"To tak, jak byśmy pojechali na pożar w hucie"
Na miejsce, oprócz straży pożarnej, przyjechała także policja. Okazało się, że wezwanie było nieuzasadnione. Pochodziło od jednej z mam dziecka, które - w ramach jednej z wielu wycieczek w tym miejscu - było obecne w fabryce bombek. Kobieta była przesadnie zaniepokojona, bowiem ogień, który się pojawił, nie jest niczym nadzwyczajnym podczas procesu wytwarzania bombek.
Zniesmaczenia tym faktem nie krył strażak, który dowodził akcją. Poinformował nas, że druhowie przystąpili do akcji w pełnym rynsztunku, z maskami, tymczasem okazało się, że ich przyjazd był nieuzasadniony. - To tak, jakby ktoś wzywał nas do pożaru w hucie - skwitował strażak.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?