MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Biletomaty receptą na problem

Iza Budzyńska
Nie bardzo wiadomo, co zrobić z uchwałą o taryfach opłat za przewozy. Zostawić budzącą wątpliwość, poprawić ze szkodą dla pasażerów. A może problem obejść?

O opłacie manipulacyjnej za kupno biletu MPK u kierowcy dyskutowali w poniedziałek radni z komisji polityki społecznej i bezpieczeństwa publicznego. Na po-siedzenie zaprosili Tomasza Dzionka, prawnika z Gniezna, który zwrócił uwagę, że uchwała ustalająca ceny przewozów jest niezgodna z prawem.

Tomasz Budasz, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Gnieźnie, wyjaśnia, że sprzedaż u kierowcy ma stanowić "bilet ostatniej szansy", by pozwolić pasażerom uniknięcia kary. Jego zdaniem jeśli zlikwiduje się dodatkową opłatę 40 groszy, tak czy inaczej korzystający z miejskiej na tym stracą. Argumentuje, że jeżeli kierowcy mieliby sprzedawać bilety po takich samych cenach, jak w kiosku, ludzie nie kupowaliby ich wcześniej - wówczas autobusy stałyby dłużej na przystankach, aż wszyscy zaopatrzą się w bilet u kierowcy, i zaczęłyby się spóźniać. Jeśliby z kolei zlikwidować możliwość kupna biletu w autobusach w ogóle, ryzykowaliby mandatem pasażerowie, którzy zastaną zamknięty kiosk lub wsiądą w ostatniej chwili.

- Nie chciałbym, żeby ta możliwość zakupu biletu u kierowcy była w ogóle zlikwidowana - mówi Tomasz Dzionek. - Chciałbym, żeby opłata za przejazd była jednolita, nieważne gdzie się kupi bilet.

Przy okazji radni zaczęli wypytywać, o jakie ilości biletów chodzi - czy rzeczywiście dużej grupy pasażerów dotknęłaby ewentualna zmiana uchwały.
- W skali roku około 90 tys. zł wypłacane jest kierowcom z tytułu sprzedaży biletów - wyjaśnia T. Budasz. - Każdy kierowca sprzedaje około 8-10 biletów w czasie pracy wynoszącym od 6 do 9 godzin.

Różnie wygląda to zależnie od pory dnia i odcinka trasy. Część radnych zasięgała języka u samych pracowników MPK, dowiadując się na przykład, że z 40 groszy do kieszeni kierowcy trafia 16.

T. Dzionek, który w lipcu zwrócił się do rady miasta z pismem zwracającym uwagę na błędy w uchwale i wzywającym do ich usunięcia, podaje przykłady miast, gdzie funkcjonowały podobne rozwiązana i zostały uchylone przez wojewodę. Nie wszędzie jednak takie decyzje były podejmowane.

- Kontaktowaliśmy się z nadzorem wojewody, który stwierdził, że nie stanowi rażącego naruszenia prawa - mówi Marek Rzepecki, radca prawny Urzędu Miejskiego w Gnieźnie. Przy okazji jednak, choć zapis nie jest naruszeniem rażącym, okazało się, że w ogóle nie ma podstawy prawnej, by w kompetencjach rady miasta było ustalanie takiej opłaty manipulacyjnej.

W dyskusji pojawił się pomysł, by po prostu kupić bi-letomaty - by zrezygnować z biletów u kierowcy, ale nie utrudniając życia pasażerom.
- Jeszcze przed tą komisją taką propozycję do przyszłorocznego budżetu złożyliśmy jako klub radnych PiS - mówi Beata Tarczyńska.
Zdaniem Tomasza Budasza, nie we wszystkich autobusach, które jeżdżą po Gnieźnie, da się takie urządzenia zamontować. Biletomaty na przystankach są natomiast droższe.

Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa - podpisz petycję do rządu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

13. Zlot Zabytkowych Volkswagenów w gminie Kowal

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto