Sejmowa komisja rolnictwa przyjęła dezyderat, w którym domaga się od Ministra Skarbu Państwa przerwanie i rozpoczęcie od nowa procedury prywatyzacji Przedsiębiorstwa Przemysłu Ziemniaczanego w Trzemesznie. Dzięki temu możliwość wykupienia zakładu mogłaby dostać spółka pracowników i rolników.
Dokument, jak przyznaje Zbigniew Dolata, poseł PiS-u, ma jedynie charakter opiniujący, rzadko jednak zdarza się, by przyjęte jednoznacznie dezyderaty były ignorowane.
Sprawa prywatyzacji ciągnie się od dziesięciu lat. Na wieść o planach pracownicy i dostarczający ziemniaki rolnicy, by zachować swoje źródło utrzymania, założyli spółkę zbierając w sumie prawie 9 mln zł kapitału. Jednak pierwszeństwo w negocjacjach dostała kompania z Lublina, która, jak mówi poseł Dolata, nie miała własnego kapitału, a kupić PPZ Trzemeszno miała zaciągając kredyt hipoteczny właśnie pod zastaw tego obiektu. W sprawie pojawiło się prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, rozpoczęły się sprawy sądowe. Dzisiaj nadal 100 proc. udziałów ma budżet państwa. W tym roku ministerstwo wskazało ZPP w Łomży, jako podmiot, który ma prawo rozmawiać o prywatyzacji. Okazało się jednak, jak zaznacza poseł z Gniezna, że udziały w nim ma ta sama korporacja.
Dezyderat domaga się wstrzymania prywatyzacji, dopóki nie zostaną uregulowane wszystkie problemy prawne dotyczące struktury właścicielskiej zakładu. W zaczętej od nowa prywatyzacji miałyby obowiązywać zasady zawarte w "Koncepcji prywatyzacji spółek rolno-spożywczych", a więc prawo pierwszeństwa w wykupie udziałów mieliby właśnie pracownicy i producenci rolni.
ZPP Trzemeszno zatrudnia na stałe ok. 100 osób, pracowników sezonowych nawet 200. Dostawcy to około 1000 rolników z województwa wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?