- To średniej wielkości, jasnej maści kundelek. Można powiedzieć, że ten pies został ocalony przez przypadek. Był w miejscu, w którym chodzi naprawdę mało osób. Nasza członkini znalazła go podczas spaceru ze swoimi psami, usłyszała jak skomli - mówi Janina Matczyńska, sekretarz gnieź-nieńskiego oddziału TOZ. Jak dodaje, nie wiadomo jak długo zwierzę przebywało w studni.
- Miał wiele szczęścia, to pewne. Sam nie miał szans się stamtąd wydostać. A w tej studni długo by nie przeżył. Zginałby z głodu - mówi J. Matczyńska. Jak dodaje, obecnie inspektorzy szukają właściciela psa. - Myślimy, że ktoś celowo wrzucił tego psa do studni. Być może zrobił to właściciel, bo mu się znudził, ale może zrobił to ktoś dla "zabawy". Mało prawdopodobne żeby sam do niej wpadł. To nie jest stary schorowany pies, który być może nie zauważyłby tak dużej studni - szacuje.
- Jeżeli ktoś rozpoznaje tego psa to bardzo prosimy o kontakt z naszym towarzystwem. Być może zgłosi się sam właściciel. Choć przyznam, że w to wątpimy. Zwierzę jest od kilku dni w schronisku i nikt po niego nie przyszedł, a chyba każdy komu zginie pies udaje się sprawdzić czy nie złapały go miejskie służby - mówi Janina Matczyńska.
Sekretarz TOZ-u w Gnieźnie przyznaje, że w mieście istnieje problem wypuszczania psów samopas. Złapane lądują właśnie w przytulisku.
- Ich właściciele nie zdają sobie jednak sprawy z zagrożenia. Po pierwsze można otrzymać mandat od funkcjonariuszy straży miejskiej, bo psa trzeba wyprowadzać na smyczy. Poza tym zwierzę, które się błąka, przechodzi przez ulicę, może zostać potracone przez samochód, niewątpliwie stanowi również zagrożenie dla ruchu - wylicza działaczka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Gnieźnie.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?