Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina zamierza walczyć o dobre imię pani Reginy

Paweł Brzeźniak
Paweł Brzeźniak
Rodzina zamierza walczyć o dobre imię pani Reginy
Rodzina zamierza walczyć o dobre imię pani Reginy Policja Gniezno
2 sierpnia 2018 roku na przejeździe kolejowym na Dalkach doszło do tragedii. Pociąg potrącił panią Reginę, mieszkankę Gniezna, która jechała na rowerze. Rok po tej tragedii jesteśmy w posiadaniu raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych.

Jak przyznaje radca prawny Tomasz Dzionek, „komisja stwierdziła, że dróżniczka podniosła szlaban przed przejazdem drugiego pociągu”. – Szlaban był całkowicie podniesiony i nie świeciły się czerwone światła sygnalizacji. Takie są ustalenia komisji ministerialnej. W związku z tym, że po sobie jechały dwa pociągi, niedopuszczalne było podniesienie rogatek przed przyjazdem drugiego pociągu. Był to za krótki czasookres między przejazdem jednego i drugiego pociągu. Stąd takie stwierdzenia komisji. Czekamy na wyniki prac prawie rok. Od prac tej komisji uzależnione było dalsze postępowanie karne w sprawie tego zdarzenia – przyznaje w rozmowie z nami.

– Następnego dnia po wypadku w Polsat News wyemitowano program, w którym zaprezentowano wypowiedź rzecznika PKP, pana Karola Jakubowskiego, który stwierdził, że światła były zapalone. To wyglądało tak, jakby ten pan wiedział, co się stało. Komisja potrzebowała rok, żeby to określić – przyznaje zbulwersowana Lidia Rolewska, córka pani Reginy. – Na kanwie wypowiedzi rzecznika spółki kolejowej przekaz większości mediów był taki, że nie tylko światła świeciły, ale także rogatki były opuszczone. W konsekwencji takiej oficjalnej wypowiedzi przedstawiciela spółki kolejowej przez media, przez internet przetoczyła się fala niepochlebnych komentarzy na temat pani Reginy. Ta tragedia, ale także wypowiedź rzecznika i jej konsekwencje skutkują dużym obciążeniem psychicznym dla rodziny – zaznacza Tomasz Dzionek, który jest pełnomocnikiem rodziny Rolewskich.

Lidia Rolewska zaznacza, że dla rodziny te komentarze są nie do przyjęcia i nie można tego zostawić. – Rzecznik przyczynił się do tego, że nasza mama została zniesławiona. Musimy walczyć o jej dobre imię – nie pozostawia złudzeń.

Rodzina Rolewskich podjęła decyzję, żeby podjąć kroki prawne przeciwko spółce w związku z wypowiedzią rzecznika. – Nie chodzi już tylko o postępowanie karne, które jest prowadzone przeciw dróżniczce, ewentualnie wobec spółki w sprawie roszczeń w związku z utratą najbliższej osoby. Domagamy się odpowiedniej reakcji na takie wypowiedzi. One w ogóle nie powinny paść – tak stanowczo, bez ustalenia okoliczności tego zdarzenia – mówi Tomasz Dzionek. – Te informacje były dla spółki łatwe do ustalenia, tym bardziej, że byli naoczni świadkowie. Nie było nagrania z przejazdu, ale kamera znajdowała się na przodzie lokomotywy – dodaje.

Henryk Rolewski, mąż pani Reginy przyznaje, że od razu wiedział, że „rzecznik przekazuje kłamstwa”. – Przecież tam byli świadkowie. Wszyscy mówili, że szlabany były podniesione. Ale pan rzecznik wie lepiej niż prokurator, niż policja – dodaje.

– Rodzina żyła z myślą, że straciła najbliższą osobę, a to poczucie krzywdy pogłębiła jeszcze ta wypowiedź. Rodzina musiała się często mierzyć z pytaniami najbliższych, znajomych, sąsiadów, jak ta pani mogła przechodzić przez przejazd kolejowy przy zamkniętym szlabanie. Tłumaczenie się za każdym razem było dla nich traumatycznym przeżyciem – wyjaśnia radca prawny. – To był dla nas podwójny cios – dodaje Lidia Rolewska. – Wszystko przez kłamstwa rzecznika. Gdyby tego tak nie powiedział, to ludzie by tego nie podchwycili – ocenia pan Henryk.

Jak informuje Tomasz Dzionek, w okresie, kiedy doszło do wypadku, na tym przejeździe pociąg przejeżdżał średnio co 7 minut. – Z tego, co rodzina się dowiedziała, PKP nie dokonały żadnych zmian kadrowych, żeby zabezpieczyć te przejazdy. Mimo tej tragedii, nie ma informacji, żeby coś się miało zmienić. Magistrala warszawska wróciła na swoją docelową trasę i ruch jest rzadszy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to miejsce newralgiczne, przy skrzyżowaniach z jednej i drugiej strony torów. Miasto rozmawia z PKP na temat zmiany organizacji na tym przejeździe, jednak minął rok od tego zdarzenia i stoimy w miejscu – twierdzi Dzionek.

Od poniedziałku nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zapytanie prasowe od rzecznika PKP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto