Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawsze mnie kojarzono z prawicą

Aleksander Karwowski
Archiwum redakcji
Rozmowa z Robertem Gawłem - nowo wybranym Senatorem RP.

Emocje już trochę opadły. Jaki był dla Pana czas kampanii wyborczej i skąd pomysł na start w wyborach do Senatu?

-Trzeba było wystawić kandydata, który pokona Piotra Gruszczyńskiego. Musiałem szybko podjąć decyzję i to uczyniłem. Nie miałem nawet czasu na konsultację z rodziną. Stwierdziłem, że jest to szansa dla mnie – nie tylko osobista ale także związana z ideami w które wierzę. Bo jakby dziś spojrzeć na moje funkcjonowanie w samorządzie – zawsze mnie kojarzono z prawicą, a PiS jest taką partią. Niektórzy mówią, że szyld poniósł – oczywiście, ale są takie okręgi w Polsce i Wielkopolsce, gdzie kandydat na senatora z PiS-u nie wygrał. Myślę, że ci, którzy zgodzili się żebym startował, nie zawiedli się. Kampanię starałem się prowadzić w sposób bardzo otwarty i nieagresywny. W ogóle kampania w Gnieźnie nie była agresywna. Nie zdarzały się uwagi ad personam. Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się dotrzeć do bardzo wielu ludzi poza powiatem gnieźnieńskim, bo w Gnieźnie jestem dość znany – z pracy samorządowej czy społecznej.

Jaki był dla Pana niedzielny, wyborczy poranek ? Przeczuwał Pan nadchodzące zwycięstwo ?

- Muszę przyznać, że emocje moje były jakieś wyciszone. Może gdybym miał lat trzydzieści parę, to bardziej euforycznie bym do tego podchodził. A ja już widziałem tyle w życiu i w tylu wyborach startowałem, że podszedłem do tego spokojnie. Pewnie że były emocje, bardziej takiego niepokoju. Kiedy portale podawały na bieżąco informacje o wynikach, że w Gnieźnie przegrałem kilkuset głosami z senatorem Gruszczyńskim, to pomyślałem, że nie wiadomo jak będzie. Okazało się, że powiaty podbiły wynik bardzo mocno – szczególnie gnieźnieński i słupecki.

Senator Piotr Gruszczyński w czasie swoich dwóch kadencji w Senacie, starał się być aktywny w lokalnym samorządzie. Jak Pan widzi swoją rolę i miejsce w Gnieźnie i powiecie?

- Oczywiście chcę się angażować w sensie pomocy, ale w sensie spraw politycznych nie lubię polityki organizacyjnej, że tu trzeba dbać, zrobić, zorganizować, krzyczeć, kontrolować. Myślę, że inni będą zajmowali się sprawami organizacyjnymi, a ja bym chciał pomagać samorządowi – zarówno gminnemu, powiatowemu jak i miejskiemu. Ważnym dla mnie jest abym pełnił tę funkcję w sposób generalny – tak jak tego ta funkcja wymaga. Senat i Sejm są do tego, żeby ustanawiać prawo. Mnie bardzo interesuje Komisja Nauki, Edukacji i Sportu, ze względu na istotne sprawy związane z wychowaniem młodego pokolenia oraz edukacją, która nie jest w najlepszej kondycji. A druga rzecz, to Komisja Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą. Proszę nie traktować tego, jako potrzeby jakiegoś „wożenia” się, bo interesuje mnie szczególnie grupa polaków, która nie ze swojej winy została gdzieś w świecie, szczególnie na wschodzie. Tu państwo ma dużo do zrobienia. Część tych ludzi chciałaby wrócić ale część oczekuje większej obecności Polski tam gdzie oni są, np. w sensie pomocy kulturalnej, dla szkół i utrzymaniu polskiej tożsamości. Ten temat bardzo czuję, gdyż moja mama pochodzi ze wschodu, z Wołynia i myślę, że z tymi predyspozycjami rodzinnymi mogę ten obowiązek spełnić.

Przed rokiem rozpoczął Pan swoją pracę w Zarządzie Powiatu Gnieźnieńskiego. Teraz ta praca zostaje przerwana. Co udało się dokonać Panu w tym czasie, a co zostanie do zrealizowania przez Pana następcę?

- Gdyby Pan przyszedł do mnie w zeszłym roku, byłbym jeszcze radnym opozycji poprzedniej kadencji. Minął rok i jestem reprezentantem nie okręgu do powiatu ale jestem reprezentantem w Senacie pięciu powiatów, więc zmieniło się bardzo dużo przez ten rok. Najbardziej zadowolony jestem z tego, że udało się podjąć decyzję o powrocie do naprawy szpitala. I tu jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Można zarzucać, że senator powinien zajmować się prawem ale także powinien dbać o okręg z którego jest. Myślę, że uda nam się doprowadzić do końca tę inwestycję i będę to z całych sił wspierał. Mamy zabezpieczone w budżecie 32 miliony złotych ale nie jest to na całość wyposażenia. Chcemy mieć szpital nowoczesny i przede wszystkim zespolony – czyli w jednym miejscu wszystkie oddziały szpitalne. Udało się także rozwiązać sprawę szkół w Trzemesznie. Stanęliśmy po stronie obywateli i tych, którzy akcentowali by te szkoły zostały przejęte przez gminę. To jest bez wątpienia sukces. Natomiast do zrealizowania są jeszcze zagadnienia oświaty w samorządzie, bo pewne zmiany będzie trzeba dokonywać na bieżąco. No i kolejka wąskotorowa. To jest ogromne wyzwanie i myślę, że poprzez Senat będę miał większe możliwości w zapewnieniu funkcjonowania nie tylko samej kolejki ale zabytków w Gnieźnie w ogóle. Szczególnie trzeba się skupić teraz na kulturze XIX i XX wieku. Obiekty sakralne nie są w najgorszej sytuacji. Byłem ostatnio w kościele ojców Franciszkanów i naprawdę serce rośnie widząc zmiany. Ale nie zapominajmy jednak, że mamy także kolejkę wąskotorową, parowozownię i inne obiekty. Jest to coraz bardziej akceptowane przez mieszkańców. Ludzie zaczynają się tym interesować, bo jest to również nasza tożsamość.

Nawiązując jeszcze do samych wyborów parlamentarnych. Jaka jest Pana diagnoza nie wejścia do Sejmu bloku ugrupowań lewicowych. To krach SLD czy może poglądów lewicowych w ogóle?

- To jest kryzys partii, formacji. Formacja ta zużyła się i nie zauważyli momentu kiedy ta lewicowość w Polsce przybrała zupełnie inny wymiar. Ta ideologia w ich wykonaniu, była bardziej nastawiona na korzyść interesów. Widziałem dosyć ciekawy mem w internecie, na którym Leszek Miller z przygnębioną miną stwierdza, że przegrali przez komunistów. Chodzi tu o partię Razem. Oni z takimi bardzo, powiedziałbym nawet, lewackimi postulatami – stali się atrakcyjni. Podkreślam, to jest klęska formacji, choć poseł Tadeusz Tomaszewski, który w tych wyborach miał bardzo dobry wynik, to bardzo sprawny poseł. Choć w wielu sprawach się z nim nie zgadzam, to jednak mam do niego bardzo wielki szacunek, bo przez te lata zrobił dużo dobrego. Więc myślę, że to jest jego klęska. Gdyby partia pociągnęła – byłby posłem. Myślę, że największym przegranym wyborów jest właśnie on.

Jakie plany na najbliższe dni?

- Senatorem będę oczywiście po zaprzysiężeniu ale wiadomo, że będzie trzeba zorganizować biura, zbudować i wzmocnić struktury, bo moim marzeniem jest zbudowanie szerokiego PiS-u, tak jak funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych Partia Republikańska. Tam są ludzie o poglądach konserwatywnych, którzy zawsze byli za obniżeniem podatków, za rozwojem gospodarczym, za wspieraniem firm małych. Przede mną dużo pracy organizacyjnej, by kontakt z wyborcami był jak najlepszy. Chcę podziękować wszystkim, którzy poszli na wybory, a szczególnie tym, którzy mi zaufali. Chcę przywracać powagę Senatu, bo ludzie może w niego nie wierzą. Nie wiem jak się ułoży tendencja polityczna, czy Senat będzie likwidowany czy nie. Ja swoje obowiązki będę wykonywać z należytą starannością.

Rozmawiał: Aleksander Karwowski

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto