wokół szyi. Skąd to się wzięło, skoro ja się z nim widziałem tuż przed zajściem i nie miał żadnych takich obrażeń? - zastanawia się przyjaciel. - Wokół tej sprawy jest jeszcze kilka podejrzanych wątków. Zgon nastąpił około godziny 4.00 nad ranem, a matka została o tym poinformowana dopiero w południe. Gdy chciała zobaczyć zwłoki, to powiedziano jej, że są one w Poznaniu i umówiono ją na oględziny w czwartek na godzinę 9.00. Mama i siostra pojechały więc do Poznania, okazało się, że zwłoki są jeszcze w Gnieźnie. Musiały tam czekać, aż zostaną przewiezione do Poznania - opowiada przyjaciel.
Rodzina i znajomi będą się domagać wyjaśnienia w tej sprawie. - Próbują "zamieść to pod dywan". Nie pozwolimy na to. Domagamy się sprawiedliwości w tej sprawie, jeżeli tak nie będzie, to szykujemy się do manifestu - zapowiadają.
Przypomnijmy, że sprawę przejmie Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?