Sala wypełniła się do ostatniego miejsca. Widać było na pierwszy rzut oka, że zasiadający na widowni to w większości smakosze tego rodzaju brzmień, jakby wyjęci z dusznych amerykańskich knajp. Kolejne utworzy przyjmowali bardzo ciepło, nie szczędząc braw i kołysząc się w rytm dźwięków.
Danny Bryant, który zdołał zgromadzić do trzydziestego roku życia naprawdę imponujący dorobek - siedem albumów i ponad dwa tysiące koncertów - z dosyć skromnym instrumentarium zaserwował świetny popis.
Gitarzysta i wokalista, pod szyldem swojego Redeyeband, gra właściwie trochę mieszankę bluesa i rocka. Bardzo klasycznie bluesowe melodie okraszone są nowoczesnymi, mocnymi brzmieniami elektrycznych gitar. Właśnie szarpaniem strun muzyk zahipnotyzował publiczność. Mistrzowskie popisy gry na tym instrumencie sprawiły, że trudno po jednym usłyszeniu Danny'ego odtworzyć w pamięci brzmienie jego wokalu. Pozostali członkowie zespołu: Ken Bryant (ojciec Danny'ego) na basie i Trevor Barr na perkusji tworzyli rytmiczne, mocne tło. Pozostając w cieniu, przyczyniali się do wprowadzania publiczności w bluesowy nastrój, solidnymi i trochę jednostajnymi dźwiękami kontrastując z popisami frontmana Redeyeband. Prócz kompozycji przesyconych elektryczną nutą, Danny zagrał też parę utworów bardziej przypominających ballady, odwoływał się też nieco do wielkich klasyków gatunku.
Trochę eksperymentalna, jak na wydarzenia, do których przyzwyczaiła się szersza publiczność w Gnieźnie, propozycja "eSTeDe" najwyraźniej przypadła do gustu obecnym.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?