Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żużel: 14. rocznica śmierci żużlowca Startu, Czecha Antonina Kaspera

Wojciech Prusakiewicz
Wczoraj minęło sześć lat od śmierci Antonina Kaspera juniora. Był to bez wątpienia najlepszy obcokrajowiec w historii Startu Gniezno. Popularny „Toniczek”, jak pieszczotliwie nazywano czeskiego żużlowca, reprezentował czerwono-czarne barwy przez osiem sezonów (1992-96 oraz 2000-02).

Tony Kasper po raz ostatni pojawił się w Pierwszej Stolicy Polski 9 kwietnia 2006 roku. Wówczas to prezydent miasta - Jaromir Dziel – uhonorował go okolicznościowym Medalem Milenijnym. Po śmierci Kaspera fani speedwaya z Grodu Lecha zorganizowali akcję pod nazwą „Kibice Toniczkowi”. Dzięki niej mógł powstać okolicznościowy obelisk upamiętniający Czecha. Znajduje się on na stadionie przy ul. Wrzesińskiej 25 (naprzeciwko głównej bramy wejściowej).

Ponadto w siedzibie klubu znajduje się oryginalny kewlar Kaspera (z okresu występów w Starcie), z podsumowaniem jego najważniejszych dokonań (w językach polskim i czeskim). Z kolei kibice uszyli flagę z podobizną zawodnika i napisem: „To był honor kibicować Ci Tony – NIKDY NA TEBE NEZAPOMENEM„.

Antonin Kasper był dwukrotnym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów (1981 i 1982), finalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata. Był pierwszym Czechem, który rywalizował w Grand Prix jako stały uczestnik. W 1999 roku sięgnął po srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Świata. Do tego był wielokrotnym mistrzem Czechosłowacji i Czech.

W Polsce reprezentował kluby z Lublina, Rzeszowa i Gniezna. Ze Startem był związany najdłużej. Wywalczył dla naszego zespołu 1373 punkty, a trzydzieści spotkań zakończył jako niepokonany. W Gnieźnie zdobywał średnio dwanaście punktów na mecz (12,713).

Jakim zawodnikiem był Antonin Kasper, najlepiej oddają słowa Leona Kujawskiego, wypowiedziane kilka dni po śmierci Czecha: - Kiedy wspominamy Kaspera, nie mogę nie opowiedzieć jednej historii z jego udziałem. Przed jednym z meczów zarząd klubu podjął decyzję, aby ze względów oszczędnościowych nie powoływać Czecha. Wtedy wykonałem do niego telefon i powiedziałem: Tony pieniędzy nie ma, ale kibice, zawodnicy i ja cię potrzebujemy. Za dwie godziny Tony oddzwonił i powiedział: trener – jestem już w drodze do Gniezna. Tony przyjechał i wywalczył piętnaście punktów. Dla niego najważniejszy był sport, kibice a nie pieniądze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto