Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: wspomnienie zmarłych z naszego regionu

Paweł Brzeźniak
Ksiądz jednej z gnieźnieńskich parafii, przewodniczący Rady Miejskiej w Kłecku, byli żużlowcy Startu Gniezno oraz działacz klubu LKS Chrobry Gniezno - to m.in. ich pożegnaliśmy w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy

– Adam Kroenke był naprawdę dobrym człowiekiem, oddanym samorządowcem - mówił Adam Serwatka, burmistrz miasta i gminy Kłecko, podczas pogrzebu zmarłego przewodniczącego Rady Miejskiej. – Jeszcze w dniu festynu z okazji 25-lecia samorządności bardzo zaangażował się w przygotowania.

Samorządowiec zmarł 6 czerwca. Dla wszystkich ta informacja była szokiem. Uroczysta msza święta odbyła się w kościele św. Jerzego i św. Jadwigi w Kłecku. Następnie, uczestnicy przeszli na miejscowy cmentarz, gdzie pochowano ciało Adama Kroenke. Żegnała go rodzina, znajomi, samorządowcy powiatu gnieźnieńskiego, w tym z Rady Miejskiej gminy Kłecko. Obecni byli także przedstawiciele pocztów sztandarowych oraz organizacji społecznych i kulturalnych z terenu gminy Kłecko.

Adam Kroenke był m.in. działaczem Lechity Kłecko. W dniu swojej śmierci prowadził uroczystą sesję Rady Miasta i Gminy Kłecko z okazji 25 lat samorządności. W tym roku ukończyłby 60 lat. Ciężko znaleźć w gminie Kłecko osobę, która nie znałaby Adama Kroenke - osobiście lub choćby z nazwiska. Wiele osób związanych z działalnością społeczną w gminie często podkreśla, że Adam Kroenke wobec nikogo nie był obojętny. Często podchodził do innych, rozmawiał z nimi i znajdował czas na wspólną wymianę zdań. Nie brakowało mu przy tym dobrego humoru - za to był szczególnie doceniany.

W lipcu po długiej chorobie zmarł Marian Kwarciński, były żużlowiec Startu Gniezno. Miał 82 lata. Do drużyny czerwono-czarnych dołączył w 1957 roku - stało się to za namową Teodora Pogorzelskiego. - Tu został na stałe, a w ekipie z Pierwszej Stolicy jeździł w latach 1957 - 1971, będąc w swoim czasie - obok Czesława Odrzywolskiego i Leona Majewicza - czołową postacią tego zespołu - przyznają po latach przedstawiciele Startu.

Co ważne, jeździł w kadrze narodowej, która w 1963 roku w Gnieźnie zmierzyła się trójmeczu ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich i Czechosłowacją. Po zakończeniu kariery przez kilka sezonów opiekował się jako trener pierwszym zespołem Startu (1972 - 73 i 1986). Prowadził także zajęcia z gnieźnieńskimi adeptami.
Uroczystości pogrzebowe Mariana Kwarcińskiego odbyły się na cmentarzu Świętego Wawrzyńca przy ul. Witkowskiej w Gnieźnie.

- Nie przyszło Mu cieszyć się kolejnymi sukcesami juniorów Chrobrego i ekstralidze seniorskiej kibicować. Los nie pozwolił na kolejne gnieźnieńskie „piątkowe” turnieje, na kolejne „prezydenckie” i „wyklętych”. Nie będzie już sędziowania w okolicznych szkołach, w szkołach bardziej odległych i tych, które są prawie poza zasięgiem - tak o zmarłym Piotrze Przybylskim, trenerze szachistów z Gniezna pisał Jacek Kukorowski z klubu LKS Chrobry Gniezno. - Historia młyńskim kołem toczy się dalej, a tu jeden mały doskonały sędziowski młynek właśnie się zepsuł, zepsuł na zawsze. Nie sądziłem, że tak będzie, nie sądziłem że to już. Pana odejście to moja osobista porażka. Tak się nie robi szachistom, naszym dobrym szachistom z Chrobrego Gniezno, Panie Piotrze! Naszym najlepszym! - dodawał wyraźnie rozżalony na fanpage'u klubu.

Piotr Przybylski, który zmarł 5 czerwca, miał 62 lata. Był znanym sędzią. Od wielu lat prowadził wiele zawodów szachowych na terenie Gniezna i w wielu innych miejscach. Na dwa tygodnie przed swoją śmiercią sędziował podczas najstarszego sportowego turnieju w Gnieźnie - 45. Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Gniezna.
Wielu zawodników LKS Chrobry Gniezno do dzisiaj pamięta nestora klubu i wielkiego fachowca w dziedzinie szachów, jakim był Piotr Przybylski. Miał ogromną wiedzę na temat tej dyscypliny sportu, którą chętnie dzielił się z młodymi zawodnikami. Zapewne ich sukcesy cieszyły go równie mocno ( a może i bardziej), jak jego osiągnięcia sportowe. To świadczy o wyjątkowej klasie trenera - tacy szkoleniowcy nie zdarzają się często.

Podczas lipcowych zmagań w ramach Enea Challenge Triathlon w Poznaniu zmarł ks. Waldemar Radecki, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła. Duchowny zasłabł na odcinku pływackim etapu olimpijskiego. Ratownicy szybko wyciągnęli go z wody i zaczęli reanimacje. Następnie ks. Radecki przewieziony został do szpitala na ul. Szwajcarskiej. Niestety, tam zmarł.

- To nie był zwykły ksiądz, jeden z wielu. Cieszył się wielką sympatią wśród parafian. Zawsze z każdym porozmawiał, opowiedział żart, podtrzymywał na duchu. Nigdy nie było tak, żeby odwrócił się od kogoś plecami, gdy ktoś potrzebował pomocy. Nie zamykał się na problemy innych. Zawsze był dla ludzi i tym sobie ich zjednał - wspominał księdza Marcin Małecki, organista z parafii pw. św. Michała. - Uwielbiał pielgrzymki. Miłością do pielgrzymowania zarażał innych. Cenił sobie trud wędrówki, twierdził, że w pewien sposób oczyszcza umysł i przybliża do Bóg. Modlitwa, skupienie i mocne przeżywanie drogi. Bardzo chętnie rozmawiał wtedy z ludźmi, pocieszał ich, uświadamiał, że pielgrzymka, to nie wakacje, że nie będzie łatwo i przyjemnie i jednocześnie zaznaczał, że w chwilach trudnych możemy mocniej poczuć obecność naszego Stwórcy - podkreślał.

Marcin Małecki dodaje, że ks. Waldemar Radecki sam organizował pielgrzymki rowerowe. - Wraz z grupą pątników z parafii wybierali się rowerami do Rzymu, czy do Lourdes. Nie można zapominać też o corocznych pielgrzymkach rowerowych do Częstochowy. W tym roku mieli się wybrać do Santiago de Compostela, już za kilka dni... Uwielbiał góry. Właśnie tam utwierdzał siebie i innych w przekonaniu, że Bóg istnieje. Piesze wędrówki na górskich szlakach sprzyjały wyciszeniu, modlitwie i przemyśleniom dotyczącym swojego życia. Dlatego tak je kochał. Czasami się zdarzało, że potrafił pojechać w góry tylko na weekend, ale nawet tak krótki wyjazd powodował, że potrafił spojrzeć na niektóre sprawy z innej, często lepszej perspektywy - wspominał.

Na początku października kolejny ciosu doznali fani Startu Gniezno. W wieku 79 lat zmarł Julian Ptaszyński. - Był zawodnikiem Startu w latach 1957-1967, współtwórcą pierwszego w dziejach klubu awansu do pierwszej ligi w 1958 roku, legitymując się dobrą średnią 1.540. Później przez wiele lat był jednym z najlepszych żużlowców w ekipie czerwono-czarnych, niejednokrotnie stanowiąc trzon miejscowej drużyny - przyznają przedstawiciele Startu.
Pogrzeb Juliana Ptaszyńskiego odbył się na cmentarzu przy ul. Bluszczowej w Poznaniu.

Jak widać, straty w zasłużonych ludziach ponieśli nie tylko mieszkańcy Gniezna, ale również gminy Kłecko. Każdy z nich był inny, jednak ludzie, którzy ich znali podkreślają, że wnieśli bardzo dużo w życie lokalnej społeczności. I choć część z nich odeszła już, tak jak żużlowcy, na sportową emeryturę, to do końca starali się być aktywni. Na pewno byli skarbnicą wiedzy w swoich dziedzinach: religii, samorządu czy sportu.

Część osób utraciła człowieka, który stał na czele samorządu, a inni duchowego przewodnika. Bo tak z całą pewnością można nazwać ks. Waldemara Radeckiego. Z grupy wszystkich znanych osób, które pożegnaliśmy, był najmłodszy. I nie da się ukryć, że jego śmierć odbiła się szerokim echem. Pamiętajmy o nich podczas wizyt na cmentarzach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto