Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: "Piłka ręczna jest niczym narkotyk"

Tomasz Sikorski
www.gniezno.eu
Z Joanną Różańską, gnieźnianką, byłą zawodniczką klubów Superligi ze Szczecina i Gdańska, obecnie występującą w II-ligowym MKS MOS Urbis Gniezno rozmawia Tomasz Sikorski.

Co skłoniło Panią do powrotu na parkiet?
– W moim przypadku rzeczywiście można mówić o powrocie, ponieważ miałam aż dwuletnią przerwę w treningach. Dlaczego wróciłam? Nie ukrywam, że zatęskniłam za piłką ręczną i za emocjami, które tej grze towarzyszą. Trudno zresztą, aby było inaczej, skoro z tym sportem jestem związana od IV klasy szkoły podstawowej. W moim przypadku piłka ręczna stała się niczym nałóg, z którego trudno się wyleczyć. Znowu chciałam regularnie trenować i grać, choć teraz muszę to pogodzić z pracą i prowadzeniem domu.

Na Pani decyzji na pewno skorzystają młode zawodniczki, a tych w MKS MOS Urbis nie brakuje.
– To też był argument, który przemawiał za tym, abym wróciła. Pomyślałam sobie, że swoim doświadczeniem wyniesionym z gry na parkietach Superligi mogę coś wnieść do drużyny. Mam nadzieję, że moje młodsze koleżanki z zespołu czegoś się przy mnie nauczą.

Do gry wróciła Pani praktycznie z marszu, bez wielkich przygotowań, a i tak od razu zaczęła Pani demolować ligę, rzucając w każdym meczu mnóstwo bramek...
– Trenuję praktycznie od miesiąca i w tym czasie zdążyłam zagrać w trzech meczach ligowych. Moje statystyki może nie są złe, ale muszę się przyznać, że kondycyjnie i technicznie sporo mi brakuje do optymalnej formy. To jeszcze nie jest to, na co mnie stać.

To co będzie jak Pani do tej optymalnej formy wróci!?
– Będę starała się dać jeszcze więcej drużynie. Nie ma co ukrywać, że różnica poziomów między Superligą, w której grałam przez kilka sezonów, a II ligą gdzie występuje obecnie MKS MOS Urbis jest ogromna. To w zasadzie przepaść. Tu i tu trzeba jednak szanować przeciwnika i wychodzić na parkiet maksymalnie zmobilizowanym. W każdym meczu trzeba też zostawić na boisku całe serce. Tak przynajmniej uważam i tak zawsze robię. Mam tylko nadzieję, że w trakcie sezonu będą mnie omijały kontuzje. Na razie po każdym meczu czy zajęciach czuję wszystkie mięśnie i stawy, ale to normalne po tak długiej przerwie w treningach.

Swoją karierę rozpoczynała Pani w Gnieźnie. Gdzie konkretnie?
– To było w Szkole Podstawowej nr 12. Stamtąd szybko trafiłam do klubu, gdzie moim trenerem był Jerzy Imbierowicz. Pewnego razu nasza drużyna grała jakiś sparing z Łącznościowcem Szczecin i wypadłam w nimna tyle dobrze, że po tygodniu otrzymałam telefon z pytaniem, czy nie chciałbym się tam przenieść. Miałam wtedy 18 lat, moja mama była przeciwna wyjazdowi, ale uznałam, że nie mam nic do stracenia i postanowiłam zaryzykować. Z perspektywy czasu tej decyzji nie żałuję. Z Łącznościowcem szybko awansowałyśmy do Superligi i dzięki temu poznałam smak piłki ręcznej na najwyższym poziomie.

Ile lat Pani spędziła w klubie ze Szczecina?
– Siedem. Po tym czasie trafiłam do Gdańska, ale tam klub miał problemy organizacyjno-finansowe i po jakimś czasie się rozpadł. To nie był koniec moich kłopotów, bo jakby tego było mało, w tym okresie zerwałam także więzadła krzyżowe przednie w kolanie. Mając tak poważną kontuzję nie miałam co liczyć na angaż w innym klubie i dlatego zdecydowałam się na powrót do Gniezna.

I w Gnieźnie Pani też grała, już w MKS MOS?
– Wspólnie z dziewczynami wywalczyłyśmy nawet awans do I ligi. Całkiem dobrze sobie w niej radziłyśmy. Miałyśmy wtedy naprawdę bardzo ciekawy zespół. Niestety, ze względów finansowych drużyna została wycofana z rozgrywek i do tej pory gra tylko w II lidze. No, a teraz ponownie wróciłam.

Może zatem znowu trzeba powalczyć o awans?
– Są takie plany. Tym bardziej, że wkrótce w Gnieźnie ma powstać nowa hala widowiskowo-sportowa. Mam nadzieję, że w moje ślady pójdzie kilka innych dziewczyn, które wyjechały z Gniezna i znowu stworzymy zgrany i mocny zespół, który byłby w stanie powalczyć o I ligę. Trenerzy już działają w tym kierunku, ale to nie taka prosta sprawa. Z piłki ręcznej w Gnieźnie nie da się wyżyć, więc grę trzeba połączyć z pracą. Sporo zawodniczek na pewno chciałby wrócić na stare śmieci, ale to wszystko musi być odpowiednio poukładane.

Już w tym sezonie uda się wygrać II ligę?
– Jest na to chyba zbyt wcześnie. Poza tym trudno już będzie dogonić prowadzącą w tabeli Spartę Oborniki. W rundzie rewanżowej gramy jednak z tym rywalem u siebie i na pewno postaramy się powalczyć o zwycięstwo. To solidna drużyna, mająca w składzie dziewczyny ograne na I-ligowych parkietach, ale na pewno do pokonania.
Wam, jako drużynie tego doświadczenia na pewno brakuje. W zespole poza Panią są praktycznie same juniorki.
To prawda. Dziewczyny mają spory potencjał, ale brakuje im wiary we własne możliwości. To musi się zmienić. Na tym polu trenerzy mają sporą pracę do wykonania.

W gnieźnieńskim zespole gra Pani na swojej nominalnej pozycji?
– Kiedy zaczynałam grać w piłkę ręczną byłam stawiana na lewym rozegraniu. Już w Szczecinie, po tym jak jedna z koleżanek złapała kontuzję, zostałam przesunięta na lewe skrzydło, a że całkiem nieźle sobie radziłam, to zostałam tam na dłużej. Teraz jednak ponownie gram na lewym rozegraniu, choć jak będzie taka potrzeba, to mogę w każdej chwili zmienić pozycję.

Piłka ręczna obecnie jest na fali i zdobywa sobie coraz większą popularność. To zatem dobry moment, aby zbudować w Gnieźnie solidny zespół ligowy...
– To piękny sport i na pewno zasługuje na dużą popularność. Obecnie sporo kibiców interesuje się piłką ręczną, ponieważ dziewczyny świetnie spisywały się na mistrzostwach świata, a już wkrótce w Polsce odbędą się mistrzostwa Europy mężczyzn. Przy okazji takich imprez zainteresowanie tą dyscypliną sportu rośnie. Mnie to nie dziwi, bo mecze piłki ręcznej dostarczają ogromnych emocji.

Takich emocji możemy się także spodziewać na meczach MKS MOS Urbis, już w I lidze i w nowej hali?
– To jest moje wielkie marzenie. I wierzę, że wkrótce się spełni. Co więcej, ja obiecuję, że tak właśnie będzie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto