Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa funkcjonariuszy z Pobiedzisk. „Wydaje się, że nasz syn był za młody na policjanta”

Paweł Brzeźniak
Paweł Brzeźniak
W środę, 11 marca przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie odbyła się kolejna odsłona sprawy Karoliny F i Filipa S., byłych funkcjonariuszy komisariatu w Pobiedziskach.

rokuratura zarzuca im niedopełnienie obowiązków służbowych, nieudzielenie należytej pomocy 36-latkowi oraz narażenie mężczyzny na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Podczas środowej rozprawy ponownie nieobecna była Karolina F., tylko jej adwokat.

W maju 2018 roku policjanci z Pobiedzisk otrzymali zgłoszenie o 36-latku, który leżał przy ul. Poznańskiej. Na miejsce pojechał policjant z trzyletnim stażem oraz policjantka, która służyła w policji od roku. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, zamiast wezwać na pomoc karetkę, lub zawieźć mężczyznę na izbę wytrzeźwień lub do domu, wywieźli go do lasu. Tam zostawili 36-latka, który później zmarł. Sekcja zwłok zmarłego wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci był krwotok wewnątrzczaszkowy. Karolina F. i Filip S. zostali wyrzuceni ze służby.
We wtorek przesłuchiwano m.in. rodziców oskarżonego i jego narzeczoną, funkcjonariuszy policji z Pobiedzisk i świadka interwencji policji, który zdarzenie obserwował z okna domu i z ciekawości nagrał. – Nie widziałem, żeby się szarpali. Ta interwencja wyglądała normalnie. Wydaje mi się, że zatrzymany mężczyzna szedł chwiejnym krokiem – powiedział świadek. Już podczas wcześniejszej rozprawy matka 36-latka przyznała, że syn miał problemy z alkoholem.

Z relacji ojca oskarżonego Filipa S. wynika, że policjanci zawieźli mężczyznę w bezpieczne miejsce, które wcale nie było odosobnione. Na miejscu można było znaleźć m.in. butelki, puszki, ślady po ognisku. – Syn na pewno nie chciał mu zrobić krzywdy. Pan M. sam prosił, żeby nie zawozić go do domu czy. A gdyby go zawieźli na izbę wytrzeźwień, zostałby obciążony kosztami pobytu, a jest to ok. 350 zł – mówił ojciec oskarżonego, który podkreśla, że jego syn nie miał doświadczenia jako funkcjonariusz, bowiem zaledwie od miesiąca był w służbie stałej, a wcześniej ukończył szkołę policyjną.

W podobnym tonie wypowiadała się matka oskarżonego. Oboje twierdzą, że ich syn po wyjściu z aresztu, w którym miał zostać pobity, ma problemy psychiczne i bardzo przeżywa to, co się stało. Deklarują, że do tej pory sprawował się dobrze. Większych problemów nie mieli z nim także funkcjonariusze z Pobiedzisk. Rodzice oskarżonego żalili się, że Karolina F., która feralnego dnia pracowała z Filipem S., została potraktowana łagodniej, bowiem po zdarzeniu nie trafiła do aresztu. – Nie wierzę w to, że wszystkie decyzje podczas tej interwencji podejmował mój syn. Karolina F. w każdej chwili mogła zadzwonić do przełożonych – przyznaje matka oskarżonego, która dodała: – Karolina F. krótko po zdarzeniu nagle dostała wolne, żeby przygotować się do zeznań. Przez 2 godziny była sam na sam z komendantem. Mogła wyuczyć się swoich zeznań. Po całym zdarzeniu żyliśmy w strachu, że ktoś nam zrobi krzywdę. Wydaje mi się, że nasz syn był wtedy za młody, żeby zostać policjantem – dodaje matka.

Oskarżonym grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Kolejna rozprawa odbędzie się w kwietniu.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto