Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmarł gnieźnieński malarz, Marceli Derengowski

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
12 stycznia umarł artysta, malarz, gnieźnieński działacz, Marceli Derengowski. Wspominają go ludzie związani z kulturą.

Jeszcze na początku września ubiegłego roku gnieźnianie mogli się z nim spotkać w Starym Ratuszu, na wernisażu wystawy jego malarstwa, a przy okazji na jubileuszu jego 90. urodzin. Był mistrzem subtelności i lekkości kolorów, a jednocześnie osobą skromną, o wielkim sercu dla innych. Wszystkim będzie niezwykle brakować jego ciepła, doświadczenia i wyjątkowego spojrzenia na sztukę. Nikt się nie spodziewał, że uśmiechnięty i pełen pozytywnej energii 90-letni Marceli niedługo odejdzie. Zmarł 12 stycznia.

Pedagog, znany artysta plastyk w gnieźnieńskim środowisku, był członkiem Związku Artystów Plastyków i Stowarzyszenia Akwarelistów Polskich. Uprawiał rysunek, rzeźbę, malarstwo olejne, akrylowe i akwarelowe. Od wielu lat był związany z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną w Gnieźnie oraz Miejskim Ośrodkiem Kultury.

O jego dziełach pisał Jarek Mikołajczyk. „Marceli Derengowski nie ściera się z rzeczywistością, maluje obok niej swoją, o wiele bardziej świetlistą i kolorową. Jest “obokrealistą”, Don Kichotem, który poprzez piękno walczy z wiatrakiem wszędobylskiej szpetoty.
To co dziś najrzadsze i chyba najcenniejsze to pewność, że sztuka Marcelego Derengowskiego nie bierze się z wydumania ani z wydłubania, ona powstaje z wnętrza artysty, a to wnętrze jest piękne. Marceli Derengowski to Piękny Człowiek, albo człowiek piękna”.

W roku 2010 został wyróżniony odznaką honorową "Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Pogrzeb gnieźnieńskiego artysty odbył się 15 stycznia o godzinie 13 na cmentarzu św. Piotra w Gnieźnie.

- Charyzma i aktywność – to cechy, które definiowały sędziwego , choć młodego duchem Marcelego Derengowskiego. Był człowiekiem talentu i pracy, który potrafił delektować się życiem. Artysta miał w zwyczaju odwiedzać Miejski Ośrodek Kultury. Wpadał niespodziewanie na pogawędkę o sztuce i jego nowych obrazach. Twórczość pana Marcelego jest jak otwarta księga, z której można czytać o miejscach, w których bywał i lubił. Doceniał kontakt z naturą. Plenery były dla niego wyzwaniem zmysłowym i przygodą. Stąd też wiele pejzaży i barwnych kwiatów namalowanych w różnych technikach - przyznaje Dariusz Pilak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie. Specjalne miejsce w jego twórczości zajmowała tematyka religijna. Powstał nawet cykl prac zatytułowanych „Wdzięczność”. Był odkrywczy i poszukujący. Chłonął to, co nowe, uczył się i eksperymentował. Zmiany w jego malarstwie były koniecznością. Poważnie podchodził do każdej prezentacji. Potrafił zaskoczyć wyborem miejsca, w którym prezentował obrazy. Czasami wystarczył impuls, żeby w jednej chwili załadowany sztalugami samochód artysty pojawił się przed kościołem, gdzie w mgnieniu oka, na dworze postała jednodniowa wystawa, a wieczorem w mediach społecznościowych umieszczał post, czekając na reakcje oglądających. Jestem rad, że jako instytucja kultury mieliśmy swój udział w ostatnim dziele życia Marcelego Derengowskiego, jakim była retrospektywna wystawa malarstwa, a wydany do niej katalog rozpropaguje i ocali tę twórczość od zapomnienia - dodaje.

- Pierwszy raz spotkaliśmy się w MOKu. Ja rozpoczynałam pracę w kulturze, on był instruktorem Klubu Plastyka. Był nauczycielem „z podejściem”, który prowadził swoich podopiecznych indywidualnie i w taki sposób, żeby potrafili jak najlepiej wykorzystać swój potencjał. Znajomi mówili do niego „Marku”. Człowiek wielu pasji; filozofia i bioenergoterapia również były w kręgu jego zainteresowań. Całe swoje życie oddany sztuce. Kiedy przygotowywał wystawę prowadził notatnik, w którym zapisywał kolejne krok i odhaczał to co zrobione. Do ostatniej swojej ekspozycji, która odbyła się w Starym Ratuszu wykonał makietę sali z ustawieniem przestrzennych elementów, na których miały być eksponowane obrazy - przyznaje Iwona Wiśniewska z Dużej Galerii Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie. - Przygotowania te pochłaniały go tak bardzo, że zatracał się zapominając o czasie i głodzie. Kiedy na drodze do realizacji celu stawały przeszkody – nie narzekał, po prostu szukał rozwiązań. Za pan brat z najnowszymi mediami. Czasami zawstydzał mnie, wskazując nieznane mi możliwości Facebooka, czy umiejętnie obsługując programy do przygotowania filmów. Niezwykle zżyty z rodziną, a najbliżsi bardzo mu oddani. Ostatnie chwile spędził w ich towarzystwie, otoczony miłością i świadomy, że prawnuczka lub prawnuk, którego nie zobaczy będzie nosić jego imię. Żył barwnie, aktywnie, korzystając z życia i robiąc to co kochał. Wydawało się, że jest nieśmiertelny - dodaje.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto