O tym, że Urząd Marszałkowski chce zrezygnować z prowadzenia oddziału neurologicznego i udarowego wiadomo już od kilku tygodni. Nikt jednak nie spodziewał się takiego obrotu spraw, jaki ma miejsce obecnie. Prowadzący „Dziekankę” UM w Poznaniu zaproponował cesję umów pod jednym warunkiem: przejęcia od gnieźnieńskiego szpitala i powiatu gnieźnieńskiego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego mieszczącego się przy ul. Orzeszkowej.
Złożoną propozycję „zamiany” potwierdziła także Paulina Stochniałek, członkini Zarządu Województwa Wielkopolskiego.
- Wartość tych kontraktów jest porównywalna dla obu podmiotów, a NFZ wstępnie wyraził zgodę na obie cesje
– odpowiedziała w przesłanym oświadczeniu.
Zgodnie ze słowami Starosty Gnieźnieńskiego, Piotra Gruszczyńskiego, jeśli nie dojdzie do cesji, Szpital Pomnik Chrztu Polski nie wygra konkursu na utworzenie nowego oddziału w swoich strukturach ze względu na trwającą budowę oraz inne czynniki. Wówczas oznaczałoby to, że w Gnieźnie całkowicie zabraknie „udarówki” i oddziału neurologicznego.
Pracownicy mówią: nie
Zakład Opiekuńczo-Leczniczy przy ulicy Orzeszkowej podzielony jest na 3 oddziały. Na pierwszym i drugim przebywa po ok. 70 pacjentów. Oddział trzeci z kolei specjalizuje się w opiece nad osobami upośledzonymi w stopniu od umiarkowanego do głębokiego. To między innymi o tych pacjentów najbardziej boją się pracownicy placówki.
- Oni nie potrafią się bronić, to my musimy ich bronić
– mówi jedna z pielęgniarek ZOL-u. To nie tylko jej opinia. Cały personel szpitala sprzeciwia się przenosinom oddziałów, a nade wszystko pacjentów na „Dziekankę”.
Jak twierdzą opiekunowie z ul. Orzeszkowej, tak olbrzymia zmiana otoczenia dla zaaklimatyzowanych na ul. Orzeszkowej chorych wiązałaby się z ogromnym stresem, a nawet znacznym pogorszeniem się zdrowia. Według ich słów, pacjenci, z różnymi zaburzeniami i upośledzeniami są tak zżyci z miejscem, w którym się znajdują, że każda zmiana wywoła u nich wstrząs. - To może się skończyć nawet ich wegetacją – podkreśla.
- Pacjenci nie chcą tam iść. Dzisiaj rozmawiałam z jednym z nich, który powiedział „byłem już tam, nie chcę wrócić”. Opiekunowie prawni też nie chcą żadnych przenosin
– komentuje pracownica zakładu.
Co z kadrami i budynkami?
Wątpliwości pracowników ZOL-u wzbudzają też kwestie kadrowe. - Deklarowano przejęcie personelu medycznego, a co z administracją, pracownikami biurowymi? - pyta kobieta zatrudniona w placówce.
To niejedyny problem starostwa. Niedawno podpisana została umowa o rozbudowę budynków na ul. Orzeszkowej. Wykonawca zgodził się na niewchodzenie na budowę jeszcze do połowy lutego, lecz jeżeli dojdzie do przeniesienia pacjentów ZOL-u na dziekankę, rozbudowa nie odbędzie się. Może się to wiązać z ogromnymi karami za niedotrzymanie umowy z wykonawcą.
Pierwsze rozmowy o zamianie kontraktów z radnymi powiatu miały miejsce 19 stycznia, a decyzja, czy zgodzą się oni na taką wymianę zapaść ma 28 stycznia na sesji. Jak zadeklarował starosta Gruszczyński, nie będzie on wywierał presji na członkach rady powiatu.
- Zdaję sobie z tego sprawę, że to jedna z najtrudniejszych decyzji, która stoi przed radą
- dodał.
ZOL na Orzeszkowej. Pracownicy nie chcą przeniesienia do „Dziekanki”. Boją się o pacjentów
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?