Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paulina Hennig-Kloska: "Przeciąganie nauczycieli i straszenie ich brakiem pensji, jak widać, nie działa" [WYWIAD]

Paweł Brzeźniak
Paweł Brzeźniak
Paulina Hennig-Kloska: "Przeciąganie nauczycieli i straszenie ich brakiem pensji, jak widać, nie działa"
Paulina Hennig-Kloska: "Przeciąganie nauczycieli i straszenie ich brakiem pensji, jak widać, nie działa" fb Pauliny Hennig-Kloski
Paulina Hennig-Kloska była jedną z uczestniczek niedzielnego wiecu poparcia dla nauczycieli, który odbył się na Rynku w Gnieźnie. Co posłanka ma do powiedzenia w tej sprawie?

Popiera Pani protestujących nauczycieli, była Pani także w niedzielę na proteście z wykrzyknikiem na gnieźnieńskim Rynku, co Panią tam zaprowadziło?
- Potrzeba zapewnienia moim dzieciom porządnej edukacji, która przygotuje je dobrze do startu w dorosłe życie. Popieram postulaty nauczycieli, choć wiem, jak trudno w trakcie strajku zorganizować się rodzicom, sama jestem mamą pierwszo i czwartoklasistki. 

Rząd PiS inwestuje w programy socjalne, a oszczędza na pracownikach sfery budżetowej. Gdyby płace budżetówki rosły wraz ze wzrostem gospodarczym, to dziś nie mielibyśmy strajków. Po co nam wzrost gospodarczy, jak nie przekłada się na wzrost naszych płac? Dobrze wynagradzany nauczyciel, zmotywowany do pracy, podnoszący swoje kwalifikacje to podstawa dobrego wykształcenia naszych dzieci. Niskie wynagrodzenia w oświacie spowodują negatywną selekcję w zawodzie.

No ale przecież problem niskich wynagrodzeń nie dotyczy tylko nauczycieli.
-Tak, to prawda. Nauczyciele, pracownicy pomocy społecznej, pielęgniarki, policjanci i wiele innych zawodów to osoby niedoceniane finansowo. Dobrze opłacony nauczyciel bardziej zaangażuje się w pracę z naszymi dziećmi, dobrze wynagradzany pracownik pomocy społecznej lepiej zaopiekuje się naszymi rodzicami, a dobrze opłacana pielęgniarka chorymi. Nie chce zasiłków socjalnych od rządu, chcę byśmy jako naród byli godnie wynagradzani za swoją pracę.

Część z nich podlega pod samorząd. Samorząd też oszczędza na płacach pracowników podległych mu placówek?
- Samorządy niosą na swoich barkach coraz większą część zadań należących do rządu. Luka w subwencji oświatowej w niektórych gminach sięga już 40%. Szczególnie dotkliwa jest w małych miastach. Utrzymanie szpitali powiatowych zostało przerzucone na powiaty. Przykładowo, Powiat Gnieźnieński będzie musiał dołożyć w tym roku do Szpitala Pomnik Chrztu Polski 4 mln złotych. Te pieniądze znikające z kasy samorządów mogłyby pójść na inwestycje w naszym mieście czy powiecie lub właśnie na podwyżki dla pracowników podległych placówek. Dochodzi do tego, że wyposażenie szkół finansują rodzice z dodatkowych składek. Sama osobiście składałam się jako rodzic na szafki szkolne, wieszaki i tablice. Chętnie pomagam szkole, do której uczęszczają moje dzieci, ale to są podstawy, na które pieniądze powinny być zabezpieczone w budżecie placówki.

Inna sprawa to fakt, że potrzebujemy w końcu zmian systemowych które wprowadzą w służbie zdrowia czy polskiej szkole XXI wiek. Jakich zmian potrzebuje polska szkoła?

- To, co proponuje w ostatnich latach minister Zalewska, to chocholi taniec, który nie ma nic wspólnego z przemyślanymi zmianami systemowymi.

W tej kadencji Sejmu PiS zniósł 2 godziny karciane, a teraz uważa, że trzeba podnieść pensum, wydłużył czas awansu nauczycielskiego, a teraz chce go skracać, wdrożył nowe podstawy programowe, a teraz chce o nich rozmawiać. Jak przeglądam podręczniki mojej córki do 4 klasy szkoły podstawowej, to łapię się za głowę, niewiele różnią się od tego, czego moje pokolenie uczyło się 30 lat temu. Rodzice często muszą poświęcać czas, by przekładać język używany w podręcznikach z polskiego na polski i wypełniać luki programowe. Jeden rodzic pomoże, inny nie. Wciąż uczymy się masy rzeczy niepotrzebnych, a nie uczymy się jak poradzić sobie wkraczając w dorosłość.

Liczy Pani, że rząd spełni oczekiwania strajkujących nauczycieli? Jak długo potrwa Pani zdaniem strajk?
- Jeśli rządowi faktycznie zależy na uczniach, powinien zacząć rozmawiać, a nie mówić o jakimś okrągłym stole w terminie późniejszym. Przeciąganie nauczycieli i straszenie ich brakiem pensji, jak widać, nie działa. Jeśli strony nie zaczną rozmawiać, kompromis nie zostanie wypracowany, a dzieci nie zrealizują przewidzianego dla swojego rocznika programu. Przecież problem nie kończy się na egzaminach czy maturach. Moje dzieci pytają mnie dziś, czy pójdą do szkoły w wakacje, rozumieją, że przeciągający się protest trzeba będzie odrobić. One to rozumieją, a rząd, wydaje się, problemu nie widzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto