Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego nasze karetki pogotowia nie przyjeżdżają do chorych na czas ?

KB
arch. red.
Karetki pogotowia zbyt długo jadą do chorych? Tak twierdzą pacjenci, ale także lekarz pogotowia! Urząd wojewódzki przyznaje, że sprawa jest... wyjaśniana!

Od początku października pogotowia nie posiadają własnych dyspozytorni. Decyzją wielkopolskiego wojewody zostały one przeniesione do pięciu byłych miast wojewódzkich. Gniezno zostało przydzielone do Konina. Jak tłumaczy Tomasz Stube, rzecznik wojewody, taka decyzja została podjęta, po to, aby dyspozytor mógł do danego zdarzenia wysłać najbliżej znajdującą się karetkę, nawet wówczas, gdyby miała ona przyjechać - na przykład - z innego powiatu.

Okazuje się jednak, że nowoczesny system nie do końca działa bez szwanku. Narzekają pacjenci, przekonał się o tym również lekarz pogotowia Dariusz Igliński.
- Wydaje się, że to rozwiązanie jest niezbyt korzystne dla pacjenta - mówi. - Niestety, Konin nie do końca wie, gdzie ma swoje karetki. Z tego co wiem, to często nie są przyjmowane wizyty, a jak już są, to z opóźnieniem, czego doświadczyłem na własnym przykładzie. Zawołałem karetkę do pacjentki z dusznością, która na ulicę Roosevelta jechała 19 minut. Chcę zaznaczyć, że do przejechania miała około dwóch kilometrów - mówi lekarz. Jak twierdzi, taka zwłoka dla chorego może skończyć się naprawdę źle.
- Tak nie powinno być - mówi lekarz Dariusz Igliński. - Kiedy dyspozytornia była w Gnieźnie, potrafiono karetkami sensownie dysponować. Lekarz pogotowia uważa, że odkąd wojewoda prowadził zmiany, zamieszkiwany przez około 150-tysięcy osób powiat gnieźnieński jest gorzej obsługiwany

O tym jak działa pogotowie przekonała się również nasza Czytelniczka z Gniezna.
- Wezwałam karetkę do bliskiej mi osoby. Najpierw musiałam długo tłumaczyć i przekonywać, żeby przyjechali, a potem czekałam na nich kilkanaście minut. Nie wiem dokładnie ile, w tych nerwach wydawało mi się, że to było wieki - opowiada rozmówczyni. - Nie chcę ze szczegółami opowiadać o tym jak to się skończyło, bo to chodzi o moją mamę i temat jest dla mnie wciąż świeży i bolesny, ale myślę, że gdyby karetka przyjechała wcześniej, to mogło się to inaczej skończyć - uważa.
Jan Nowicki , kolejny Czytelnik, opowiada nam o tym jak dyspozytor kazał mu stwierdzić czy leżący na ulicy człowiek nie znajduje się pod wpływem alkoholu.
- To była jakaś paranoja. Skąd ja mogę wiedzieć czy człowiek, który leży na ulicy jest pijany czy nie? Czy ja miałem go wąchać? Jak się ma takie przejścia, to człowiek zaczyna się zastanawiać czy kolejnym razem również zadzwoni po pomoc - przyznaje Jan Nowicki.

Nie jest tak źle jak wygląda ?
Zdaniem Mateusza Hena, wicedyrektora szpitala powiatowego w Gnieźnie, są to przypadki incydentalne.
- Jak zawsze, gdy pojawia się reorganizacja, to pojawiają się kłopoty - mówi. - Na szczęście w tym przypadku są one drobne i nie wpływają na jakość wykonywanych usług. Pacjenci mogą być spokojni, że będą zaopatrzeni we właściwy sposób - dodaje.
Mateusz Hen przyznaje również, że wie zarówno o pomyłkach, jak i opóźnieniach. - Jesteśmy w ciągłym dialogu z urzędem wojewódzkim, który planuje wprowadzić System Wspomagania Dowodzenia - dodaje. M. Hen. Ma to się stać w pierwszym kwartale 2015 roku. Mowa tutaj o elektronicznych modemach, które znajdować się będą w każdej karetce. Dzięki nim lekarz dostanie dokładne informacje dokąd jedzie, do jakiego pacjenta i z jaką dolegliwością.
- Zespół, który mieliśmy wypracowany, zespół dyspozytorów tutaj w Gnieźnie, w naszej stacji pogotowia, był wpracowanym w okolicę, znał teren, znał nawet pacjentów. Ten zespół z Konina ma pewien problem, ponieważ wciąż panuje tu anonimowość na tym etapie. Te osoby nie znają dokładnie terenu, stąd te problemu - mówi Mateusz Hen.
- Czas dojazdu karetki do pacjentów nie jest wcale taki długi. Ludzie myślą, że uda nam się dojechać w pięć-siedem minut. Tymczasem często są korki, są duże odległości i to wszystko wymaga czasu - mówi Mirosław Jung, kierownik gnieźnieńskiego pogotowia.

Nowy system wciąż jest ulepszany Tomasz Stube, z urzędu wojewódzkiego przyznaje, że już wiedzą o problemach.
- Mamy sygnały z całego województwa - przyznaje Tomasz Stube. - W tym przypadku daliśmy znać do Konina, że takie sytuacje powinny zostać wyjaśnione, tym bardziej, kiedy dotyczą nie przyjęcia zgłoszenia.
Rzecznik wojewody mówi nam również, że mimo tych problemów, urząd nie żałuje przyjęcia tej koncepcji. Przekonuje, że nie jest ona zła.
- Cały czas unowocześniamy system. Rozmawialiśmy na ten temat z ratownikami medycznymi, którzy stwierdzili, że możemy tutaj mówić o przypadkach incydentalnych.

Nasi rozmówcy przyznają, że z niecierpliwością czekają na zmiany. Lekarz pogotowia Dariusz Igliński mówi nam, że szkoda, że te wszystkie unowocześnienia i reorganizacją dzieją się kosztem pacjentów.
- Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do tragedii - mówi gnieźnieński lekarz Dariusz Igliński.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto