MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Spełniają górskie marzenia. Dzięki nim dzieci z niepełnosprawnościami zdobyły kolejny szczyt. Marek Matuszewski: Jestem dumny ze Skarbów

Tomasz Barylski
Tomasz Barylski
Stowarzyszenie Runners Power-nadesłane
Małgorzata i Marek Matuszewscy oraz Ryszard Mitmański. Dla tej trójki osób związanych ze śremskim stowarzyszeniem Runner’s Power nie ma rzeczy niemożliwych, podobnie jak dla pozostałych osób zaangażowanych w działalność RP. Już po raz drugi zorganizowano akcję “Spełniamy górskie marzenia”. Nazwa akcji idealnie oddaje to, czego ponownie dokonali. Wraz z grupą dzieci z niepełnosprawnościami i wolonosicielami, czyli wolontariuszami zdobyli kolejny szczyt. Tym razem weszli na Śnieżnik.

Marek Matuszewski: Jestem dumny ze Skarbów

W tej wyjątkowej wyprawie, która trwała od 14 do 16 czerwca br. uczestniczyło łącznie aż 150 osób. Na szlaku towarzyszyło im dwóch lokalnych przewodników. Marek Matuszewski przyznał, że ta ekspedycja zakończyła się ogromnym sukcesem.

Wyjeżdżaliśmy w sobotę ok. 8:00 z Międzygórza. Po godzinie 9 wychodziliśmy na szlak. Trasa liczyła ok. 18 kilometrów. Nie było to łatwe. Towarzyszyła nam fajna pogoda, jednak dokuczał nam wiatr. Niektóre wózki były bardzo ciężkie. Logistycznie było to niezłe przedsięwzięcie, dwa razy trudniejsze niż ostatnio. Rejony Śnieżnika są zupełnie inne niż Karpacz. W tej wyprawie uczestniczyło piętnaścioro Skarbów, czyli dzieci z niepełnosprawnościami, którym towarzyszyli rodzice. Nie było łatwo. Fajnie to wszystko wygląda na zdjęciach i filmach. Kosztowało nas to trochę zdrowia. Jednak było warto. To ogromny sukces. Z tych mniej pozytywnych rzeczy to wyprawa zakończyła się jednym obtarciem pięty i moim przeziębieniem (śmiech)

- zdradził.

 

Ta wyprawa dostarczyła niesamowitych wrażeń wszystkim uczestnikom. Marek Matuszewski cieszy się nie tylko z tego, że udało się zdobyć szczyt Śnieżnika. Bardzo się cieszę z tego, że zaczynamy stanowić coraz większą rodzinę Skarbów, wolontariuszy i innych osób. Stworzyliśmy świetną paczkę. Te osoby dogadują się i mam do nich pełne zaufanie. Słowa uznania należą się przewodnikom górskim. Poprowadzili nas świetnie na ten szczyt. Oni sami, nie znając nas, przyznali, że nie prowadzili tak zgranej ekipy. Wspólnie wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Nie zatrzymujemy się i idziemy dalej. Mamy plany, wiemy, gdzie popełniliśmy drobne błędy i co poprawić

- zaznaczył.

Na szczycie Śnieżnika. 15 czerwca 2024.
Na szczycie Śnieżnika. 15 czerwca 2024. Runners Power-nadesłane

Wolonosicielka: Największym wyzwaniem było pokonanie własnej głowy

Wyprawa na Śnieżnik nie byłaby możliwa gdyby nie wolontariusze, czyli wolonosiciele. W tej grupie znalazła się m.in. Olga Klupś. Opowiadając o wyprawie, zdradziła, że ciężko opisać słowami tę akcję i te emocje, które towarzyszyły wszystkim uczestnikom. Co czuła nasza rozmówczyni, kiedy udało się wejść na szczyt?

Wzruszenie, radość, wdzięczność i szczęście. Te słowa najlepiej to oddają. Jak stanęliśmy na szczycie, to była taka wdzięczność wobec Gosi, Marka i Rysia. Za to, że dali nam szansę, to nie jest byle co. To poważna sprawa i świadomość, że można dać komuś szczęście i pomóc spełnić marzenia

- powiedziała. 

Co było największym wyzwaniem podczas zdobywania szczytu wraz z grupą Skarbów?

Największym wyzwaniem było pokonanie własnej głowy nie tylko dla mnie, ale dla wielu osób, które tam były. Pokonaliśmy wiele swoich słabości. Razem z dziewczynami byłam odpowiedzialna za Amelkę. Wniesienie jej na plecach na sam szczyt nie było łatwe fizycznie. Trzeba było pokonać barierę bólu fizycznego. Dało się to odczuć. Kluczowe było nastawienie głowy, pokonanie tych barier, żeby dać dzieciakom szczęście i nie poddać się

- zdradziła Olga Klupś.

Radość i łzy na szczycie

Wejście na szczyt to nie tylko ogromne przeżycie dla dzieci uczestniczących w tej niezwykłej wyprawie. Podobnie jest w przypadku rodziców, którzy towarzyszyli swoim pociechom podczas zdobywania Śnieżnika. 

To były niesamowite emocje. Syn jest szczęśliwy, to była jego druga wyprawa. Wcześniej był na Śnieżce. Jak tylko wspominam tamte chwile czy przejrzę zdjęcia, to łzy same nasuwają się do oczu. To są wspaniali ludzie, zarówno organizatorzy jak i wolonosiciele. Byli tam z własnej woli, wszyscy wiedzieli, co mają robić. Nie trzeba było nic mówić. To niesamowite jak ci mężczyźni ocierają buźki tych dzieci, poprawiają w kocyki. To trzeba przeżyć, trzeba tam być i zobaczyć

- opowiedziała nam Paulina Salamon, mama Olka, która towarzyszyła mu podczas wyprawy wraz z rodziną. 

Na samej górze nasz syn został wniesiony na wieżę widokową. Miał dodatkowe wrażenia. Towarzyszyło nam wtedy niedowierzanie, że udało się to zrobić. Jestem pod wpływem takich emocji, że ciężko dobrać słowa. To są dzieciaki, które na co dzień dosłownie pokonują jakieś góry. My jako rodzice nie mielibyśmy możliwości, żeby wnieść ich na szczyt, nie mam też takiego sprzętu. Olek, jak tylko poszedł do szkoły, to przez cały dzień opowiadał o tym nauczycielom. Schodząc ze Śnieżnika, pytał się, kiedy zdobędziemy następny szczyt

- dodała.

To takie emocje, wzruszenie, że dzieci mogły znaleźć się tak wysoko na szczycie. Dzięki tej akcji nie dokonaliby tego sami. Towarzyszyło nam tyle ludzi. Ich widok w tych niebieskich koszulkach to coś niesamowitego. Radość naszych pociech była niewyobrażalna. Jak tylko weszliśmy na górę, popłakałam się ze wzruszenia. Denerwowałam się, żeby wszystko się udało. To, co zrobili runnersi jest niesamowite. Bardzo się cieszę, że moja córeczka mogła uczestniczyć w tej wyprawie. Zuzia zdobyła drugi szczyt. Bardzo kocha góry. Mam nadzieję, że za rok uda jej się zdobyć kolejny szczyt

- zdradziła Paulina Lambryczak, mama Zuzi.

Runners Power-nadesłane

Runner's Power - Spełniamy górskie marzenia. Ciąg dalszy nastąpi

Runnersi nie zamierzają na tym poprzestać. W głowach Gosi, Marka i Rysia są kolejne plany i pomysły. Jednego można być pewnym. Oni się nie zatrzymają. W przyszłym roku wraz ze Skarbami i wolontariuszami zdobędą kolejny szczyt.

Mamy już zakusy na kolejny rok. Wybierzemy mniejszą górę, może uda się zabrać więcej Skarbów. Być może zrobimy dwie wyprawy, nie zamykamy się na to. Towarzyszyło nam dużo emocji. Jestem dumny ze Skarbów, ich rodzin i naszych wolonosicieli. Nie wyobrażam sobie zdobywać szczytów z innymi osobami

- podsumował Marek Matuszewski.

Zobacz również na srem.naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto