Świetlica „Dzieci z chmur” do likwidacji? "Proszę o wzgląd na te dzieci, które tego miejsca potrzebują"

Kwestia planowanej likwidacji świetlicy istniejącej od 25 lat bulwersuje naszych Czytelników, którzy są wychowankami tej placówki i napisali do nas emocjonalne listy. Mieczysław Pacanowski: – A gdyby tak nagle ktoś ci powiedział że jutro zabierze ci kawałek twojego serca jak byś się czuł? Nie przejmujemy się czymś dopóki nas to nie dotyka. Właśnie mnie dotknęło, mam 22 lata. Jakoś 12 lat temu zacząłem uczęszczać do świetlicy środowiskowej „Dzieci z Chmur” w Gnieźnie. Celem tej placówki w większości jest pomoc dzieciom w lekcjach zadaniach domowych jak i w prywatnych problemach które są nieraz skomplikowane, ale doświadczona kadra się nie poddaje i nie stawia sprawy na przegranej pozycji, tak jak starostwo postawiło świetlicę. (...) Dzieci nie boją się tu przychodzić, są zawsze mile widziane i czują się tu bezpiecznie. To ważne, prawda? Ja sam się czuję na świetlicy bezpiecznie, zawsze jest z kim porozmawiać i pomimo że nie jestem już dzieciakiem, to wchodząc na świetlicę czuje się jak dziecko, które ma wokół siebie rodziców którzy się tobą zaopiekują. (...) „Dzieci z chmur” to miejsce, dla którego warto być, żyć i trwać – przyznaje Mieczysław. – Tyle lat starostwo wspierało i chwaliło i nagle co? Bo nie ma kasy w budżecie, to do widzenia? Są inne rozwiązania – wystarczy chcieć. Więc i ja proszę nie zabierajcie części mojego serca – dodaje.

– Jest to miejsce, które swego czasu było dla nas drugim domem. Miejscem, gdzie mogłam być sobą. Miejscem, gdzie człowiek mógł się rozwijać. Miejscem, gdzie było sie ważnym. Dzięki temu miejscu i tym ludziom jestem tym, kim jestem – zaznacza Sonia Alamenciak. Mimo, iż dzisiaj jestem dorosła, mam męża - to chciałabym, aby w przyszłości moje dzieci trafiły tam. Pracują też tam ludzie dobrego serducha, ludzie, którzy bezinteresownie pomagają. M.in. w finały projektu Szlachetna Paczka spędzali dobrowolnie swój wolny czas, całe weekendy dla rodzin potrzebujących. Poświęcali czas swoich rodzin na rzecz innych potrzebujących. Nigdy nie odmówili pomocy. Nigdy. Jest wiele sytuacji, ale braknie mi tutaj miejsca. Apeluje do Was drodzy radni! Do ludzi, którym zaufaliśmy. Miejcie serce i zrozumiałość, że w naszym powiecie nie ma takiego drugiego miejsca, jakim jest świetlica. Oazy wielu dzieci. Nie przeliczajcie dzieciństwa, życia dorosłego tych dzieci na pieniądze. Bo nie da się. Przykładem owoców jestem też między innymi ja. Tam się wychowałam. Nauczyłam, co znaczy dobroć i drugi człowiek. Nauczono mnie tam pięknego hasła, które stało się moim mottem życiowym, a mianowicie: „Dobrze, że jesteś!”. Proszę o mądrą decyzję. Proszę o wzgląd na te dzieci, które tego miejsca potrzebują – dodaje.

Wicestarosta Anna Jung zaznacza, że – według prawa – zadanie prowadzenia świetlicy środowiskowej nie należy do powiatu. – Jeśli państwo zadacie mi pytanie, czy można przeliczyć wartość tego, co się robi na pieniądze? Nie można. Nie znam wartości, którą mogłabym podać za pomaganie dzieciom, za życie, za wspieranie – przyznaje wicestarosta. – Czy powiecie mi, kto zajmie się tymi dziećmi, kiedy Powiat upadnie? Czy ktokolwiek pokaże mi alternatywę w tym zakresie? Rozumiem, że nie. Nie stać nas na utrzymywanie świetlicy socjoterapeutycznej. W tym koszcie 325 tysięcy koszt wynagrodzeń to 287 tysięcy rocznie. Statystyki mówią same za siebie. Wynagrodzenia były utrzymywane, jak na Karcie Nauczyciela – dodaje A. Jung.

W czterech miejskich świetlicach jest 120 miejsc dla dzieci, kosztują rocznie 750 200 zł. Powiat przeprowadził już rozmowy z Miastem w sprawie przeniesienie dzieci, które i tak zamieszkują głównie miasto Gniezno. – Jeśli chodzi o pracowników, to szukamy dla nich miejsca pracy w którejś z powiatowych placówek. Nie damy gwarancji, że wynagrodzenie będzie takie jak w świetlicy „Dzieci z chmur” – mówi A. Jung.