Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szansa dla Nepalu prosto ze Zdziechowy [REPORTAŻ]

Paweł Brzeźniak
W sierpniu grupa studentów medycyny z całej Polski wyjedzie na misję medyczną do Nepalu - w zeszłym roku trzęsienie ziemi spustoszyło to państwo. Wśród studentów jest Monika Sypniewska ze Zdziechowy.

Szansa dla Nepalu prosto ze Zdziechowy

Monika Sypniewska jest mieszkanką Zdziechowy i obecnie studiuje na IV roku medycyny w Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jakiś czas temu usłyszała o możliwości wyjazdu do Nepalu, gdzie w zeszłym roku doszło do trzęsienia ziemi. Największe z nich miało miejsce 25 kwietnia 2015 roku o godzinie 11:56, później były także kolejne. 95% zabudowań legło w gruzach.

Studenci medycyny z Polski zdecydowali się zorganizować akcję medyczną, która rozpocznie się w sierpniu. Są to studenci od III do VI roku. Większość z nich jest z Collegium Medicum w Bydgoszczy. Do Nepalu jedzie 6 osób, a 18 jest zaangażowanych w ten projekt. Jeszcze więcej osób z zewnątrz wspiera to działanie. - Jedziemy w konkretnym celu, do wioski Piskar, ok. 2000 metrów nad poziomem morza. Wioskę zamieszkuje ok. 5 tys. mieszkańców. Funkcjonowała ona dobrze do trzęsienia ziemi, w kilkanaście sekund mieszkańcy stracili wszystko - opowiada Monika Sypniewska. Paradoksalnie, w tym kontekście, brzmi powiedzenie, że o Nepalu mówi się, że jest krainą szczęśliwości właśnie przez to, że jest bliżej nieba.

Pierwszy tydzień ekipa z Polski planuje spędzić w Indiach, żeby kupić potrzebne leki i namiot – lepszy niż obecnie, w którym o godzinie 10:00 jest 50 stopni. - Chodzi m.in. o zapewnienie godziwych warunków dla kobiety, która nie chce rodzić w gruzach swojego domu - podkreśla mieszkanka Zdziechowy. Po tygodniu studenci wyruszą do Piskar. - Pewnie będzie to straszne spotkanie z rzeczywistością. Wśród tych majestatycznych widoków Himalajów zobaczymy prawdziwą matkę-naturę, która też potrafi doprowadzić do zniszczenia - opowiada Monika, która podkreśla, że z relacji wie o tym, iż Nepalczycy to ludzie bardzo uduchowieni, przyjaźni, spokojni, a kiedy widzą białego człowieka, to podbiegają i próbują zagadywać.

O ile w stolicy Nepalu, Katmandu, życie w miarę wróciło do normy, o tyle na wioskach wiele się nie zmieniło. - Tydzień temu skontaktowaliśmy się z mężczyzną, który zajmuje się tam służbą zdrowia i dowiedzieliśmy się, że nie ma pomocy od rządu i nie ma także dobrych perspektyw - dodaje Monika, która wraz z przyjaciółmi chce doposażyć miejsce, w którym udziela się pomocy zdrowotnej. Wcześniej był to murowany budynek, który teraz znajduje się w gruzach.

Pomoc jest konieczna, bo w Piskar jeden człowiek zajmuje się pomocą medyczną dla 5-tysięcznej wioski. Pacjenci przychodzą do niego z wszystkim - od ciąży poprzez grypę, rany i guzy, których nie jest w stanie operować. - Problemem jest brak leków. Wprawdzie nasz przyjaciel z Nepalu dostaje je od rządu co pół roku, ale są to bardzo podstawowe leki. Wydaje mi się, że lepszy zasób leków mają pielgrzymi podczas swojej wyprawy na Jasną Górę. Nie wiem nawet, czy ma mikroskop, żeby zrobić podstawowe testy. Oprócz leków, chcemy zawieźć testy, żeby zbadać m.in.: CRP, ph moczu, bo bez tego trudno leczyć - opowiada Monika.

Nasza rozmówczyni wierzy w to, że ludzie są dobrzy i "są lepsi niż nam się wydaje, choć czasami trudno to dostrzec". Tę dobroć studentka ze Zdziechowy realizuje choćby poprzez akcję "Doktor Klaun". - Jako studenci medycyny biegamy jako klauni na oddziałach dziecięcych, organizujemy zbiórki - mówi Monika.

Teraz dla nich nadszedł czas na znacznie większe wyzwanie, bo od Polski będzie dzieliło ich ok. 6 tys. km. - Nepal to dla mnie symboliczna góra, która jest do zdobycia. Im trudniej jest wejść pod górę, tym później będą lepsze widoki. Śmialiśmy się, że to dla nas "medycyna na wysokim poziomie", bo z jednej strony chcemy zapewnić wysoką jakość leczenia, a z drugiej będziemy musieli oswoić się z życiem na dużych wysokościach - mówi Monika Sypniewska. - Jest w tym coś orientalnego, z nutą szaleństwa i magii. To wszystko jest bardzo motywujące. Wątpię, że później, kiedy zostaniemy lekarzami, będziemy mieli czas, chęć i pieniądze, żeby o takiej wyprawie pomyśleć. To dla mnie możliwość zrobienia czegoś niecodziennego i szansa na sprawdzenie siebie - zaznacza.

Podczas rozmowy Monika przyznała się do tego, że bardzo lub twórczość Adama Mickiewicza. W jego „Odzie do Młodości” było takie zdanie: „Jednością silni, rozumni szałem”, które odnosi do swojego wyjazdu. - To nie jest tak, że jesteśmy tam rzuceni na głęboką wodę, ale chcemy być rozsądni, dlatego na pewno przed wyjazdem się zaszczepimy. Ze strony znajomych mam ogromne wsparcie, czuć podziw, a nawet zdrową zazdrość, która może ich zmotywować do wyjazdu za jakiś czas. Czuję, że zaszczepiam pewną chęć działania, robienia więcej niż trzeba - przyznaje Monika. A jak zareagowali rodzice? - Stopniowo przygotowywałam rodziców do przekazania informacji o moim wyjeździe, aż zobaczyli mnie w telewizji. Wtedy zaczęli się domyślać, że myślę o tym poważnie. Długo im to zajęło - dodaje.

Czy Monika boi się wyjazdu? - Tylko głupi ludzie się nie boją. Każdy z nas się boi. Jako osoba wierząca jestem przekonana, że ten wyjazd jest mi pisany. Wierzę, że mam swojego Anioła Stróża, który razem ze mną szykuje się na tę wyprawę. Można obawiać się choćby chorób zakaźnych. Jako przyszli lekarze zdajemy sobie sprawę, że każdy pacjent może być potencjalnym nosicielem wirusa HIV czy HCV. Mamy wsparcie Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, którzy ufundowali szczepionki - przyznaje Monika Sypniewska. - Nauczyłam się w życiu nie ma przypadków i wszystko jest zaplanowane przez Szefa z góry. On mnie prowadzi za rękę i daje subtelne znaki, które muszę odkrywać. Chodzę na pielgrzymki, na Jasnej Górze nie jestem tylko raz w roku, ale częściej. Zawsze modlę się o odwagę i żeby dobrze się rozeznać w życiu. Skoro moi rodzice się zgodzili i na razie wszystko się udaje, to mam znak, że to jest krok w dobrą stronę. Moje motto życiowe to słowa Jana Pawła II: „Jeżeli chcesz znaleźć źródło, to musisz iść do góry pod prąd”. To wpisuje się idealnie w „Medycynę na wysokim poziomie”, która czeka nas w Nepalu - dodaje.

Koszt tegorocznego wyjazdu jest szacowany na 75 ooo zł. Każdy Państwa dar przybliży studentów do celu!

Wsparcie finansowe prosimy kierować na konto:
Fundacja Wiatrak
Bank Pocztowy S.A. 15 1320 1117 2045 5859 2000 0033
z dopiskiem – „Szansa dla Nepalu - Gniezno”

Mając na uwadze możliwości wsparcia projektu przez firmy, organizatorzy akcji przygotowali również propozycję współpracy. W tej sprawie prosimy o kontakt na adres mailowy [email protected]. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.nepal2016.com.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto