Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc, czyli jak śmierć ponosi klęskę w walce o życie człowieka [WYWIAD]

Paweł Brzeźniak
Dawid Stube/Fotostube
Triduum Paschalne daje wiernym okazję do przemyśleń nad swoim życiem. O znaczeniu świat wielkanocnych z ks. bp seniorem Bogdanem Wojtusiem rozmawia Paweł Brzeźniak.

Księże Biskupie, z czysto ludzkiego punktu widzenia to, co rozumiane jest jako porażka, w ujęciu świąt wielkanocnych jest zwycięstwem. Mam tutaj na myśli Mękę, Śmierć i w konsekwencji – Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Dla ludzkiego umysłu jest to trudne do pojęcia...
– Rozumiem, że to jest trudne, ale na tym właśnie polega wyjątkowość tych świąt. To dla nas wyzwanie, które powinniśmy podjąć. Chrystus jest jak ziarno pszeniczne rzucone w ziemię. Obumiera, ale ostatecznie przynosi przepiękny plon. Z Chrystusem umieramy i potem powstajemy do nowego życia. W tej sposób wyrywa nas ze „szponów” śmierci wiecznej. Chociaż fizycznie umieramy, to ta śmierć jest przejściem do nowego życia. Stąd ta wielka radość.
W Wielki Czwartek przeżywaliśmy 10. rocznicę śmierci św. Jana Pawła II. To właśnie nasz papież poznał na własnej skórze, co oznacza męka za życia.
– Tak, pod koniec jego życia było widać to szczególne zjednoczenie z krzyżem. Kiedy Jan Paweł II niósł przed sobą krzyż, można było odnieść wrażenie, że są jednym. To nierozerwalna część życia. Jan Paweł II pokazał nam, że śmierć to nie koniec, ale odchodzenie do innego życia. Cały świat zaczął wtedy inaczej patrzeć na śmierć. Kard. Joseph Ratzinger powiedział wtedy na pogrzebie, że papież odszedł do Domu Ojca.
Kościół zawsze musiał sobie radzić z problemami, czy – mówiąc ściślej – zagrożeniami dla wiary. Współcześnie jest nim powszechna komercjalizacja.
– Wie pan, co jest kluczem w tej kwestii? Rodzina. Od niej się wszystko zaczyna. To właśnie tam jest ta prawdziwa formacja, od której zależy duchowe życie człowieka. Kościół dużo czyni przez nauczanie, ale, jak wiemy, człowiek ma wolną wolę. Kiedy żyjemy zgodnie z prawdami wiary od najmłodszych lat, to nasiąkamy tym. I wówczas stajemy się bardziej odporni na pewne zagrożenia, które czyhają zewsząd.
Czyli rodzina musi pełnić rolę takiej pozytywnej izolacji wobec hałaśliwych czasów i pędów życia?
– Jak już używamy metafor, to rodzinę nazwałbym w tej sytuacji odgromnikiem, na który padają mocne zagrożenia. Po drugiej stronie, w domu, panuje pokój i miłość. Tam nie ma zagonienia świata.
Jakie jest najpiękniejsze wspomnienie Księdza Biskupa, gdy chodzi o święta wielkanocne?
– Kiedy byłem mały, to nie lubiłem wcześnie wstawać, np. na nabożeństwa. Ale z czasem uznałem, że tak musi być. I dzisiaj zupełnie inaczej do tego podchodzę. Cenię wartość dnia, które daje nam Pan. Cała liturgia wielkanocna robiła na mnie duże wrażenie. Szczególnie śpiewy po łacinie przy Grobie Pana Jezusa. Wyrażało to myśl, że Chrystus zmartwychwstał. Nieodzowna była procesja – trzy okrążenia wokół kościoła. Byłem ministrantem, więc z czasem szczególnie to przeżywałem. Promieniowała prawdziwa radość. Duży wpływ na to miały smaczne i wyjątkowe posiłki, które nie były codziennością. Były to czasy powojenne, więc o wszystko było trudno.
Dane statystyczne dotyczące świąt wielkanocnych są alarmujące. Wynika z nich, że coraz mniej wiernych bierze udział w nabożeństwach. Czy święta wielkanocne mogą być czasem nowego otwarcia, nowej ewangelizacji?
– Zawsze na to liczymy. Święta swoim uroczystym charakterem, tym, że odwiedzają się rodziny, mogą zdziałać wiele dobrego. Sama treść świąt daje ożywienie ducha. Cykl czytań podczas Triduum Paschalnego, Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale – to wszystko jest stopniowym przygotowaniem. Są one zapłonem, aby nie stać w miejscu. W człowieku zawsze jest pragnienie życia. Wszystko robimy po to, aby żyć. Chodzi jednocześnie o jakość naszego życia.
Interesuje mnie wątek „kuchni liturgicznej” w czasie świąt wielkanocnych. Święta wielkanocne to czas, kiedy służba ołtarza jest najbardziej zapracowana, prawda?
– Tak, liturgia jest bardzo rozbudowana, ale jednocześnie piękna i wymaga to przygotowania. Kiedy byłem młodszym kapłanem, przebywałem w Czeszewie n. Wartą u wspaniałego proboszcza, ks. Tadeusza Błażejewskiego. Mówił: „Popatrzmy, jak to wygląda w teatrze. Zanim aktor wystąpi, musi się odpowiednio przygotować. Jak on ćwiczy, jak on musi starać się, aby to wyszło doskonale! To jest sztuka, a u nas jest rzeczywistość. My musimy podejść do liturgii z wiarą, powagą i umiłowaniem".Tu nie ma miejsca na niedbalstwo czy pośpiech...
... i nawet, jeżeli ktoś się pomyli w czasie liturgii, to musi zachowywać się tak, aby nikt z wiernych się nie spostrzegł.
– Tak, najważniejsze, to nie popadać wtedy w popłoch.
Księże Biskupie, proszę jeszcze o przekazanie życzeń wielkanocnych Czytelnikom „Gnieźnieńskiego Tygodnia” i portalu www.gniezno.naszemiasto.pl
– Wszystkim, a szczególnie tym zapracowanym, chorym, życzę, aby z ufnością spojrzeli na fakt Zmartwychwstania. Żeby wzbudzili w sobie optymizm. Jest życie! Śmierć zostanie zwyciężona!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto