Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Joanną Opiat-Bojarską. Książka „ONI” dzieje się w Witkowie i zdobyła prestiżową nagrodę!

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
fot. Max Pflegel / Wydawnictwo EMG
Jej powieści kryminalne są pełne zaskakujących zwrotów akcji, a zakończenia szorstkie. Joanna Opiat-Bojarska to autorka wielu nagradzanych książek, których akcja toczyła się w Poznaniu i w Łodzi. Najnowsza książka „Oni” opowiadająca o autystycznym Kosmie, który musi stawić czoło okrutnej zbrodni działa się w… podgnieźnieńskim Witkowie, liczącym zaledwie 8 tysięcy mieszkańców mieście, na ulicy Hynka! O tym, co skłoniło świetną pisarkę do umieszczenia akcji powieści, która zdobyła prestiżową Nagrodę Wielkiego Kalibru Międzynarodowego Festiwalu Kryminalnego i skąd czerpie inspiracje rozmawia z Joanną Opiat-Bojarską Hanna Komorowska-Bednarek.

Mam na oku Pani książkę „Kryształowych”. Słyszałam, że sprzedała Pani prawa do ekranizacji. Na czym stanęło?

- Stanęło na tym, że mogę jedynie powiedzieć to, co napisałam w social mediach, czyli że sprzedałam prawa do ekranizacji (śmiech)

Byłam zaskoczona umieszczeniem akcji książki „ONI” w Witkowie. Widzę, że urodziła się Pani w Poznaniu, potem miała związek z Łodzią, skąd wzięło się Witkowo w Pani życiu

- Urodziłam się w Poznaniu, ale gdy miałam 7 lat, przeprowadziłyśmy się z mamą do Witkowa. Chodziłam do podstawówki numer 3, która wtedy była jeszcze połączona z podstawówką numer 2. Obie podstawówki miały wspólne boisko. Po tych ponad dwóch latach przeprowadziłyśmy się do Gniezna. Skończyłam tu podstawówkę oraz liceum i wyjechałam na studia do Poznania. Moja mama cały czas tu mieszka. Skąd się wzięło Witkowo w książce? Poszukując lokalizacji do kolejnych powieści uznałam, że Poznań trochę wyeksploatowałam i prawie we wszystkie ciekawe miejsca „podrzuciłam trupy”. Poszukiwałam małej lokalnej społeczności, a lubię pisać o czymś, co znam, więc pomyślałam: wrócę do Witkowa. Rok temu po raz pierwszy się wybrałam do Witkowa, po tym, jak je zostawiłam jako dziecko. Obeszłam stare fyrtle i okazało się, że te odległości są mniejsze niż zapamiętałam i nie ma już kasyna wojskowego, które za moich czasów istniało i chodziliśmy tam z tatą na tatar. Budynek udało mi się jednak rozpoznać. Uznałam, że to dobry pretekst, aby bohatera i sprawę kryminalną umieścić w Witkowie. Bohater książki wraca do Witkowa i powoli przypomina sobie, że tam mieszkał jako dziecko, więc korzystałam ze swoich doświadczeń. W dokładnym odmalowaniu Witkowa pomagały mi też czytelniczki, które na moją prośbę po Witkowie spacerowały i nagrywały mi filmiki, jeśli tego potrzebowałam.

Pomógł Pani fanklub.

- Zaangażowane czytelniczki zawsze są w cenie, bo autor nie zawsze może wyjechać ze swojego gabinetu. Filmik nagrany przez czytelniczkę pomagał mi poczuć miejsca, które opisywałam.

Nie było Pani trudno umieścić Kosmy (bohatera książki „Oni” – przyp. Red.) w Witkowie? To mała miejscowość, wydawać by się mogło, że mało prawdopodobne miejsce dla akcji powieści kryminalnej. Jak to Pani uknuła?

- To było dla mnie wielkie wyzwanie. Akcja wszystkich poprzednich moich książek toczyła się w dużych miastach. Pomyślałam, że mała lokalna społeczność będzie mi pasowała, nie tylko ze względów na to, że to dobre tło dla kryminalnej historii, ale również dlatego, że policjant Burzyński (bohatera poprzednik książek autorki, przyp. Red.) przyjechał do Witkowa pracować nad swoim pracoholizmem i małżeństwem. W małym mieście nic się teoretycznie nie dzieje, powinien wiec znaleźć na to czas. Poza tym to wymagające i ciekawe środowisko także dla głównego bohatera książki Kosmy, który jest dorosłym autystą. Każda zmiana go przeraża, a przeprowadzka z wielkiego miasta, w którym wszyscy są anonimowi, do Witkowa, w którym wszyscy wiedzą kim on jest i co mu dolega wydaje się być wyzwaniem nie do przejścia.

Planuje Pani wrócić do Gniezna z akcją kolejnej książki? Wiadomo, że Ryszard Ćwirlej przetarł już szlaki, ale może tym razem miejscem akcji pani książki będzie Gniezno?

- Jeszcze nie wzięłam na tapetę Gniezna, ale bardzo możliwe, że kiedyś to nastąpi. Myślę, że jeżeli znajdę jakąś inspirującą sprawę kryminalną z tych rejonów, to pewnie zajrzę i sprawdzę. Póki co, Gniezno kojarzy mi się bardzo niekryminalnie, bo wpadam tam na niedzielne obiady do mamy!

Naprawdę? Przecież w ostatnim czasie wiele się działo w Gnieźnie, albo ktoś biegał z nożem, albo biegał nagi po mieście!
- (śmiech) O! To muszę przyjechać, pokręcić się i złapać inspirację!

Tydzień by wystarczył. Książkę „Oni” wydała Pani w październiku. Nad czymś pani pracuje?

- Tak, ale nie mogę jeszcze zdradzić daty premiery. Trudno mi się wychodziło ze świata zbudowanego na potrzeby powieści „Oni”, w której bohater jest dorosłym autystą. Zbyt głęboko w niego weszłam. Zauważyłam, podobnie jak czytelnicy „Oni”, że byłoby prostsze, gdyby wszyscy komunikowali się tak jak Kosma i mówili to co myślą. Dużo czasu zajęło mi znalezienie tematu kryminalnego, który porwie mnie na nowo. Ale w końcu go znalazłam. I piszę. Jestem w połowie nowej książki.

Skąd bierze Pani inspiracje na tak skomplikowane postacie jak Kosma? Musiała się Pani przecież wgłębić w temat autystów, poznać ich sposób myślenia, a to zapewne nie było łatwe.

- Tak, to było ogromne wyzwanie i przyznam, że po pierwszej rozmowie z Idą, która ma autyzm byłam załamana. Pomyślałam, że tym razem postawiłam sobie tak wysoko poprzeczkę, że nie będę w stanie jej przeskoczyć. Był to czas lockdownu, spotykałyśmy się z Idą przed kamerkami. To utrudniało i tak nie łatwą rozmowę. Dużym utrudnieniem był też fakt, że Ida nie okazywała umiejętności aktywnego słuchania. Nie przytakiwała, nie kiwała głową, nie okazywała, że jest zainteresowana rozmową. Sprawiała wrażenie znudzonej. No ale się nie poddałam. Im dłużej z nią rozmawiałam i obserwowałam jej działania na kanale YouTube „NeuroAtypowe”,
kiedy funkcjonowała wśród innych kobiet z autyzmem – tym więcej rozumiałam. To wtedy właśnie przyszedł do mnie tytuł „Oni”. Obserwując dziewczyny na kanale pomyślałam sobie, że one patrząc na nas, neurotypowych, myślą: to oni są dziwni. Lubię takie wyzwania i to daje mi powera. Osoby autystyczne nie są inne czy chore, one po prostu inaczej patrzą na świat.

Ale wróćmy do Gniezna. Proszę się podzielić miłymi wspomnieniami z naszych okolic. Co Pani najmilej wspomina?

- Gdy wybierałam miejsce zamieszkania dla Kosmy, to oczywiście wybrałam ulicę Hynka w Witkowie. Zakwaterowałam go w tym samym mieszkaniu, w którym kiedyś sama mieszkałam. Z Gnieznem kojarzy mi się młodość, pierwsze miłości, dojrzewanie, etap 18-stek. Gniezno to taka oaza bezpieczeństwa. Przez pięć lat studiów w Poznaniu wsiadałam w piątek w pociąg, by tu spędzić weekend, a w niedzielę wieczorem wracałam do stolicy Wielkopolski. To były takie dobre czasy. Mile wspominam też bibliotekę, której już nie ma (na osiedlu Jagiellońskim).Uwielbiałam tam bywać. Gdy wyczytałam już wybrane tytuły kryminalne, to potem wypożyczałam książki jak leci, wszystko od A do Z, oczywiście z działu: kryminał.

Mam nadzieję, że w tym roku da się Pani zaprosić bibliotece do nas, na autorskie spotkanie.

- Oczywiście, jak będzie taka okazja, to z przyjemnością!

Przekażę! Która książka Pani autorstwa jest Pani ulubionym tytułem?
- Mam dylemat – wydawało mi się, że nigdy nie napiszę niczego tak dobrego jak „Kryształowi” Teraz, kiedy „Oni” otrzymali nominację do Nagrody Wielkiego Kali… muszę się zastanowić. Nominacja to dla mnie duże zaskoczenie i trudno mi powiedzieć, czy „Oni” są lepsi od „Kryształowych”. Na pewno są inni, choć zakończenie jest „moje”, szorstkie, w moim stylu. „Oni” chyba bardziej opowiadają o emocjach i akceptacji, oraz o sprawie zabójstwa sprzed lat.

Z czym się wiążę wygrana w tym konkursie?

- Nagroda Wielkiego Kalibru przyznawana podczas odbywającego się od 19 lat Międzynarodowego Festiwalu we Wrocławiu jest najbardziej prestiżową nagrodą, którą może otrzymać książka kryminalna. W tym roku spośród 182 zgłoszonych książek członkowie jury nominowali siedem najlepszych. Jedna z nich otrzyma nagrodę główną, a druga Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru. Zwycięzca wyjedzie z Wrocławia z przepiękną statuetką – pistoletem skałkowym garłaczem. Z przyjemnością jedną z nich bym się zaopiekowała.

Dopisek redakcji: Joanna Opiat-Bojarska otrzymała Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto