Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Budasz – jaki był pierwszy rok prezydenta?

Paweł Brzeźniak
Dawid Stube/Fotostube
Minęło dwanaście miesięcy od rozpoczęcia pracy Tomasza Budasza na stanowisku prezydenta miasta Gniezna. Co działo się przez ten czas? Jak ocenia go miejska opozycja?

Przypomnijmy, że Tomasz Budasz wygrał w drugiej turze z Krzysztofem Ostrowskim z PiS-u. Kandydat PO realizował swoją kampanię pod hasłem „Budzimy to miasto”, w którym budzik był jednym z elementów rozpoznawczych. Czy nowy prezydent rozbudził to miasto z marazmu gospodarczego? Czy dał impuls do ożywienia kulturalnego i społecznego w naszym mieście?

– Po pierwsze, pracuję na odziedziczonym budżecie miasta Gniezna, zatem moje możliwości odnośnie przeszacowań były ograniczone. Jedną z pierwszych decyzji była likwidacja Zarządu Gospodarowania Lokalami. Dziś mogę powiedzieć, że dzięki uzyskanym oszczędnościom o wartości 340 tysięcy złotych będziemy mogli wyremontować część miejskich kamienic – przyznaje prezydent Tomasz Budasz. – Zbudowałem w urzędzie dobry apolityczny zespół. To team ludzi, którzy chcą ze mną ciężko pracować. Bez tych ludzi, nie udałoby się nam tyle zrobić. To widać na ulicach miasta – dodaje.

Gospodarz miasta podkreśla, że najważniejszy dla niego był i jest rozwój gospodarczy. – W lipcu mieliśmy do czynienia z dopełnieniem działań w zakresie rozszerzenia Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Możemy pochwalić się tym, że przy ul. Cegielskiego firma Kirchhoff stworzy ok. 100 nowych miejsc pracy. Widoczne jest także zainteresowanie ze strony tajwańskiej firmy Tex Year. Naszym celem jest także współpraca z przedsiębiorcami już działającymi na terenie miasta – od tych największych do najmniejszych. Działalność gospodarczą w Gnieźnie rozumiemy bardzo szeroko. Wynika to z tego, że miejsca pracy są dla nas największe – podkreśla Tomasz Budasz.

W rozmowie z nami prezydent zaznaczył, że wraz z urzędnikami pochyla się także nad aktywnością gospodarczą w wymiarze mikro. Od 1 stycznia 2016 roku na Targowisku zniesiona będzie opłata targowa. – Wprowadzone zmiany dotyczą także polityki parkingowej, które mają służyć szeroko rozumianemu rozwojowi i poprawie sytuacji komunikacyjnej w naszym mieście – mówi prezydent.

Nawet najwięksi malkontenci muszą przyznać, że przez ostatni rok spory akcent był położony na aktywność w naszym mieście. Mieliśmy kolejną edycję Królewskiego Festiwalu Artystycznego. – Na Rynku znajdowała się m.in.: plaża, kino letnie, czy boisko do koszykówki. Kiedyś usłyszałem od mieszkańców takie słowa: „Idziemy na Rynek, bo tam na pewno coś się dzieje” i tak właśnie było! W kolejnych latach chcemy kontynuować „wioskę sportową”, która znajdowała się na obrzeżach Parku Miejskiego – przyznaje Budasz. – W tym tygodniu włączyliśmy oświetlenie dookoła jeziora Winiary. Po raz drugi na Rynku odbędzie się Jarmark Bożonarodzeniowy. Postawimy także prostą choinkę. To zadanie jest być może banalnie proste, ale w praktyce okazuje się, że trudne do zrealizowania. Po raz drugi lodowisko znajdzie się na stadionie miejskim przy ul. Wrzesińskiej – wymienia gospodarz miasta.

Nadrzędnym zadaniem jest budowa hali widowiskowo-sportowej w Gnieźnie, na którą miasto otrzymało dofinansowanie z Ministerstwa Sportu i Turystyki. – Sporo się o tym mówiło, ale do tej pory nie było odwagi, aby zrealizować budowę hali. Mamy dofinansowanie, posiadamy własne środki i w przyszłym roku wbijamy pierwszą łopatę. Znaczącym sukcesem była także konsolidacja gnieźnieńskich klubów piłkarskich. Wspieramy także inne dyscypliny sportowe – opisuje prezydent.

Sporo działo się także w zakresie upowszechniania historii. – Potrafiliśmy doskonale bawić się podczas Biegu Niepodległości. W naszych gimnazjach odbyły się pokazy zamknięte, podczas których uczniowie mogli zobaczyć film o Witoldzie Pileckim, naszym bohaterze narodowym z czasów II wojny światowej. Wspólnie śpiewaliśmy pieśni dotyczące Powstania Warszawskiego – tego do tej pory w naszym mieście nie było – przypomina prezydent.
Wrócmy jeszcze na chwilę do tematów gospodarczych. Sporo w urzędzie miejskim poświęcono na działania związane z: Obszarem Strategicznej Interwencji, południowo-wschodnią obwodnicą Gniezna, modernizacją wiaduktu przy ul. Warszawskiej, zwiększeniem przepustowości pod Trzema Mostami czy poprawą funkcjonowania MPK. – Naszym celem jest wybudowanie nowych parkingów, przy ulicy: Jeziornej, św. Wawrzyńca, Świętokrzyskiej i Łaskiego. Ważnym elementem naszych działań było i nadal jest oświetlanie przejść dla pieszych. W 2015 roku było to pięć przejść, z czego trzy na ul. Roosevelta i dwa na ul. Wolności. Sporo miejsca w tym roku poświęcano monitoringowi miejskiemu. Uważam, że musi być przekazany policji tak, aby skutecznie działał. Nie oznacza to wcale, że będę się uchylał przed współfinansowaniem monitoringu – podkreśla Tomasz Budasz.

A co w ramach sportu wśród młodzieży? Klasy sportowe w miejskich szkołach. – Jeżeli młody człowiek będzie aktywnie spędzał czas, to jest większa szansa na to, że uniknie zachorowania na raka. Niestety, statystyki są takie, że ok. 30% ludzi po 40 roku życia zachoruje na nowotwór – zauważa gospodarz miasta.

Miasto wspólnie z partnerami społecznymi realizuje program wyjścia z bezdomności. – Zamiast dać rybę, daliśmy tym ludziom wędkę. Przez pół roku ludzie bezdomni pracowali na rzecz miasta. Wywieźli ponad 17,5 ton odpadów. Pracowali nie tylko na terenach miejskich, ale także: powiatowych, wojewódzkich, krajowych, a nawet prywatnych. Najważniejsze jest to, że cztery osoby, które wytrwały do końca tego programu, otrzymały pracę i mieszkanie. To faktyczna i rzeczywista terapia umożliwiająca wyjście z bezdomności – uważa prezydent. Co ważne, w kolejnych latach ten program będzie kontynuowany. Jego naturalną konsekwencją jest powołanie Miejskiego Zarządu Zieleni. – Wiem, co chcę osiągnąć. To miasto ma być czyste, zielone i takie, które będzie dawało poczucie dobrze spędzonego czasu i relaksu dla naszych mieszkańców – dodaje T. Budasz.

Czego żałuje prezydent po dwunastu miesiącach pracy przy ul. Lecha 6? – Tego, że zbyt mało czasu poświęciłem rodzinie. Trzeba umieć oddzielić obowiązki zawodowe od domowych. Żałuję również tego, że nie miałem możliwości kreowania tegorocznego budżetu naszego miasta, bo pewnie poustawiałbym to inaczej. Poza tym, nie żałuję niczego – mówi Tomasz Budasz. – Czy mogłem podjąć inne decyzje? Nie wiem. Ponoszę konsekwencje tego, co jest. Skutecznie realizuję zawarty kontrakt z mieszkańcami. Jeżeli coś wydarzyło się złego, to mogę powiedzieć: przepraszam, czasem tak po prostu wychodzi. Myślę, że moi zastępcy, współpracownicy oraz ja chcemy dokonać kolosalnego postępu. Tu nie chodzi tylko o przyspieszenie. Wiem, że musimy wykorzystać pieniądze unijne z ostatniego rozdania. Trzeba mieć wizję miasta, ale nie na rok, dwa czy trzy, tylko przynajmniej na osiem lat. Przykładem tej dalekosiężnej wizji jest chociażby chęć połączenia miasta z gminą Gniezno. Wiadomo, że to nie jest sprawa na dziś, jest to jednak kierunek, do którego będę dążył – dodaje.

– Jeżeli chodzi o podsumowanie pierwszego roku prezydenta Budasza, to osobiście mam mieszane uczucia – przyznaje radny Maciej Elantkowski z klubu radnych Ziemia Gnieźnieńska-Gniezno XXI. – Z jednej strony widać zdecydowaną poprawę jakości zarządzania miastem w porównaniu do jego poprzednika – Jacka Kowalskiego. Widać, że prezydent stara się na różne sposoby ożywić miasto kulturalnie, zwłaszcza jego niemal wymarłe centrum. Śmiało przystępuje do realizowania wielu potrzebnych inwestycji, które do tej pory były ignorowane, takie jak doświetlanie przejść, zamontowanie oświetlenia nad jeziorem Winiary. Wielkim sukcesem jest też sprowadzenie pierwszego od wielu lat poważnego inwestora do miasta - firmy Kirchhoff – uważa radny opozycji.

Maciej Elantkowski podkreśla, że w kwestii symboliki dobrym krokiem była zmiana „mało ambitnego dotychczasowego hasła reklamowego Gniezna na konkretne i zaznaczające należną miastu rangę” – jak wyraził się radny. – Jednak z drugiej strony, prezydent powtarza także sporo błędów swojego poprzednika. Bardzo razi polityka personalna uprawiana przez prezydenta - obsadzanie miejskich stanowisk ludźmi, którzy po ostatnich wyborach samorządowych nie mieli się gdzie podziać. Przykłady to wspomniany już Jacek Kowalski, czy były starosta Dariusz Pilak. Dowodzi to, że prezydent Budasz to nie jest to zupełnie „nowe” na które ludzie czekają, a jedynie kontynuacja starego układu, jedynie w nowocześniejszym wydaniu – mówi Maciej Elantkowski.

Radnego opozycji razi również fakt, że „mimo często dobrych chęci, prezydent czasami lekceważy głos mieszkańców, zachowując się jak właściciel miasta, a nie jego gospodarz”. Przykładów jest kilka, a żeby nie szukać daleko, można przytoczyć choćby kwestię rozszerzenia płatnej strefy parkowania w mieście - gdzie protesty i obawy mieszkańców po prostu zignorowano - czy sprawę południowej obwodnicy miasta przez os. Pławnik. Potrzeba było nie lada burzy medialnej i społecznej, która dotarła aż do Sejmiku Wojewódzkiego, aby cokolwiek w tej sprawie zmienić – dodaje M. Elantkowski.

W pamięci mieszkańców Gniezna na pewno utkwił słynny już zespół ludzi odpowiedzialnych za wizerunek prezydenta. Składał się on z: Mateusza Fąfary i Damazego Gandurskiego (wspierali Budasza w czasie jego kampanii wyborczej) oraz Łukasza Scheffsa, specjalisty od PR-u, który za Dariusza Pilaka pracował w starostwie. Jeszcze w grudniu informowaliśmy Was o tym, że Mateusz Fąfara (który nie ukończył jeszcze studiów z zakresu dziennikarstwa) zarabiał 4300 złotych brutto miesięcznie (co daje 3067,53 zł netto), Damazy Gandurski otrzymuje miesięcznie 4300 zł brutto, a Łukasz Scheffs – 4600 zł. Miesięczny wydatek wynosił zatem 13 200 zł, a roczny – 158 400 zł. Roczna suma wynosić miała jednak ok.191 304 zł, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie koszty pracodawcy.

Jak to wygląda po dwunastu miesiącach? Mateusz Fąfara już pożegnał się z pracą przy ul. Lecha 6, ale został przygarnięty w URBIS-ie. Jego miejsce zajęła Anna Dzionek, gnieźnieńska dziennikarka. Wiele osób dochodziło do wniosku, że wobec Mateusza Fąfary i jego zarobków zrobiło się tyle szumu, że z wizerunkowego punktu widzenia po prostu opłacało się go utrącić. Damazy Gandurski pracuje w Wydziale Kultury i Promocji, a i Łukasza Scheffsa można spotkać w towarzystwie gospodarza miasta.

Mnóstwo miejsca na naszych łamach poświęciliśmy sprawie psa Dory. W marcu w Urzędzie Miasta pełnomocnik właściciela czworonoga oraz członkowie gnieźnieńskiego oddziału TOZ-u podpisali ugodę. Mediatorem w tej sprawie był prezydent Tomasz Budasz. – Na mocy porozumienia Dora nie będzie musiała trafić do schroniska, do momentu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd pozostanie u wskazanej przez TOZ rodziny, a prawo do jej odwiedzania zachowa córka dotychczasowego właściciela - mówiła wówczas Anna Dzionek, rzecznik prasowy urzędu.

Wszystko rozpoczęło się pod koniec stycznia, kiedy to obrońcy zwierząt zabrali mężczyźnie psa rasy posokowiec. Ich zdaniem zwierzę było przez wiele tygodni głodzone. Leśniczy odpierał zarzuty, mówiąc że pięcioletnia Dora była chuda, ponieważ uczestniczyła w polowaniu. Ponadto jak twierdził, zaczęła w ostatnim czasie chorować, a jego winą było to, że nie poszedł z nią do weterynarza. Tłumaczył jednak, że nie głodził psa i nie bił - jak twierdzili członkowie gnieźnieńskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Zwierzę z inicjatywy TOZ trafiło do domu tymczasowego. Sprawa na chwilę ucichła. Do czasu, kiedy to prezydent Tomasz Budasz zdecydował, że pies wróci do leśniczego. Jak tłumaczył zastępca prezydenta Jarosław Grobelny, miasto nie mogło podjąć innej decyzji. - Nie jesteśmy od tego, żeby zgadzać się lub też nie, żeby ten pies wrócił do właściciela. Miasto faktycznie wydaje w tej sprawie decyzje, jednak trzeba pamiętać, że musimy działać zgodnie z procedurą administracyjną. Jest ustawa o ochronie zwierząt i żeby komukolwiek odebrać zwierzę trzeba udowodnić, że ktoś się nad nim znęca - mówił J. Grobelny.

Po tej decyzji w internecie zawrzało. Ludzie zarzucali prezydentowi, że jego stanowisko to nie prawo, lecz bezprawie. Posypało się pod adresem Tomasza Budasza wiele nieprzyjemnych epitetów. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Gnieźnie odwołało się także do Samorządowe Kolegium Odwoławczego, które to zmieniło decyzję prezydenta. Dora pozostała u wskazanej przez TOZ rodziny, a prawo do jej odwiedzania zachowa córka dotychczasowego właściciela

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto