Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odszedł nagle wspaniały Kapłan - ks. Waldemar Radecki. Dziś go żegnamy

mm
Dawid Stube/Fotostube
43 lata miał ksiądz Waldemar Radecki. Zmarł nagle podczas zawodów triathlonowych. w Poznaniu. Zawał dopadł go w wodzie, po przepłynięciu 400 metrów. Podjęta natychmiast akcja reanimacyjna nie przyniosła skutku.

Urodził się 25 października 1971 roku. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk abp. Henryka Muszyńskiego 17 maja 1997 roku. Od 2011 był proboszczem parafii pw. św. Michała Archanioła w Gnieźnie.

Miał wiele do zrobienia

To nie był zwykły ksiądz, jeden z wielu. Cieszył się wielką sympatią wśród parafian. Zawsze z każdym porozmawiał, opowiedział żart, podtrzymywał na duchu. Nigdy nie było tak, żeby odwrócił się od kogoś plecami, gdy ktoś potrzebował pomocy. Nie zamykał się na problemy innych. Zawsze był dla ludzi i tym sobie ich zjednał.
Skrzyżowanie naszych dróg
Nie od razu chciał być kapłanem. Początkowo studiował na politechnice, ale zrezygnował, gdyż poczuł, że nie może iść tą drogą. Chciał służyć ludziom. Poszedł do gnieźnieńskiego seminarium, gdzie przyjęli go z otwartymi rękoma. Został księdzem. Bóg go wybrał, żeby nieść ludziom słowo. Nasze drogi skrzyżowały się w parafii świętego Michała Archanioła. Został tam proboszczem w 2011 roku, zastąpił tam ks. Jana Kubickiego.

Wieczny pielgrzym

Uwielbiał pielgrzymki. Miłością do pielgrzymowania zarażał innych. Cenił sobie trud wędrówki, twierdził, że w pewien sposób oczyszcza umysł i przybliża do Boga. Modlitwa, skupienie i mocne przeżywanie drogi. Bardzo chętnie rozmawiał wtedy z ludźmi, pocieszał ich, uświadamiał, że pielgrzymka, to nie wakacje, że nie będzie łatwo i przyjemnie i jednocześnie zaznaczał, że w chwilach trudnych możemy mocniej poczuć obecność naszego Stwórcy.
Sam organizował pielgrzymki rowerowe. Wraz z grupą pątników z parafii wybierali się rowerami do Rzymu, czy do Lourdes. Nie można zapominać też o corocznych pielgrzymkach rowerowych do Częstochowy. W tym roku mieli się wybrać do Santiago de Compostela, już za kilka dni...
Uwielbiał góry. Właśnie tam utwierdzał siebie i innych w przekonaniu, że Bóg istnieje. Piesze wędrówki na górskich szlakach sprzyjały wyciszeniu, modlitwie i przemyśleniom dotyczącym swojego życia. Dlatego tak je kochał. Czasami się zdarzało, że potrafił pojechać w góry tylko na weekend, ale nawet tak krótki wyjazd powodował, że potrafił spojrzeć na niektóre sprawy z innej, często lepszej perspektywy.

"Wygra ten, co wytrwały w swoim jest"

Ksiądz proboszcz nie był człowiekiem, który prowadził siedzący tryb życia. Uwielbiał pływać, biegał, jeździł na rowerze, zimą zjeżdżał na nartach, grał w siatkówkę , której zresztą był wielkim fanem. Nie potrafił żyć bez sportu. W zeszłym roku wziął udział w triathlonie. Już był bardzo blisko celu, jednak na ostatnim etapie zasłabł z powodu niedocukrzenia. Mówił, że poczuł się wtedy tak, jakby ktoś mu odłączył prąd. Podjął jednak decyzję, że w przyszłym roku przygotuje się lepiej, obierze inną strategię i na pewno bieg dokończy. Uparcie chciał realizować swoje marzenia. Jeżeli wybrał sobie jakiś cel, to wytrwale dążył do jego spełnienia.

Przyjaciel dla wszystkich

Wspaniale dogadywał się z młodymi ludźmi. Każdy mógł z nim porozmawiać jak równy z równym, nie wywyższał się, nie moralizował, a uważnie słuchał i starał się podpowiadać im, co robią nie tak, co mogliby zmienić. Zawsze służył dobrą radą. Nigdy nie powiedział, że nie ma czasu, że ma swoje sprawy...
Również lektorzy i ministranci mogli czuć, że jest ich przyjacielem. Dla nich organizował wakacyjny wypoczynek, jeździł z nimi na narty, a nawet wielu z nich uczył jak mają jeździć. Mówił, że w zjeżdżaniu na nartach, najważniejsze jest przezwyciężenie własnego strachu przed wysokością. Uczył jak upadać, jak się podnosić. Był bardzo cierpliwy, jeżeli komuś się nie udawało...
Jeden z lektorów z parafii św. Michała Archanioła wspomina: - Był naszym przyjacielem. Grał z nami w piłkę, a nawet pojechał z nami na mecz Lecha Poznań! Nie mogę uwierzyć, że już nie pojedziemy nigdzie z naszym księdzem proboszczem. Co roku, nasza parafia przyjmuje pielgrzymów. Pojechaliśmy z księdzem proboszczem po napoje dla nich. Opowiadał wtedy o tym, że nie może się już doczekać swojego udziału w triathlonie, był nim zafascynowany, ale nie przesłaniało to mu najważniejszych spraw. Podczas jazdy, śpiewał co jakiś czas słowa piosenki: "Bo jak nie my to kto?". Napoje te mieliśmy rozdawać pielgrzymom. Niestety musiałem to robić bez księdza Waldka - mówi, nie kryjąc wzruszenia. - Jeszcze w czwartek uzgadnialiśmy wszystkie sprawy dotyczące parafii, w tych dniach, kiedy ksiądz proboszcz miał być nieobecny. Rozstając się z nim życzyłem mu tradycyjnie "pękniętej dętki w rowerze na zawodach". Powiedział: "spokojnie, nic nie życz, jeszcze się spotkamy! Pierwszy raz nie dotrzymał słowa" - dodaje lektor.
Zawsze można było liczyć na jego pomocną dłoń. Jak wspomina Dawid Stube: - Księdza Waldka poznałem, kiedy był duszpasterzem akademickim. Był pomocnym i pogodnym człowiekiem. Gdy miałem poważny wypadek samochodowy, ciężko mi się mówiło, napisałem smsa do ks. Waldka. Odpisał, że się za mnie pomodli. Kiedy miałem problemy z narzeczoną, zadzwoniłem do niego i od razu chciał się ze mną spotkać - wspomina gnieźnieński fotograf. - Rozmawiałem z nim kiedyś na temat choroby bliskiej mi osoby, która mogła w każdej chwili umrzeć, pytałem mu się dlaczego Bóg nas tak doświadcza? Odpowiedział mi, że jemu też ciężko to pojąć i zrozumieć, ale każda choroba, czy śmierć ma nas czegoś nauczyć, ma nas w pewnym stopniu odmienić. Cały czas trudno mi uwierzyć, że nie ma go już z nami. Często zresztą powtarzał na swoich kazaniach, że wszyscy jesteśmy tu tylko przez pewien czas wspomina Dawid.

Bolesna strata

Ciężko uwierzyć, że księdza Waldemara nie ma już wśród nas. Ta wiadomość była dla wszystkich szokiem, wielu miało to za niesmaczny żart. Niestety, prawda okazała się inna.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w czwartek mszą i nieszporami. Pogrzeb odbędzie się dziś o godzinie 13:00 w Katedrze. Po mszy nastąpi przeniesienie ciała zmarłego kapłana na cmentarz pw. św. Krzyża.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto