Jak opowiada, bez wahania wyraziła chęć zamieszkania we wskazanym lokum. Radość nie trwała jednak zbyt długo. – Zatelefonowali do mnie z Urzędu Miasta z informacją, że pani Mariola Landowska, dyrektor wydziału gospodarowania lokalami, ostatecznie nie zgodziła się żebym tam zamieszkała – wspomina kobieta.
Postanowiliśmy sprawdzić, w czym tak naprawdę tkwi problem. Wierzyć nam się bowiem nie chciało, że doszło do takiej sytuacji. Jak się okazało, wynikło pewne nieporozumienie.
Ale po kolei. Pani Barbara o mieszkanie socjalne stara się od przeszło 10 lat. Od trzech lat wraz z dziećmi mieszka w kamienicy prywatnej. Jakiś czas temu budynek zmienił właściciela, który nie przedłużył umowy najmu z lokatorami. – Nowy właściciel chce tam wygospodarować lokale użytkowe. Na szczęście rozumie moją sytuację, nie każe się natychmiast wyprowadzić, deklaruje nawet pomoc. Na chwilę obecną mieszkam tam „na dziko” – opowiada pani Barbara. Kobieta zaczęła więc chodzić do Urzędu i dopytywać się o lokal socjalny dla siebie. Pod koniec stycznia pojawiła się nadzieja. – Zadzwonili do mnie pracownicy urzędu i powiedzieli, że mam przyjść obejrzeć jedno mieszkanie. Poszłam. Pokazali pokój z kuchnią. Długo się nie zastanawiałam. Stwierdziłam, że przyjmuję – mówi. Dodaje jednak, że została poinformowana o tym, że samo oglądanie mieszkania nie oznacza jeszcze, że je dostanie. – Powiedziano mi, że zgodę musi wyrazić pani dyrektor Lan-dowska, jednak mam się nie martwić, bo mam tak trudną sytuację, że powinna się zgodzić.
Radość nie trwała jednak zbyt długo… – Po trzech dniach dostałam drugi telefon , że pani dyrektor jednak nie wyraża zgody. Wcześniej kazali mi przynieść oświadczenie z nadzoru budowlanego, że kamienica przy Cho
ciszewskiego nie nadaje się do zamieszkania. Niestety, inspektorzy nie chcieli mi tego wydać, ponieważ ja tam nie mam ani meldunku, ani żadnej umowy – tłumaczy kobieta.
Pani Barbara odpuściła „temat”. Cały luty spędziła w zimnym pomieszczeniu, zastanawiając się, co czynić dalej. Wówczas jednak trafiła do punktu „Pomocni”, działającego przy Stowarzyszeniu Ziemia Gnieźnieńska. Osoby, które tam pracują, o sprawie powiadomili dziennikarzy. – Pani Barbara opowiedziała nam swoją historię z mieszkaniem. Uważam, że tą sprawę powinna wyjaśnić pani dyrektor Landowska, skoro prezydent scedował na nią obowiązki wynikające z gospodarowania mieniem komunalnym – mówi Adam Galus.
Gdy zajęliśmy się tematem, okazało się, że wynikło pewne nieporozumienie, a pani Barbara najprawdopodobniej źle zrozumiała urzędników. Dyrektor Landowska tłumaczy nam, że pani Zaradzka zajmuje obecnie aż 183. pozycję na liście oczekujących. By mogła „od razu” o-trzymać mieszkanie socjalne, musi udokumentować swoją fatalną sytuację mieszkaniową i brak jakichkolwiek perspektyw. – Jeżeli nadzór budowlany nie chce wydać tej pani zaświadczenia, może to zrobić właściciel. Wystarczy, że poinformuje nas, że po remoncie lokale mieszkalne zamienią się w użytkowe. Dodatkowo potrzebujemy zaświadczenia o zarobkach tej pani. Po dopełnieniu tych formalności jestem gotowa podpisać z nią umowę – deklaruje.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?