Upartyjnienie Starostwa w Gnieźnie? Opozycja stawia zarzuty

Upartyjnienie Starostwa w Gnieźnie?

Po stanie służby zdrowia i edukacji, opozycja skupiła się na administracji powiatowej. Zdaniem radnego Krzysztofa Ostrowskiego, upartyjnienie kadr urzędniczych "przekroczyło granice przyzwoitości". – Dla mnie, ta granicą, która została przekroczona, która pokazała butę, pychę i arogancję tej władzy, była informacja, że mamy 0 zł na inwestycje drogowe w tym roku. A w tym samym zestawieniu mamy kilkadziesiąt tysięcy na wydatki osobowe i nowe stanowisko zastępcy dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg – przyznaje radny. – Jest to stanowisko zupełnie niepotrzebne. To nie było dla przypadkowej osoby. Mowa o Stanisławie Dolacińskim, byłym kierowniku biura poselskiego Tadeusza Tomaszewskiego. Zatem "Dolaciński zamiast dróg" – skwitował K. Ostrowski.

Radny opozycji odniósł się także do wyników ankiety mobbingowej przeprowadzonej w Starostwie Powiatowym w Gnieźnie. – Około 40 % uznało, że są przeciwni podejmowania działań o znamionach mobbingu. Trudno się dziwić, że ten urząd pracuje tak, jak pracuje – zakończył były starosta.

Według Roberta Gawła z "Gniezno XXI", upartyjnienie Starostwa w Gnieźnie to zjawisko, które jest obecne od dłuższego czasu. – Rada Powiatu jest kompletnie chora na uwiąd, który polega na tym, że akceptują wszystko, co przedstawia Zarząd. Starosta jest ubezwłasnowolniony. Starostwo stało się rezydenturą polityczną. Senator Gruszczyński odwiedza tyle razy ten urząd. Po co? Aby myśleć nad tym, jak działać politycznie – uważa R. Gaweł. Zwolennicy zorganizowania referendum zwrócili także uwagę na zaginięcie trzech pism w Starostwie. Mowa o piśmie w sprawie skazania prawomocnym wyrokiem radnego Marka Szóstaka, piśmie z Regionalnej Izby Obrachunkowej na temat niegospodarności Powiatowego Urzędu Pracy, a także piśmie marszałka województwa wielkopolskiego do ZOZ-u w sprawie rozbudowy szpitala.