Rodzinie z Imielna całkowicie spłonął dom. Podpalenie?

Jak poinformował nas Piotr Gruszka, prokurator rejonowy w Gnieźnie, podejrzanego nie udało się do tej pory przesłuchać. Jak informuje, mężczyzna trafił pod obserwację psychiatrów. Jego przesłuchanie będzie możliwe, kiedy lekarze wyrażą na to zgodę.

Do pożaru doszło w niedzielę, krótko przed 21.00.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że płonie cały dom. Z informacji wynikało, że w środku mogą znajdować się ludzie. Na miejscu okazało się, że na szczęście nikogo w budynku nie było - informuje st. kpt. Bartosz Klich, zastępca komendanta gnieźnieńskiej straży pożarnej.
Do Imielna pojechały cztery jednostki z Gniezna, dwie z Łubowa oraz jedna z Lednogóry. Łącznie w interwencji udział brało prawie trzydziestu strażaków. St. kpt.
Bartosz Klich przyznaje, że pożar był bardzo intensywny.

- Ogień był w całym domu. Minęły cztery godziny zanim udało nam się wejść na poddasze - przyznaje zastępca komendanta. Jak informuje, dodatkowym problemem, z którym musieli borykać się strażacy było bardzo duże zady- mienie.

Czytaj także: Pogorzelcy z Pruchnowa w tym roku wprowadzą się do swojego domu?

- Musieliśmy zrobić dziury w dachu, aby wywietrzyć pomieszczenie - zaznacza st. kpt. Bartosz Klich.

O tym jak duży i intensywny był to pożar może świadczyć fakt, że strażacy zużyli aż trzydziestu aparatów chroniących drogi oddechowe, gdzie zazwyczaj zużywa się ich około czterech... W tym przypadku koniecznością było dowożenie ich z gnieźnieńskiej jednostki straży pożarnej.

Czytaj także: Pożar na osiedlu Kazimierza Wielkiego w Gnieźnie. Jedna osoba zasłabła

Walka z pożarem trwała siedem godzin. Z miejsca zdarzenia ostatnia jednostka straży pożarnej wyjechała o czwartej nad ranem.
Rodzina, która mieszkała w spalonym domu straciła nie tylko dach nad głową, ale również niemal cały dobytek, który znajdował się w środku.