Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechma Start Gniezno - Lubelski Węgiel KMŻ 47:43

Wojciech Prusakiewicz
O krok od sprawienia ogromnej sensacji byli zawodnicy Lubelskiego Węgla KMŻ. Koziołki uległy w Gnieźnie Lechmie Startowi, choć po dziewiątym biegu dnia prowadziły jeszcze ośmioma punktami.

Mecz ten miał duże znaczenie dla obu zespołów. Gnieźnianie chcieli wrócić na ścieżkę zwycięstw po porażce w Daugavpils, natomiast goście pragnęli zrehabilitować się w oczach swoich kibiców po bolesnej przegranej z Orłem Łódź. Pomimo porażki Koziołki mogły być zadowolone ze swojej postawy, natomiast gospodarze mają z pewnością o czym myśleć przed kolejnymi pojedynkami. Z przebiegu pojedynku zadowoleni z pewnością byli jego obserwatorzy, bowiem jego przebieg przyniósł sporo emocji.

- Na początku moi zawodnicy jechali „bez jaj” - przyznał szczerze Lech Kędziora. Trudno się z osądem szkoleniowca czerwono-czarnych nie zgodzić – goście już po biegu juniorskim objęli prowadzenie w meczu, a gospodarze w podobnej sytuacji znaleźli się dopiero przed dwunastą gonitwą. Zawodnicy Lubelskiego Węgla imponowali dobrymi startami i szybkością na trasie. W pierwszej fazie prym wiedli przede wszystkim Robert Miśkowiak i Dawid Stachyra. – Dobrze się tutaj czułem. Każdy z nas dorzucał jakieś punkty i udawało się „trzymać” wynik. W końcówce gospodarze jednak postawili twarde warunki i zdołali nam wydrzeć zwycięstwo – komentował „Davidoff”, który stoczył tego dnia kilka ładnych pojedynków. W pamięć zapadły szczególnie te przeciw Antonio Lindbaeckowi. W trzynastej gonitwie Szwed dość twardo „wywiózł” Polaka, robiąc tym samym miejsce do ataku Bjarne Pedersenowi. - Gospodarze troszkę nas wozili - przyznał Stachyra.

Wspomniany Duńczyk, który tegoroczny sezon rozpoczął słabo, zaliczył dość solidny występ, zdobywając kilka ważnych „oczek”. Jego jazda wciąż jest jednak daleka od ideału, podobnie jak Magnusa Zetterstroema. Szwed rozczarował do tego stopnia, że trener Kędziora wycofał go z jednego ze startów, stosując rezerwę taktyczną.

- Kluczowe były biegi jedenasty i dwunasty – komentował patrząc w program zawodów trener Grzegorz Dzikowski. - Najpierw Korneliussen stracił spadł z drugiej na ostatnia pozycję, a następnie Fajer pokonał Miśkowiaka. Tych punktów zabrakło – dodał. Doświadczony szkoleniowiec i tak mógł być zadowolony. Jego podopieczni dobrze „uzupełniali” się w zdobyczach punktowych. Koziołkom zabrakło jednak zdecydowanego lidera – 11 punktów Daniela Jeleniewskiego to zbyt mało, aby „pociągnąć” zespół. – Szybko dopasowałem się do toru, było całkiem nieźle - mówił „Jeleń”, który był zupełnie innym zawodnikiem, niż przed tygodniem. Tym razem „pewniakiem” nie okazał się jednak Miśkowiak.

Cichym bohaterem gnieźnian był wywołany przez Dzikowskiego Maciej Fajfer. Jego heroiczna, trwająca 4 okrążenia obrona przed atakami Miśkowiaka okazała się kluczowa dla losów spotkania. - Cieszę się, że udało mi się wygrać z Robertem, jednak z mojej postawy w przeciągu całego spotkania nie jestem zadowolony. – komentował „Fajka”. Podobnie można określić postawę Adama Skórnickiego. Wychowanek Unii Leszno wreszcie „zaskoczył” i z bonusami wywalczył 10 punktów. – Adam w końcu pojechał tak, jak tego oczekiwaliśmy, oby tak dalej – cieszył się trener Kędziora.

Goście szanse na korzystny wynik stracili w przedostatnim biegu dnia, kiedy najpierw na tor upadł Paweł Miesiąc, a w powtórce Scott Nicholls minął na dystansie Stachyrę. Gościom na osłodę pozostał triumf 4:2 w ostatniej gonitwie.

- Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Teraz myślimy już tylko o pojedynku z GTŻ-em – ocenił Kędziora. Szkoleniowiec z pewnością ma o czym myśleć. Jeśli Lechma Start chce pokonać głównego rywala w walce o awans, to nie może pozwolić sobie na podobne jak w pojedynku z lublinianami chwile słabości. Goście z kolei mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Drużyna trenera Dzikowskiego posiada bowiem spory potencjał i z pewnością sprawi w bieżącym sezonie nie jedną niespodziankę.

Lubelski Węgiel KMŻ:
1. Robert Miśkowiak – (1,3,3,1,1) 9
2. Paweł Miesiąc – (0,2*,2*,u,w) 4+2
3. Mads Korneliussen – (3,1,1*,1) 6+1
4. Daniel Jeleniewski – (0,3,2,3,3) 11
5. Dawid Stachyra – (3,2,2,0,1) 8
6. Mateusz Łukaszewski – (3,0,0) 3
7. Mateusz Borowicz – (2*,w,0) 2+1

Lechma Start Gniezno:
9. Antonio Lindbaeck – (3,3,0,2*,1*,2) 11+2
10. Adam Skórnicki – (2*,1,3,3,d) 9+1
11. Scott Nicholls – (1*,0,3,3,2*) 9+2
12. Bjarne Pedersen – (2,1,1,2,3) 9
13. Magnus Zetterstroem – (2,2,1,-) 5
14. Maciej Fajfer – (1,0,2*) 3+1
15. Wojciech Lisiecki – (w,1*,0) 1

Komentarze:
Daniel Jeleniewski (Lubelski Węgiel KMŻ): Bardzo dobrze mi się jeździło na tym torze, nie miałem z nim problemów. Lubię tutaj jeździć i robię to dość skutecznie. Na pewno jest wielki niedosyt, bo spotkanie było w naszym wykonaniu bardzo dobre. Zabrakło bardzo niewiele. Taki jest jednak sport, w przeciwnej drużynie jest kilku naprawdę klasowych jeźdźców.

Dawid Stachyra (Lubelski Węgiel KMŻ): Przyjechaliśmy do „paszczy lwa”. Byliśmy skazywani na porażkę, ale wiadomo, że każdy z ans chce zaprezentować się jak najlepiej. Tak do połowy zawodów faktycznie było. Później każdy z nas zanotował jakąś wpadkę, były nieporozumienia na torze i to przyczyniło się do tego, że te punkty gubiliśmy. Pozostaje niedosyt, bo byliśmy bliżej, niż dalej.

Adam Skórnicki (Lechma Start Gniezno): Jak mówi stare przysłowie: im trudniej, tym lepiej. Myślę, że faktycznie tak jest, że gdy wylewa się dużo potu i zostawia serce na torze, to wtedy sukces smakuje wyjątkowo i można wspaniale cieszyć się z efektów. Szkoda, że w moim przypadku idzie to dość mozolnie, ale najważniejsze, że zmierza w dobrym kierunku. Goście zawiesili wysoko poprzeczkę, ale dwa punkty zostają w Gnieźnie

Magnus Zetterstroem (Lechma Start Gniezno): Nie mogę być zadowolony ze swojej zdobyczy punktowej, ponieważ co mecz chciałbym zdobywać piętnaście „oczek” (śmiech). Było ciężko. Jeżeli drużyna nie spisuje się dobrze, ktoś musi być tym, który weźmie na siebie taki stan rzeczy. Dziś padło na mnie. Moje pierwsze dwa wyścigi były całkiem niezłe, trzeci już nie. Kiedy przegrywaliśmy ośmioma punktami, musieliśmy dokonać rezerwy taktycznej.

Maciej Fajfer (Lechma Start Gniezno): Cieszę się z wygranej w biegu z Misśkowiakem i w meczu, ale ogólnie było słabo. Pierwsze biegu były naprawdę złe. Przekombinowaliśmy trochę z ustawieniami, jednak na ostatnią gonitwę wróciliśmy już do tych sprawdzonych na tym torze i było tak, jak powinno.

Wojciech Lisiecki: (Lechma Start Gniezno): Troszkę inaczej wyobrażałem sobie pierwszy w tym roku mecz przed własną publicznością. Miałem znów pewnie problemy z motocyklami, które spisywały się o wiele gorzej, niż przed tygodniem w Daugavpils. Nie wiem co było przyczyną, że jako juniorzy spisaliśmy się słabiej, niż przed tygodniem. Teraz trzeba pracować, aby w meczu z GTŻ-em było już wszystko w porządku.

zebrali: Marcin Konieczny, Wojciech Prusakiewicz, Szymon Kaczmarek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto