Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"To nasz drugi dom" twierdzą wychowankowie "Dzieci z chmur". Ważą się losy gnieźnieńskiego azylu dla kilkudziesięciu dzieciaków

Redakcja
Świetlica Środowiskowa „Dzieci z chmur” ma wieloletnią tradycję. Podopieczni czują się tu bezpiecznie i jak w drugim domu, rodzice otrzymują ogromne wsparcie w wychowaniu dzieci, a byli wychowankowie zawsze z sentymentem wracają do tego miejsca. Przyszłość „Dzieci z chmur” jest pod ogromnym znakiem zapytania. Prawdopodobnie do likwidacji nie dojdzie. Czy jako stowarzyszenie ma szansę kontynuować swoją działalność, w takim samym wymiarze i z tymi samymi wychowawcami?

"To nasz drugi dom" twierdzą wychowankowie "Dzieci z chmur". Ważą się losy gnieźnieńskiego azylu dla kilkudziesięciu dzieciaków
Cieplutkie kapcie na korytarzu, ładne zapachy z kuchni, śmiechy z sali zabaw, a w tle melodia grana na gitarze... Taki obraz - domowego ciepła i rodzinnej atmosfery - zastajemy wchodząc do budynku świetlicy środowiskowej „Dzieci z chmur”.

Świetlica istnieje na ul. Lecha od 25 lat. Powstała jako jedna z pierwszych w Polsce, w 1994r. Początkowo miała mieć funkcję poczekalni dla dzieci dojeżdżających do szkół, czyli takiej świetlicy dworcowej. Z czasem stała się placówką wsparcia dziennego dla dzieci i młodzieży. Pomaga rodzinom, które mają trudności w wypełnianiu zadań opiekuńczo-wychowawczych. Dla dzieciaków to bezpieczna przystań, w której mogą znaleźć wsparcie.

W gnieźnieńskiej placówce zatrudnionych jest czterech pedagogów, którzy pracują z ponad 30-osobową grupą dziewczyn i chłopców, spędzających w świetlicy czas po szkole. Pod okiem wychowawców odrabiają lekcje, bawią się, chodzą na wycieczki i jedzą ciepłe posiłki, które zresztą sami uczą się gotować.

- Przychodzę do świetlicy o 13.00 i jestem do 18.00. Wychowawcy pomagają odrabiać lekcje, wspólnie przygotowujemy posiłki, np. kanapki, pizzę, itp., chodzimy na różne wycieczki: rowerowe, piesze, na wspinaczkę i kręgle. Wspólnie spędzamy razem fajnie czas - mówi Kira, która do Polski z Ukrainy przeprowadziła się 2 lata temu. Jak twierdzi dzięki pomocy wychowawców świetlicy nadrobiła materiał w szkole, nauczyła się pisać i mówić po polsku, a w szkole radzi sobie na tyle dobrze, że dwa lata z rzędu kończyła klasę ze świadectwem z paskiem. -Tutaj nawiązaliśmy przyjaźnie. Jesteśmy jak rodzina, a to jest nasz drugi dom. Jeżeli świetlicę zamkną będzie nam bardzo smutno - dodaje Kira zaniepokojona sytuacją placówki.

-Taki sposób spędzania czasu jest o wiele ciekawszy niż siedzenie w domu i czekanie na rodziców, którzy pracują, albo często nie mają czasu z nami się bawić, odrabiać lekcję - dodaje Samanta.

„Z sentymentem wracam tutaj”

- Mam 28 lat i od jakiegoś czasu mieszkam w Anglii. Raz lub dwa razy w roku przyjeżdżam do kraju. Zawsze odwiedzam świetlicę, do której lata wstecz chodziłem. Wpadam na kawę, rozmowę, by się trochę pośmiać, powspominać dawne czasy. Pan Artur i pani Paulina, którzy obecnie tu pracują, wówczas uczyli mnie. Pamiętam jeszcze pana Grzegorza Reszko i Agnieszkę Lobbę, których już tu nie ma. Zawsze z sentymentem wracam do tego miejsca - wspomina Jakub, były wychowanek placówki. -Jak można tłumacząc się oszczędnościami i pogrzebać lata historii tej placówki? - pyta.

Zobacz też: "Obrzydliwe jest szukanie oszczędności wśród najbiedniejszych": pan Boguś "dzwoni" w temacie likwidacji "Dzieci z chmur"

„Będziemy walczyć o to miejsce”

Według rodziców praca placówki jest nieoceniona. Prowadzone są tu działania, które pozytywnie wpływają na rozwój osobowości dzieci, postępy w nauce i kształtowanie relacji opartych na wzajemnej pomocy.

- Moja córka np. potrzebuje dużo pomocy przy nauce. Ja osobiście nie jestem w stanie jej tyle czasu poświęcić - mówi pani Justyna, mama jednej z podopiecznych.

- Jest ogromna pomoc wychowawców w nauce, ale także w aktywności fizycznej, czy zapewnieniu atrakcji naszym dzieciom. Ja pracuję do 18.00, dodatkowo mamy dziecko niepełnosprawne w domu, które potrzebuje dużo uwagi i czasu na dojazdy na różnego typu rehabilitacje i leczenia. Wiadomo, że lepsze jest dla naszych dzieci, by spędzały czas w grupie i pod opieką pedagogów, niż siedzenie w domu - mówi tata innego wychowanka. -Nie rozumiem jak można oszczędzać na dzieciach, na ich wychowaniu. Niech władza szuka oszczędności w innych sferach, a z nami nikt nie chce się spotkać, naszych głosów nikt nie chce słuchać - zauważa.

- To miejsce ma lata historii. Ja do tej świetlicy chodziłam od najmłodszych lat. Mam wiele wspomnień związanych z tym miejscem. Tu zawsze działy się ciekawe imprezy, panowała rodzinna atmosfera. Władza powinna brać to wszystko pod uwagę - dopowiada pani Justyna.

Rodzice chodzących tu dzieci mówią, że zrobią wszystko, by zawalczyć o przyszłość tego miejsca. Choć propozycję Starostwa kontynuacji działalności świetlicy w ramach stowarzyszenia przyjmują sceptycznie, to dla dobra sprawy sami podejmą jego prowadzenie.

- Starostwo obarczy nas odpowiedzialnością za prowadzenie takiej placówki. Trzeba będzie uzyskać sponsorów, zadbać o finanse, a jak pójdzie coś nie tak , to my będziemy winni, że nie potrafimy kierować taką instytucją - mówią z żalem. - Opłacenie wychowawców to już duży koszt, a my nie zgodzimy się, by oni odeszli. Nasze dzieci ich kochają i bardzo dobrze się z nimi dogadują. Oni są jak drudzy rodzice, którzy nie tylko zajmują się naszymi dziećmi tutaj, ale zawsze interesują się ich zachowaniem, ocenami w szkole i sytuacją w domu. Są jak członek rodziny - zaznaczają. -Mówi się o tym, by zastąpić ich wolontariuszami, czy emerytowanymi nauczycielami. To niedorzeczne, bo takie osoby nie będą miały takiego zapału, jak teraz nasi wychowawcy. Nie dopuścimy do tego! Jeżeli nawet placówka będzie działała jako stowarzyszenie, to jednym z naszych warunków będzie, by dotychczasowi pedagodzy pozostali - mówią jednogłośnie.

- Najpierw chcemy zawalczyć o to, by placówka działała na starych zasadach, ale jeżeli nie uzyskamy poparcie radnych powiatu, to będziemy działać jako stowarzyszenie - zaznacza Jakub Morcinek, przewodniczą Rady Rodziców „Dzieci z chmur”, ale też osoba, która podejmie się prowadzenia stowarzyszenia w razie takiej potrzeby.

Dodajmy, że w razie prowadzenia placówki jako stowarzyszenia, przeniesie się ona z ul. Lecha na ul. Kościuszki 7, gdzie obecnie funkcjonuje Centrum Aktywności Społecznej „LARGO”.

W sprawie „Dzieci z Chmur” ostateczna decyzja zapadnie na sesji Rady Powiatu 28 listopada.

Zobacz też: Miasto Gniezno z propozycjami wsparcia "Dzieci z chmur"

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto