Dziekanka Gniezno. Piekło na ulicy Poznańskiej? Pacjentka miała być poniżana
22 czerwca na platformie TVN GO pojawił się płatny reportaż o tytule „Oddział dwunasty. Piekło na oddziale psychiatrycznym” o tym, jakoby kilka przebywających na oddziale w okolicy 2015 roku dziewczyna miała być skandalicznie traktowana przez lekarzy i personel szpitala. Jedną z wypowiadających się kobiet jest Ania, która w chwili hospitalizacji miała raptem 13 lat i walczyła z anoreksją. Do „Dziekanki” została przewieziona z innego oddziału psychiatrycznego w Poznaniu. Według jej relacji, była zmuszana do jedzenia, personel miał się z niej wyśmiewać. Miało także dojść do unieruchomienia jej wbrew woli.
Mama byłej pacjentki podkreśla również, że zgodnie z kontraktem, który pacjentka podpisała po przyjęciu na oddział, nie mogła uzyskać informacji o stanie zdrowia córki, dopóki jej dzieckonie przytyje zgodnie z zapisami „dokumentu”.
Inną pacjentką opisującą swój pobyt w „Dziekance” w Gnieźnie jest Karolina Davreux. Młoda kobieta trafiła na ulicę Poznańską w 2015 roku z depresją i tam spotkała Annę.
- Zapadła mi w pamięć jedna sytuacja, kiedy to do Ani przyjechała mama wymienić jej brudne rzeczy i ja musiałam trzymać drzwi od pokoju, kiedy Ania krzyczała i płakała, że chce wyjść do mamy
– mówiła Karolina w reportażu TVN-u. Personel miał też „straszyć” dzieci zastrzykami na uspokojenie. W związku z tym, że chora 13-latka nie chciała przyjmować posiłków, miała być unieruchamiana po to, by podawać jej kroplówki i żywić sondą.
- Albo mnie podduszali, albo mówili „o, a teraz w pasiki” i byli szczęśliwi – mówiła w reportażu młoda kobieta, wspominając, że jeden z pielęgniarzy miał nią nawet rzucić na łóżko.
Dziekanka Gniezno. Oddział dwunasty „piekłem”?
Dziennikarze TVN-u dotarli też do byłych pacjentek szpitala: Kornelii, Natalii i Nikoli, które również negatywnie wspominają pobyt w wojewódzkim szpitalu. Kornelia po jakimś czasie miała próbować popełnić samobójstwo, ale znalazł ją pielęgniarz, który miał się „wściec”, „rozwalił łóżko” i zaprowadzić do sali, w której dziewczyna miała zostać unieruchomiona. „Nikt się tam za bardzo mną nie przejmował” – mówiła młoda kobieta. Potem miała zostać obwiniana za próbę samobójczą. Inne pacjentki mają podobną opinię, co do pobytu na „Dziekance”. Miały nie uzyskać tam odpowiedniej pomocy psychicznej, być poniżane i pozostawiane samym sobie.
Sprawa traktowania Ani w 2015 roku trafiła do Rzecznika Praw Pacjenta, który w styczniu 2022 roku potwierdził część zarzutów Ani i jej matki. Wszczęte zostało postępowanie wyjaśniające, kontrola rzeczniczki praw pacjenta i kontrola w szpitalu.
Dziennikarze TVN-u wskazali także na pewne nieprawidłowości w dokumentacji medycznej: brak zgody pacjentki na hospitalizacje, brak informacji o zgodzie na podanie leków dla dorosłych. Anna łącznie przebywała w Gnieźnie 9 tygodni.
Gnieźnieńska „Dziekanka” piekłem? Mamy oświadczenie dyrektora szpitala!
Już 23 czerwca w godzinach popołudniowych, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i i Psychicznie Chorych, Marek Czaplicki poproszony przez redakcję Gniezno.NaszeMiasto.pl przesłał oświadczenie. Zgodnie z jego wypowiedzią „materiał ten w sposób nieprawdziwy przedstawia
organizację pracy oraz sposób udzielania świadczeń opieki zdrowotnej małoletnim pacjentom (szpitala – przyp. Red.)”.
- Informacje zawarte w materiale stanowią przede wszystkim jednostronną, subiektywną
relację z pobytu w Szpitalu małoletnich pacjentek i nie stanowią obiektywnej, opartej na
udowodnionych faktach oceny udzielania świadczeń przez personel medyczny Wojewódzkiego
Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych „Dziekanka” im. Aleksandra Piotrowskiego
w Gnieźnie. Zdarzenia przedstawione w materiale nie zostały potwierdzone przez personel
Szpitala. W treści materiału znalazły się twierdzenia, co do których uzyskano uprzednio
wyczerpujące stanowisko Dyrekcji Szpitala, jednakże stanowisko to zostało w przeważającej
części pominięte
– czytamy w oświadczeniu dyrekcji, która w piśmie zwraca uwagę:
- Niedopuszczalne z punktu widzenia zasad rzetelności, obiektywizmu i staranności
zawodowej dziennikarzy jest także przedstawienie w materiale wypowiedzi określonych osób
w powiązaniu z wytworzonymi obrazami (grafikami), które w żadnym razie nie prezentują
rzeczywistych zdarzeń.
Dyrektorzy: Marek Czaplicki i Łukasz Mech podkreślają, że dokumentacja medyczna wszystkich pacjentów prowadzona jest w sposób prawidłowy i zgodny z przepisami prawa, a samo przedstawienie relacji z leczenia Anny miało charakter subiektywny pacjentki i jej rodziny.
- Powyższe stanowi naruszenie dóbr osobistych Szpitala w postaci wizerunku oraz dobrego imienia członków jego personelu medycznego, którzy z całą odpowiedzialnością podejmują codzienny trud pracy i opieki na osobami dotkniętymi różnorodnymi schorzeniami, niejednokrotnie niemożliwymi do zdiagnozowania oraz trudnymi do wyleczenia. Krzywdzące jest zatem kształtowanie opinii społecznej o stanie opieki psychiatrycznej w Szpitalu, w oparciu o jednostkowe oświadczenia o rzekomych nieprawidłowościach bez rzetelnej ich weryfikacji
– napisano.
Dyrektor Czaplicki stanowczo odrzuca zarzuty Anny i jej matki, wskazując, że szpital działa zgodnie z przepisami, a opisane w reportażu zdarzenia nie mają potwierdzenia. Samo zakończenie działalności Oddziału Psychiatrycznego Dziecięcego nie ma związku z reportażem, tylko z brakami kadrowymi.
Gniezno. Na „Dziekance” lekarze i personel znęcali się nad chorymi dziećmi? Mamy oświadczenie dyrekcji!
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?