Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki z Gniezna wciąż walczą o swoje. Szefostwo szpitala nawet nie pojawiło się w sądzie

Dawid Gruntkowski
Dawid Gruntkowski
Pielęgniarki walczą o swoje, na co dzień pracując z chorymi psychicznie.
Pielęgniarki walczą o swoje, na co dzień pracując z chorymi psychicznie. Julia Olejniczak
Spór pomiędzy pielęgniarkami z gnieźnieńskiej "Dziekanki" i szefostwem szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych wciąż pozostaje nierozstrzygnięty. Sąd w Poznaniu uznał, że potrzebuje nieco czasu na dokładne przeanalizowanie informacji otrzymanych podczas piątkowych rozpraw.

Dyrekcja nie chciała dawać podwyżek pielęgniarkom z Gniezna

Spór w gnieźnieńskim szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych rozpoczął się jeszcze w 2022 roku, gdy krajowe władze zdecydowały się wprowadzić przepisy regulujące minimalne wynagrodzenie lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników służby zdrowia. W ustawie zdecydowano się podzielić pracowników na wyżej i niżej wykształconych, czy też posiadających specjalizację.

Czytaj też: Pielęgniarki pozywają szpital w Wielkopolsce. "Chodzi nie tylko o pieniądze, ale i o sprawiedliwość"

Do drugiej z najlepiej opłacanych grup, według nich, należeć powinny pielęgniarki z gnieźnieńskiej "Dziekanki". Nieco innego zdania była dyrekcja placówki, która postanowiła podjąć ostre i ryzykowne kroki. Uznano, że osoby pracujące w szpitalu nie potrzebują specjalizacji i wykształcenia wyższego. Tym samym obejmowane przez nich stanowiska kwalifikować się będą do jednej z niższych grup z wyraźnie mniejszym wynagrodzeniem. By szybko poradzić sobie z „problemem” wykształconych podwładnych dyrekcja postanowiła wręczyć kilkudziesięciu osobom wypowiedzenia z możliwością podpisania nowych umów, wpisujących się we wchodzące w życie przepisy i obniżających poziom stanowiska z „pielęgniarki specjalistki” na „pielęgniarkę”.

Pielęgniarki walczą o należne pieniądze

To nie spodobało się pracownicom "Dziekanki", które nie tylko uznały to za pomysł bardzo nie fair, ale i postanowiły walczyć o swoje. Pielęgniarki zdecydowały się pójść do sądu utrzymując, że każdą z nich należy zakwalifikować do "grupy drugiej".

Jednocześnie na wokandzie pojawiła się także druga sprawa przeciwko dyrekcji szpitala. Jak się okazało, pracownice, które postanowiły nie angażować się w spór i polubownie podpisały nowe umowy pod koniec ubiegłego roku, obecnie zarabiają nawet 300 złotych więcej od koleżanek, które poczyniły kroki prawne. Z punktu widzenia powódek jest to dyskryminacja.

Reprezentanci szpitala nie pojawili się w sądzie

W piątek 18 sierpnia w Sądzie Rejonowym Poznań - Grunwald i Jeżyce odbyły się dwie rozprawy dotyczące spraw wniesionych przeciwko dyrekcji "Dziekanki". Stronę pozwaną reprezentować mieli dyrektor Marek Czaplicki, kierowniczka grupy pielęgniarskiej oraz kadrowa gnieźnieńskiego szpitala. Niestety cała wymieniona trójka nie pojawiła się na sali rozpraw. W związku z tym Sąd uznał, że w przypadku powtórzenia się podobnej sytuacji, zeznania strony pozwanej nie będą brane pod uwagę. W szczególności usprawiedliwienie nieobecności przesłane przez kadrową zbulwersowało Sąd, co skończyło się wezwaniem do złożenia szerszych wyjaśnień.

Piątkowe rozprawy były więc swoistym dialogiem pomiędzy wymiarem sprawiedliwości i gnieźnieńskimi pielęgniarkami. Z działań poznańskiego sądu bardzo zadowolony był adwokat poszkodowanych Tomasz Święch, który docenił dociekliwość sędziny Iwony Zając-Bange.

- W trakcie rozpraw miała miejsce seria rozważań na temat prawa i faktów. Sąd pytał m.in. o znaczenie wyższego wykształcenia w czasie pracy w szpitalu. Zadano też kilka pytań odnośnie rozumienia zapisów ustawy regulującej wysokość zarobków. Panie pielęgniarki miały możliwość podzielenia się wiedzą zdobytą na studiach, która w szpitalu psychiatrycznym jest niezbędna. Niezależnie od końcowego wyroku, jestem bardzo zbudowany podejściem Sądu

- powiedział nam mecenas Święch.

Niedługo rozstrzygnięcia w obu sprawach

Choć wielu obserwatorów całej sprawy liczyło, że już w piątek poznamy ostateczną decyzję Sądu, wszyscy musimy uzbroić się w cierpliwość. Wymiar sprawiedliwości postanowił dać sobie czas do 15 września, kiedy to na kolejnej z rozpraw ma zapaść wyrok. Nie jest jednak wykluczone, że będzie miała miejsce jeszcze jedna próba wysłuchania reprezentantów szpitala.

W przypadku drugiego z powództw, dotyczącego dyskryminacji, kolejna rozprawa ma obyć się 26 października.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pielęgniarki z Gniezna wciąż walczą o swoje. Szefostwo szpitala nawet nie pojawiło się w sądzie - Głos Wielkopolski

Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto