Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Światowy Dzień Fotografii: Władysław Nielipiński i Dawid Stube o początkach swojej kariery i sztuce fotografowania

Redakcja
Władysław Nielipiński
Władysław Nielipiński Dawid Stube
Światowy Dzień Fotografii, który przypada na 19 sierpnia, to świetna okazja do tego, by porozmawiać z gnieźnieńskimi fotografami, którzy mają ogromny dorobek w tym fachu. Władysław Nielipiński i Dawid Stube opowiadają o początkach swojej kariery i o współczesnej sztuce fotografowania.

Światowy Dzień Fotografii: Władysław Nielipiński i Dawid Stube o początkach swojej kariery i sztuce fotografowania
Fotografia jest dzisiaj dostępna niemal dla każdego. O tym, że nie jest to wcale taka łatwa sztuka, z Władysławem Nielipińskim, fotografem z wieloletnim doświadczeniem, instruktorem i animatorem kultury, fotografii, zdobywcą wielu nagród i odznaczeń oraz z Dawidem Stube - fotografem, stosunkowo młodszym, ale również znanym i wielokrotnie nagradzanym za swoją działalność.

- Pierwszy mój aparat to SMENA 8M - prosty radziecki produkt bez żadnej automatyki, którego obsługa wymagała jednak sporej wiedzy z zakresu fotooptyki. Na poziomie amatorskim szczytem marzeń była enerdowska PRACTICA z wmontowanym w obiektyw światłomierzem ułatwiającym prawidłową ekspozycję. I chyba właśnie moment jej zakupu sprawił, że fotografią zająłem się „na poważnie” - odpowiada Władysław Nielipiński pytani o początkach swojej kariery i sprzęt, którym miał okazję zrobić pierwsze swoje zdjęcia.

Czy fotografia dla niego jest bardziej zawodem czy umiłowaniem? - Najprostszą receptą na udane zawodowe życie jest móc robić to, do czego się ma zamiłowanie. Mogę z pewnością powiedzieć, że należę do tej grupy osób - twierdzi nasz rozmówca.

Dziś mamy kolejny przełom. Aparaty cyfrowe, aparaty w telefonie... Jak wiele się różni fotografia kiedyś, a dziś? Bo przecież kiedyś to był kunszt, a teraz można powiedzieć, że codzienność?

Obrazowo przedstawić to można w kształcie piramidy, która jak wiemy ma podstawę i szczyt na który trudno się wdrapać.

- Pomijając kwestie techniczne, to od strony idei nic się nie zmieniło. Obrazowo przedstawić to można w kształcie piramidy, która jak wiemy ma podstawę i szczyt na który trudno się wdrapać. Kiedyś schemat takiej piramidy narysowałbym w kształcie trójkąta ostrokątnego z wąską podstawą, dziś jest to zdecydowanie trójkąt rozwartokątny o szerokiej podstawie, ale szczyt jest równie trudno osiągalny - przedstawia fotograf.

Władysław Nielipiński jest kulturoznawcą, animatorem kultury i fotografii. Obecnie pracuje w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu. Ma za sobą ogromny dorobek kulturalny, jest zdobywcą wielu nagród i odznaczeń. Odznaczony m.in.: Brązowym Krzyżem Zasługi (1987) i medalami „150-lecia fotografii”(1989), i „Zasłużony dla Fotografii Polskiej”(2004),za Zasługi dla Województwa Wielkopolskiego (2013) i Zasłużony dla Kultury Polskiej (2013). (za www.wbp.poznan.pl). W wywiadzie z nami w 2016 roku przyznał, że zdjęcie, z którego jest najbardziej dumny w ciągu swojej kariery to fotografia z 13 grudnia 1981 roku. -Przedstawia ona moją ciężarną żonę na tle telewizora z gen. Wojciechem Jaruzelskim ogłaszającym stan wojenny. W sensie dzisiejszych standardów jakości, to zdjęcie jest nieudane - nieostre, niewyraźne itd. Ale widoczne są emocje, które wówczas towarzyszyły chyba wszystkim polskim rodzinom. I ze względu na te emocje fotografia ta, mogłaby być ikoną tamtych czasów - mówił wówczas Pawłowi Brzeźniakowi, naszemu dziennikarzowi.

- Oczywiście mam parę zdjęć do których czuję sentyment, niektóre zresztą były już pokazywane więc nie chcę do tego wracać. Tym, co ważnego przydarzyło mi się ostatnio jest zredagowanie i wydanie w porządnej szacie graficznej obszernej publikacji o wielkopolskich klubach fotograficznych - "Wielkopolskie kluby i stowarzyszenia fotograficzne na początku XXI wieku" (WBPiCAK Poznań 2019). Zdobyła ona Nagrodę Prezydenta Miasta Poznania. Dla gnieźnian może być ważne to , że w książce znajdą istotne informacje o zorganizowanym ruchu fotograficznym w naszym mieście – zogniskowanym wokół MOK-u, Biblioteki Publicznej , czy MDK-u (eSTeDe). Jest to w pewnym sensie kontynuacja wcześniejszej pracy: Fotografia gnieźnieńska w II połowie XX wieku (WBPiCAK Poznań 2013,) - wspomina W. Nielipiński w dzisiejszej rozmowie.

Jak Władysław Nielipiński ocenia obecny poziom gnieźnieńskiej fotografii? - W kontekście ogólnopolskim można wspomnieć o sukcesach Dawida Stube (m.in. Grand Press Photo 2018) i osiągnięciach Marka Lapisa, ale ten kojarzony jest przede wszystkim jako fotograf poznański. Na rynku gnieźnieńskim ważna jest działalność edukacyjna Waldka Stube , Przemka Degórskiego czy Piotra Robakowskiego, ale na efekty ich aktywności, trzeba chyba jeszcze poczekać… - mówi.

- Nie wymieniam tu nazwisk fotografów, którzy od czasu do czasu pokazują cos w gnieźnieńskich galeriach, dokumentalistów pracujących na zamówienie instytucji i mediów, rzemieślników świadczących usługi – oni wszyscy zasługują na słowa uznania w dniu Fotografii, bowiem jedną z głównych wartości wynikających z jej uprawiania jest integrowanie ludzi o nieraz bardzo różnych poglądach, kondycji fizycznej, zasobach materialnych i intelektualnych oraz w różnym wieku. Stąd mój szacunek do nawet najmniej ważnych przejawów tej aktywności i moja determinacja, aby nie podejmować jakiejkolwiek próby jej wartościowania - dodaje nasz rozmówca.

Jak pamięta swoje początki fotografowania wspomniany już Dawid Stube który wraz z bratem Waldemarem Stube (również wspomnianym przez Władysława Nielipińskiego) prowadzi studio FotoStube, jest także fotografem Teatru Fredry w Gnieźnie, a w latach 2013 -2016 pracował w naszej redakcji jako fotoreporter. Bracia Stube są znani w Gnieźnie nie tylko ze swojego talentu fotografowania, bo przecież dzieła zarówno Dawida, jak i Waldka zostały docenione i nagradzane w rożnych konkursach na szczeblu wojewódzkim i krajowym, ale także ze swojej aktywności w imprezach kulturalnych i charytatywnych.

- Moje początki były zabawne, miałem wtedy 6 lat, kiedy wraz 11-letnim bratem - Waldkiem, na weselu starszego brata Jarka otrzymaliśmy aparaty analogowe. Fotografowaliśmy całe wesele . Później, kiedy byłem już gimnazjalistą, zaufała mi siostra Beata, której również robiłem zdjęcia na weselu. Zdjęcia wykonywałem swoim aparatem, na który sam zapracowałem, sprzedając lokalną gazetę w mieście. Tym razem zdjęcia wyszły, więc siostra ma album. Zacząłem kolekcjonować autografy, w sumie zbieram je do dziś. Chodziłem więc na różne spotkania i wydarzenia kulturalne i mając zawsze przy sobie aparat fotografowałem znane osoby. Następnie w liceum prowadziłem gazetkę szkolną, w której poza zdjęciami robiłem wywiady z gwiazdami, a w okresie maturalnym założyłem fotobloga i już wtedy nazwałem go FotoStube - opowiada Dawid Stube.

Co o współczesnej fotografii myśli Dawid? - Mówi się ze fotografia jest dziś tak powszechna jak nasze codzienne potrzeby. W tej chwili liczy się to, że banalny temat pokażemy zupełnie inaczej, niż wcześniej został sfotografowany - odpowiada. - Co do kunsztu…twierdzę ze nadal jest jest masa genialnych fotografów, których możemy podziwiać np. Alex Webb czy Tomasz Tomaszewski, tylko musimy przedrzeć się i poszukać tych wartościowych obrazów spośród milionów zdjęć - przyznaje nasz rozmówca.

Zatem fotografia analogowa, czy cyfrowa? - Zapewne fotografia cyfrowa jest bardziej komfortowa niż analogowa. Jak wszędzie są plusy i minusy. W analogowej podoba mi się to że bardzie myślimy o tworzeniu obrazu, kadru, bo zmusza nas ograniczenie klatek / filmu. To jest piękne! Tak samo jak zabawa w ciemni cały proces wywoływania zdjęć. To jest zapewne cała magia fotografii. W cyfrowej fotograf widzi obraz natychmiastowo, potem pojawia się długie siedzenie przy obróbce - mówi Dawid.

Jak nam wyznaje Dawid Stube od początku swojej przygody z fotografią zawsze interesował go człowiek i jego historia. Dziś zajmuje się głównie fotografią ludzi. -Poznanie, rozmowa i zrozumienie drugiego człowieka to jest to co sprawia, że moja fotografia stała się dla mnie pasją i pracą. Takie połączenie sprawia że jestem szczęściarzem.

Potwierdzeniem tego jest znany i wielokrotnie nagradzany projekt Dawida pt. "Zespół Kociego Krzyku", przy którym pracował przez 4 lata. To historia relacji matki z synem - niepełnosprawnym, nastoletnim Igorem. Z obiektywu Dawida wyszły takie zdjęcia, które przedstawiają codzienną walkę z chorobą - często mające wymiar intymny, bliski. Ta właśnie skrupulatność Dawida i długi okres współpracy z rodziną pozwoliły, że zdobył on zaufanie zarówno matki, jak i syna.

Nie dziwi więc to, że w swojej karierze Dawid najbardziej ceni wspomniany projekt. - Ten projekt jest dla mnie najważniejszy pod wieloma względami, nie tylko dlatego, że dzięki niemu spełniłem swoje marzenie zdobywając nagrodę Grand Press Photo, ale - i nawet przede wszystkim - dlatego, że często dzięki niemu ludzie zaczynają inaczej postrzegać niepełnosprawność - przyznaje. - Kiedyś miałem wystawę i spotkanie autorskie na Foto Art Festival w Bielsku-Białej. Jedna kobieta po spotkaniu podeszła do mnie i powiedziała, że moje słowa oraz ten projekt zainspirowały ją do tego, by pomagać ludziom. Dla mnie to jest dowód na to jaki wpływ może mieć fotografia. Mnie ten projekt też wiele nauczył. Choćby tego, co mówi mama Igora: „Życie nie zawsze musi być doskonałe” - dodaje Dawid.

Wspomniany projekt pt. "Zespół Kociego Krzyku" możecie zobaczyć tutaj

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto