Gniezno. Wiatr zerwał ocieplenie dachu Ośrodka Socjoterapii. Czy to była fuszerka? [FOTO]

Porywy wiatru do ponad 100 km/h, zacinający deszcz na zmianę ze śniegiem. Tak minęła niedziele, 30. stycznia w Gnieźnie. Strażacy z Państwowej Straży Pożarnej mieli pełne ręce roboty. Najpoważniejszym zdarzeniem z tego dnia jest zerwanie się ocieplenia dachu na Ośrodku Socjoterapii mieszczącym się przy ruchliwej ulicy Gdańskiej. Po przybyciu na miejsce zdarzenia strażacy ujrzeli płaty papy zwisające z dachu budynku, do których przyklejone były grube płyty ze styropianu. Na placu przed ośrodkiem zastano zwały styropianu i papy. Szczęście w nieszczęściu, że był to ostatni dzień ferii i weekend. Gdyby uczniowie tego dnia byli w ośrodku mogłoby dojść do tragedii. Nie wiadomo też co by się stało, gdyby dość ciężki – w połączeniu z papą styropian spadł na drugą stronę ulicy – na chodnik lub ulicę Gdańską.

Już na pierwszy rzut oka na zrzucony z dachu styropian na myśl przychodzi pytanie – czy to nie fuszerka? Nie trzeba być budowlańcem, aby wiedzieć, że aby styropian trzymał się podłoża, musi być zabezpieczony kołkami. Tych w przypadku Ośrodka Socjoterapii nie było, a klej, którym podklejono płyty do podłoża położony był wybiórczo.

Termomodernizacja budynku odbyła się na przełomie 2016 i 2017 roku. Wówczas powiatem rządził poprzedni zarząd. Jak się okazuje, była przeprowadzona niezgodnie ze specyfikacją zamówienia, które zakładało montaż styropianu z kołkami, których na dachu budowli nie było.

- Zarząd powołał grupę roboczą zajmującą się wyjaśnieniem tego zdarzenia. Nasi mecenasi przygotowali pisma, które 1. lutego wysłane zostały do wykonawcy i informują o tym, że będzie musiał albo wykonać naprawę zgodnie z rękojmią, która obowiązuje przez pięć lat lub my zlecimy to wytypowanej firmie, a koszty pokryje wykonawca

– relacjonował rzecznik prasowy starostwa w Gnieźnie, Robert Bazułka. Firma, która wykonała pracę pochodzi z Trzemeszna i jeszcze nie jest znana jej reakcja na pismo. Wstępny koszt naprawy porwanego przez wiatr dachu – a jest to połowa dachu budynku – wynosi 150 tysięcy złotych.

- Zadajemy pytanie, czy użyte płyty styropianowe przystosowane do kołkowania. Jeżeli w zamówieniu było napisane że ma być styropian przymocowany kołkami, a na to papa, a przyjechały płyty, które nie mogą podlegać takiej technologii, to mamy kolejny błąd

- dodał rzecznik.

To jednak nie koniec potencjalnych fuszerek na dachu budynku należącego do powiatu. Zerwany styropian odkrył miejsca, w których kominy łączą się z izolacją i uwidocznił przecieki. Dodatkowo, na dachu ujawniono położone luzem betonowe płyty, element piorunochronu, które zgodnie ze sztuką powinny być przymocowane betonem do podłoża. Gdyby one spadły na chodnik, mogłoby dojść do tragedii.

Czy sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury? Wszak spadające poszycie mogłoby zrobić krzywdę przechodniom, czy wychowankom. Na szczęście orkan postanowił wiać w niedzielę.

- Nie wykluczamy działań odszkodowawczych (…) a o tym, jakie zostaną podjęte dalsze kroki, dowiemy się w najbliższych dniach

– skomentował R. Bazułka.