Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Społeczeństwo obywatelskie w Gnieźnie - może kiedyś? [FELIETON]

Paweł Brzeźniak
Paweł Brzeźniak
Przed spotkaniem z Adamem Bodnarem zakładałem, że frekwencja będzie albo dramatycznie mała albo wyjątkowa dobra. Mieliśmy do czynienia z pierwszym przypadkiem.

Społeczeństwo obywatelskie w Gnieźnie - może kiedyś?

W państwie rządzonym przez PiS Rzecznik Praw Obywatelskich pozostaje jedną z nielicznych instytucji, która nie jest uzależniona w swoich działaniach od obozu władzy. Kiedy media publiczne, sądownictwo i całe zastępy urzędników są lub za chwilę będą całkowicie "w objęciach" PiS-u, Rzecznik Praw Obywatelskich jawi się nam jako postać, która może być orędownikiem w sporach na linii obywatel-władza, i to w bardzo wielu sprawach. Nie mam zamiaru idealizować. Adam Bodnar nie jest lekiem na całe zło, nie pomoże w każdej sprawie, ale to dobrze, że jest ktoś taki, kto ma do pomocy ofiarnych współpracowników, którzy nie patrzą na nas krzywo, kiedy przychodzimy ze swoją sprawą. Skąd my znamy takie złowrogie podejście, prawda?

Bardzo się ucieszyłem, kiedy pojawiła się informacja, że rzecznik zamierza ruszyć w Polskę. W przeciwieństwie do polityków z pierwszych stron gazet nie chodzi o kampanię wyborczą, lansowanie swojej osoby i wzrost w słupkach sondażowych. Tu chodzi o rozmawianie z ludźmi, a nie pracę z perspektywy biurka i dokumentów. Adam Bodnar odwiedził wiele wielkopolskich miast (i nie tylko), gdzie mieszkańcy dzielą się swoimi problemami. Współpracownicy RPO rejestrują całe spotkanie (obraz i dźwięk) i na bieżąco robią notatki po to, żeby żaden temat nie umknął uwadze Bodnara. Widać, że nie jest to żadna "szopka", ale zwyczajna chęć pomocy obywatelom, do której jest powołany Rzecznik Praw Obywatelskich.

W czwartek Adam Bodnar przyjeżdża do Gniezna i wita go nieco ponad 10 osób, z czego dwie są z Dolnego Śląska, pięć spod Wrześni. Oprócz nich, głos zabiera jeden gnieźnianin, a sprawa dotyczy ustawy o działkowcach, samorządów i ordynacji wyborczej. Mówiąc wprost, czułem się zażenowany, że na takie spotkanie przyszło tak mało osób. Spotkanie odbyło się o 17:00, a więc wydaje się, że o dość dogodnej porze dla wielu mieszkańców. Nie trafia do mnie argument, który mógłby się pojawić, że widocznie mieszkańcy nie mają spraw, którymi chcieliby podzielić się z rzecznikiem. Nie, tych spraw jest cała masa, co dowodzą moje rozmowy przeprowadzane z ludźmi i niewielkie, ale jednak, doświadczenie życiowe. Poza tym, na spotkanie z rzecznikiem można przyjść nie tylko z problemem, ale żeby wysłuchać, jaka jest procedura radzenia sobie z biurokratyczną administracją. Tak na przyszłość, żeby wiedzieć.

Gdzie więc tkwi problem? Może w słabym nagłośnieniu tego spotkania? Ponoć w Gnieźnie mamy tyle mediów, i papierowych i elektronicznych, ale z moich obserwacji wynika, że o spotkaniu, poza nami, informował jeden portal. O spotkaniu poinformowaliśmy kilka dni przed wizytą Adama Bodnara w Gnieźnie, zapowiedź pojawiła się po raz drugi dzień przed przyjazdem. Informacja miała całkiem spory zasięg wśród użytkowników Facebooka, ale nie przyniosło to wymiernego skutku. Może to dowód na to, że coraz bardziej stajemy się wirtualnymi, "klikanymi", a nie realnymi użytkownikami. No właśnie, użytkownikami, bo czy obywatelami? Wrzucane informacje "lajkujemy", udostępniamy i co najwyżej przeglądamy, ale nie czytamy i analizujemy. Swoją drogą, ciekawe ilu z nas ma pojęcie o istnieniu Rzecznika Praw Obywatelskich i jaką mamy wiedzę na temat jego funkcji w naszym społeczeństwie.

Spotkanie z Adamem Bodnarem było doskonałą sposobnością dla polityków nieprzychylnych PiS-owi, aby okazać swoją "obywatelskość", którą jedna z partii opozycyjnych ma przecież w swojej nazwie. Nie przyszli, a mogli. Mogli wysłać swoich ludzi, nie wysłali. Wiem, że łatwiej jest organizować manifestacje i rzucać hasła, bo tak jest łatwiej, bo wtedy wystarczą emocje, a nie trzeba wysiłku intelektualnego. Coś z tych manifestacji wyniknęło? Jakieś wnioski? Coś pozostało poza wrażeniem, że przecież to już było? Jedne marsze się odbyły, kolejne już wkrótce. I tak, jedni zbierają się, żeby skarżyć się na władzę i upomnieć się o wolności (choć czasem niektórzy nie wiedzą jakie są im "zabierane"), a drudzy zbierają się na miesięcznicach i marszach poparcia dla prezesa.

Wznosić hasła, krzyczeć i krytykować, to taaak, ale merytorycznie porozmawiać o ważnych sprawach, to nieee. Może więc trzeba przyjąć, że jesteśmy społeczeństwem wiecowym, a nie obywatelskim?

P.S. Jedynym pozytywem tego wszystkiego jest to, że RPO i jego pracownicy mogli poświęcić więcej czasu na interwencyjne sprawy zgłoszone przez mieszkańców. Nie, nie przez gnieźnian.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto