Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogdan Trepiński: prezydent miał załatwiać nawet... klucz od toalety

Paweł Brzeźniak
Dawid Stube/Fotostube
Gospodarz miasta z okresu przełomu, kiedy gospodarka Gniezna była w gruzach.Jak postrzega współczesne Gniezno? Czy tutaj warto zamieszkać? Czy nasze miasto ma szansę się wybić? Dla przykładu, na tle Poznania? O tym z Bogdanem Trepińskim, prezydentem Gniezna w latach 1990-2002 rozmawia Paweł Brzeźniak.

Bogdan Trepiński: prezydent miał załatwiać nawet... klucz od toalety

Jak Pan ocenia Gniezno od momentu, kiedy przestał Pan pełnić funkcję prezydenta?
– Mieszkam w Poznaniu, ale bywam od czasu do czasu w Gnieźnie. Cieszy mnie to, że w naszym mieście rozbudowano wodociągi, pojawili się inwestorzy. Gniezno w swoich granicach nie ma wiele możliwości, bowiem terenów inwestycyjnych jest bardzo mało. Na pewno wiele dobrego dzieje się z inicjatywy miasta, ale poza jego granicami. Mam tutaj na myśli chociażby zakład w Lulkowie.

Co z perspektywy czasu uznaje Pan za największe osiągnięcie 12 lat kadencji?
– Na pewno sprawy związane z infrastrukturą komunalną. Wspomniana wcześniej inwestycja w Lulkowie została rozpoczęta za mojej kadencji. Przed tym, kiedy rozpocząłem urzędowanie, na Winiarach był problem z dostępnością wody. Poza tym, uporządkowaliśmy centrum - mam tutaj na myśli m.in. doświetlenie naszych ulic oraz katedry. Podejmowaliśmy też szereg działań związanych z kanalizacją na terenie nowych osiedli. Jestem zadowolony także z akademickości naszego miasta, bo pojawiły się nowe uczelnie, nie tylko seminarium duchowne.

Jeżeli chodzi o minusy, to na pewno sporym piętnem na życiu mieszkańców odcisnęły się likwidacje wielu zakładów pracy.
– To był główny problem, który spędzał nam sen z powiek. Te zakłady były przez nas przejmowane praktycznie w momencie upadłości. Przejmowanie odbywało się na mocy uchwały Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu w 1990 roku. Tego już nie dało się uchylić. Był to wielki problem, bo w zakładach na terenie naszego miasta ludzie pracowali przez wiele lat i często byli jedynymi żywicielami rodziny. Za przykład może posłużyć „Polania”, czyli zakład obuwia, który rocznie wysyłał kilkanaście tysięcy par butów do ZSRR. Kiedy to wszystko upadło, to automatycznie nie było zbytu. Żal w związku z upadającymi zakładami był kierowany głównie w moją stronę. Prezydent moich czasów był przewodniczącym zarządu miasta, w skład którego wchodziło siedem osób. Decyzje były podejmowane większością głosów.

W 2002 roku odbyły się pierwsze wybory bezpośrednie, w których musiał Pan uznać wyższość Jaromira Dziela. Zabolało?
– Nie. Miałem nastawienie, że jak są jakieś szanse, to trzeba je wykorzystywać. Wie pan, czasem w samorządzie przychodzi coś takiego jak „zmęczenie materiału”, i tak pewnie było w tym przypadku. Przedwyborcze rokowania i tak nie były najlepsze. Chciałem wyjść z propozycją do mieszkańców, oni uznali inaczej, a ja to szanuję. Z przymrużeniem oka mogę powiedzieć, że po 12 latach musiałem rozejrzeć się za nową robotą.

Czy współczesna sztuka zarządzania miastem jest łatwiejsza dla obecnego prezydenta Gniezna?
– Na pewno. W sposób jednoosobowy można decydować o wielu sprawach. Ja musiałem przekonywać do tego przedstawicieli zarządu miasta. Rada jest nieco na drugim planie. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, że ktoś z zarządu głosował przeciwko absolutorium (śmiech). Nie da się ukryć, że w latach 90. gospodarka znajdowała się w gruzach, a teraz jest szerokie spectrum dofinansowania unijnego. Dlatego ja bardzo oszczędnie gospodarowałem środkami. Nie wychodziłem z założenia, że „po mnie tylko potop”, bo nie sztuką jest nabrać kredytów na koszt miasta.

Kogo lub co będzie Pan najlepiej wspominał?
– Na pewno moich zastępców, czyli Jana Budzyńskiego, Pawła Arndta i Jerzego Walerjańczyka. Liczyłem na dobrą współpracę i nie zawiodłem się. Nie brakowało też zabawnych momentów. Kiedyś przyszła pani z pretensjami, że nie ma klucza od toalety w jej domu. Żądała ode mnie, żebym u zarządcy jej go załatwił. Mieszkałem na ul. Chrobrego. Często mieszkańcy dzwonili przez domofon, mówiąc: „Panie, jeżeli myślisz pan, że ten X jest dobrym człowiekiem, to się pan mylisz”. Na szczęście, do dzisiaj mieszkańcy mnie pamiętają, często się kłaniają, mówimy sobie „dzień dobry” i przez chwilę rozmawiamy.

Obecnie mieszka Pan w Poznaniu. Jak Gniezno jest postrzegane w stolicy Wielkopolski?

– Bardzo mało Gniezna widać w Poznaniu. Zdecydowanie za mało. Poznań lansuje przecież tezę, że to właśnie tam wszystko się zaczęło. Pamiętam, że w 1997 roku papież Jan Paweł II mówił nam w Gnieźnie: „Pamiętajcie, że jesteście pierwszą stolicą Polski”. Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie w Poznaniu jest marszałek, jest wojewoda, a to daje większe możliwości finansowania różnych inicjatyw. W tej sprawie nie należy podejmować działań doraźnych, skuteczne są inicjatywy długofalowe. Mimo to, Gniezno jest miastem znanym, ale powinno być nieco bardziej aktywne.

Jak Pan ocenia prezydenta Tomasza Budasza?

– Trudno oceniać, ale nie dlatego, że nie chcę, tylko mam za mało informacji. Nie kryję, że trzymałem kciuki za Budasza w wyborach, choć znam Krzysia Ostrowskiego, współpracowaliśmy przecież w zarządzie miasta. Dobrze, że pojawił się człowiek młody i prężny, na razie nie oceniajmy, dajmy mu czas.

Bogdan Trepiński (ur. 1942 r.) był prezydentem Gniezna w latach 1990-2002. Z wykształcenia jest doktorem nauk prawnych. Po zakończeniu urzędowania w roli prezydenta, nie rozstał się z samorządem. Przez osiem lat działał w sejmiku województwa wielkopolskiego. To w czasie jego prezydentury pojawił się, dość powszechny w skali kraju, problem strukturalnego bezrobocia. Posiada tytuł Honorowego Obywatela Miasta Gniezna. W 2004 otrzymał Złoty Krzyż Zasługi[8].

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto