Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zespół Tańca Ludowego Gniezno, czyli powrót do korzeni

Paweł Brzeźniak
W październiku 2016 roku po wielu latach przerwy została wznowiona działalność zespołu ludowego. Nowy zespół nosi nazwę Zespołu Tańca Ludowego Gniezno. Kierownikiem artystycznym jest Irena Kolanowska, a kierownikiem muzycznym Jarosław Kusz.

Zespół Tańca Ludowego Gniezno, czyli powrót do korzeni

28 czerwca o godz. 19.00 w amfiteatrze CK „Scena to dziwna” mieliśmy okazję zobaczyć efekty pracy grupy liczącej 17 tancerzy, którzy zaprezentowali się w strojach łowickich. Tańcem i śpiewem od razu podbili serca publiczności. Towarzyszył im zespół muzyków złożony z wspomnianego już pana Jarosława oraz dwójki zaproszonych muzyków.

- Pochodzę z Szamotuł, wywodzę się z zespołu folklorystycznego "Szamotuły", gdzie przetańczyłam ponad 30 lat. Mieszkam obecnie w Poznaniu, ale moim marzeiem było prowadzenie grupy. Strasznie się ucieszyłam kiedy dowiedziałam się, że w Gnieźnie pozostało zaplecze kostiumowe, że coś tutaj było. Postanowiłam zrobić wszystko, żeby do Gniezna wrócił folklor, żebyśmy tu mieli zespół. To jest moja pasja od dziecka - mówi Irena Kolanowska, kierownik artystyczny, choreograf i instruktor zespołu tańca ludowego Gniezno. - Mamy tancerzy, ale będziemy jeszcze ogłaszać nabory - dodaje.

- Kiedy w 2014 roku rozpoczynaliśmy nową kadencję, pojawiła się koncepcja wsparcia zespołów reprezentacyjnych powiatu gnieźnieńskiego. Mieliśmy i mamy chór Metrum, Samorządową Orkiestrę Dętą Powiatu Gnieźnieńskiego, dlatego koniecznością było reaktywowanie zespołu tańca ludowego. Jego zadaniem jest nawiązanie do tradycji dawnego zespołu Gnieźnianie, ale także wniesienie czegoś nowego - wyjaśnia Marcin Makohoński, dyrektor powiatowej promocji. - Takiego zespołu w naszym powiecie brakowało. Jest tutaj świetna atmosfera, możliwość obcowania z kulturą ludową na wysokim poziomie, poza tym warsztaty i wyjazdy, a także uczestniczenie w tworzeniu zupełnie nowej grupy. Tak naprawdę młodzież tworzy ten zespół - dodaje.

Jarosław Kusz, kierownik muzyczny zespołu Gniezno deklaruje, że od zawsze czuł się ludowcem. - Muzyka leży mi na sercu. Prowadziłem zespół ludowy w Zdziechowie, który nosił nazwę "Zdziechowiacy". Udało nam się zorganizować stroje szamotulskie dla osób w wieku 13-14 lat. Dopóki tam pracowałem, ten zespół istniał. Potem próbowałem zorganizować taki zespół w szkole w Szczytnikach Duchownych, ale z racji pełnienia funcji dyrektora szkoły było to trudne do pogodzenia. Jeśli chodzi o eSTeDe, a wtedy wówczas MDK, to propozycję stworzenia zespołu Gnieźnianie otrzymałem od ówczesnego dyrektora tej placówki, pana Budzyńskiego. Przyjąłem ją i realizowaliśmy to wspólnie z panem prof. Hinczewskim, prof. Wróblewskim przez około 20 lat. Potem zespół upadł, były martwe sezony i nigdzie nie realizowałem się w tematyce ludowej - opowiada J. Kusz. - Z eSTeDe otrzymaliśmy propozycję reaktywacji zespołu. Miałem możliwość poznania Ireny Kolanowskiej, która jest Fachowcem przez wielkie "F" i Człowiekiem przez wielkie "C" - dodaje.

W ocenie Ireny Kolanowskiej powinniśmy wrócić do kultury ludowej, bowiem jest to nasze dziedzictwo kulturowe. - Był taki moment, że te zespoły zaczęły upadać. Powinniśmy robić wszystko, żeby odgrzebywać nasze tradycje kulturowe i dać im szansę, żeby bawić się i spełniać się w tym. To także nawiązywanie nowych przyjaźni, a prawdziwym szczęściem jest pokochanie tej muzyki. W takich zespołach zdarza się, że z par tanecznych powstają związki małżeńskie - zaznacza z uśmiechem.

- Po regresie lat 90-tych i początku XX wieku, kiedy masowo upadały zespoły, orkiestry i chóry, bo nie było pieniędzy, mamy teraz renesans. Teraz widać, jak łatwo jest zamknąć działalność zespołu, a jak trudno jest to wskrzesić. Te elementy ludowe są używane w muzyce czy nawet produktach spożywczych - dodaje Marcin Makohoński.

W zajęciach zespołu "Gniezno" bierze udział 8 stałych par, uczestnicy są w wieku od 18 do nieco ponad 30 lat. Próby odbywają się przy żywej muzyce. Zajęcia odbywają się w każdą środę po 18:00, trwają one 3 godziny. Jedną z par, nie tylko w tańcu, ale i w życiu, są Aleksandra Simińska i Bartosz Krysztofiak. - Ten rodzaj twórczości jest modny, ale bardziej wśród starszych osób. Młodzi ludzie trochę mniej się tym interesują. Tańczę w zespole we Wrześni, ale z ciekawości postanowiłam przyjść zobaczyć, jak to wygląda w Gnieźnie. Fajnie, że coś takiego powstało - mówi Ola. - Przyszedłem tutaj ze względu na zainteresowania mojej dziewczyny. Pierwsze próby miały polegać na przyglądaniu się, ale wcielili mnie do zespołu - dodaje z uśmiechem Bartosz. - Trochę się od tego uzależniłem. Nasza grupa jest już zżyta. Zdarza się, że w weekendy mamy 5-6 godzinne warsztaty, żeby dopracować pewne elementy z tańca.

Podczas zajęć uczestnicy ćwiczą tańce wielkopolskie i łowickie, na koncercie zaprezentowali m.in.: kujawiaka, oberka i polkę. - Na pewno nasi znajomi czy rodzina chętniej przychodzą na koncerty, jeśli widzą nas w roli uczestników. Podziwiają nas, jak to wszystko można pogodzić. Jest to także spory wysiłek fizyczny - przyznaje Ola.

***
Motorniczy zabił trzy osoby, wyrok pod koniec września. "Bardzo zbłądziłem, będę z tym żył"

źródło: TVN24/x-news.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto