Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wilcza Gwardia w Gnieźnie - czym jest? [FOTO]

Paweł Brzeźniak
Wilcza Gwardia to gnieźnieńska organizacja proobronna dla dzieci i młodzieży działająca pod auspicjami Ochotniczej Armii Wielkopolskiej. Czym się zajmuje?

Wilcza Gwardia w Gnieźnie - czym jest?

Misją Wilczej Gwardii jest nauka i wychowanie dzieci i młodzieży poprzez naukę przydatnych umiejętności, kształtowanie postaw prospołecznych i patriotycznych, a także współpraca grupowa. Organizacja ma swój kodeks, który dotyczy przestrzegania zasad służby wierności, obwiązkowości, szacunku, poświęcenia, honoru, prawości, odwagi oraz braterstwa i odpowiedzialności.

- Wilcza Gwardia jest organizacją przeznaczoną dla najmłodszych, czyli dzieci i młodzieży w wieku 7-16 lat. W zajęciach dominuje survival, samoobrona i pierwsza pomoc, ale ćwiczymy także inne rzeczy - wyjaśnia Ramzes Temczuk, założyciel Wilczej Gwardii. - Nazwa narodziła się spontanicznie. Wilk to piękne i szlachetne zwierze ale przede wszystkim bardzo społeczne. Dla wilka ważna jest wataha, współdziałanie i wspólny cel. My takiego społecznego podejścia uczymy. Twórca scoutingu swoich najmłodszych podopiecznych, także nazywał wilczkami. Wilk to także symbol żołnierzy wyklętych – odczytanie tej symboliki jest akurat bardzo łatwe - dodaje Temczuk. W zajęciach organizacji bierze udział około 30 osób, ale cały czas przychodzą nowi. Wkrótce zostanie otwarta sekcja w Poznaniu i nowa sekcja w Gnieźnie.

Jak kształtowane są postawy patriotyczne i prospoleczne? - Zaczynamy od podstaw – od tego, że ważna jest grupa i panujące w niej zasady. Kładziemy duży nacisk na empatię, na praktyczne niesienie pomocy innym ludziom, ale także na bliski kontakt z naturą i jej poszanowanie. Sprzątamy lasy, w których odbywamy zajęcia. Z drugiej strony ćwiczymy poszanowanie do symboli i historii. W końcu uczestniczymy w uroczystościach upamiętniających ważne rocznice, ale sprzątaliśmy także cmentarze po ostatniej nawałnicy - mówi R. Temczuk.

Na pytanie, czym Wilcza Gwardia różni się od harcerstwa, Ramzem Temczuk odpowiedział nam z uśmiechem, że tym, czym samochód od pięknej karety. - Myślę, że zasadnicza różnica jest taka, ze harcerstwo zajmuje się przede wszystkim wychowaniem, a my przede wszystkim nauką praktycznych umiejętności. Jeśli spojrzymy na to historycznie, to mamy wiele wspólnego. Kiedy harcerstwo było tworzone, to skauci przywdziali mundury podobne ówczesnym angielskim wojskowym service-dressom. U nas jest podobnie. Nasze zasady również, bliskie są tym harcerskim. Nie jesteśmy jednak konkurencją, ale alternatywą, która nastawia się na nauczanie konkretnych, przydatnych umiejętności i nie odwołuje się do harcerskiej tradycji. W skrócie, różnimy się programem zajęć i mundurem, który u nas wzorowany jest na współczesnym wojskowym polskim mundurze - objaśnia Ramzes Temczuk.

Ktoś może się zastanowić, czym w kontekście dzieci i młodzieży jest organizacja proobronna? - Nie lubię tego słowa i zwykle chętniej używam określenia „survivalowa”. Proobronna kojarzy się z powszechnym trendem paramilitarnym a ten zdecydowanie nie przystaje do dzieci. Jednak w istocie uczymy bronić się przed napaścią, ale także przed stresem, przed niebezpieczeństwem... Bronić innych i pomagać - mówi Temczuk.

Zasadne wydaje się pytanie, czy potrzebne jest tworzenie takich organizacji, skoro mowa tutaj o wartościach, które młodzi ludzie powinni wynosić z domu czy szkoły. - Oczywiście, że powinni, ale co, jeśli nie wynoszą? - pyta R. Temczuk. - Istnieje powszechny kryzys rodziny i wartości. Poza tym wartości nie istnieją w próżni. Gdzie i jak te wartości mają się sprawdzić, skoro żyjemy w czasach, gdzie większość dzieciaków żyje w świecie wirtualnym - z nosem w telefonie, komputerze czy konsoli. My ich z tego świata wyciągamy. Uczymy jak przetrwać, jak pokonywać własne słabości i jak współpracować. Te dzieci, które jeszcze niedawno spędzały po kilka godzin grając w gry, dziś potrafią nocą pokonać w lesie kilkanaście kilometrów - przyznaje. - Spędzają w lesie nawet kilkanaście godzin, także w nocy i w zimie, stoją na godzinnych wartach, nawet w upałach, ponad godzinę, pokonują trudne tory przeszkód, pokonują rzeki na linach i po zwalonych pniach, wspinają się na ścianki, trenują samoobronę, uczą się budowania schronisk, rozpalania ognisk, zacierania śladów i maskowania. Potrafią reanimować i wyciągnąć człowieka z wody. Uczą się rozpoznawania zagrożeń, zasad ewakuacji, pomocy przy ewakuacji. Gdzieś pomiędzy oraz w tym wszystkim ćwiczą współpracę w grupie, walkę ze stresem i własnymi słabościami - dodaje Temczuk.

Nasz rozmówca przyznał, że kiedyś zadzwoniła do niego jedna z mam i zapytała, czy syn może przyjść na zajęcia. Powiedziała: „Ale wie pan.. on raczej sobie nie poradzi...”. - Chłopak nie opuścił do tej pory żadnych zajęć - podkreśla Ramzes Temczuk. - Jesteśmy małą grupą i bez jakiegoś specjalnego medialnego wsparcia, ale już wiele osób i instytucji nam zaufało. Podczas Święta Bazy w Powidzu staliśmy nawet na warcie przy trybunie honorowej... Kto dostępuje takich zaszczytów i takiego zaufania? - pyta retorycznie.

Po interwencji policji kajman okularowy trafił do zoo w Poznaniu

Źródło: gloswielkopolski.pl

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto