Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tybetańczycy na rowerach w Gnieźnie

Iza Budzyńska
Uczestnicy Rajdu Rowerowego dla Tybetu dotarli do Gniezna. Po postoju na nocleg spotkali się z z zainteresowanymi ich historią i kulturą dziś przed południem w Centrum Kultury "Scena to dziwna" w Gnieźnie. Zaraz potem ruszyli w dalszą drogę. Do pokonania mają jeszcze kilkaset kilometrów.

Kunchok Sangpo, Karma Tashi i Dawa Yangchen jadą na rowerach z Krakowa do Gdańska. Dołączają do nich także polscy wolontariusze, którzy chcą pokazać swoją solidarność z Tybetem. Pokonują część trasy, tyle, na ile pozwala im wolny czas i siły. Czasem pojawiają się z rowerem tylko na krótkich happeningach, czasem wskażą najlepszą drogę, by wydostać się z miasta na trasę.

Jedną z takich osób jest Gabriela Semenowicz, która do Tybetańczyków przyłączyła się w Poznaniu. Jest wolontariuszką Fundacji Inna Przestrzeń.
- Od razu włączyliśmy się w organizację tego rajdu - mówi. - Było mało czasu na przygotowanie takiej akcji, ale w ciągu kilku miesięcy udało nam się znaleźć wolontariuszy, którzy się włączają też w inne akcje. Cała idea, pomysł z prezentacją w każdym mieście, jest wymyślona przez Kunchoka i jego przyjaciół, którzy na potrzebę rajdu założyli stowarzyszenie Studenci Dla Wolnego Tybetu. Trasa obejmuje główne miasta Polski, takie jak Kraków, Katowice, Wrocław, Opole, Poznań, mniejsze miejscowości po drodze. Ja się dołączyłam w Poznaniu na drugą połowę rajdu. Zostało około 300 km. Później na trasie mamy Żnin, Bydgoszcz, Starogard Gdański, następnie Gdańsk, gdzie 27 lipca będzie duży event na zakończenie całego rajdu.

Podczas spotkania w Gnieźnie uczestnicy rajdu przedstawili prezentację, w której streścili historię Tybetu i jego dzisiejszą sytuację. Opowiadali o najnowszych wydarzeniach - podpaleniu się na znak protestu 20-letniego mnicha w klasztorze Kirti w Ngaba, aresztowaniach i brutalnie stłumionej pokojowej demonstracji.

Na koniec razem z uczestnikami spotkania usypali z płatków kwiatów flagę tybetu.

- Chcemy powiedzieć ludziom, że istnieje taki kraj jak Tybet i że w tej chwili sytuacja tam nie jest zbyt dobra. Cały czas jest pod nielegalną okupacją chińską. Ludzie tam cierpią z powodu braku wolności kulturalnej, wolności religijnej. Każde małe pokojowe wyrażenie się na ten temat może się zakończyć więzieniem i torturami - mówi Karma Tashi, student z Tybetu. Przyznaje, że już sama świadomość wśród ludzi jest w pewien sposób wsparciem dla tybetańczyków.

Zobacz inne materiały w serwisie Głos.tv

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto