Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnik spod Gniezna padł ofiarą oszusta? Musi oddać ponad 1 mln zł. Pożyczkodawca: to ja jestem ofiarą!

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
Elżbieta Jaworowicz nagrała "Sprawę dla reportera" w Strzyżewie Smykowym pod Gnieznem
Elżbieta Jaworowicz nagrała "Sprawę dla reportera" w Strzyżewie Smykowym pod Gnieznem Hanna Komorowska
Łącznie ponad 1 mln zł ma do zapłaty Henryk Jagielicz ze Strzyżewa Smykowego. Twierdzi, że był oszukiwany przez pożyczkodawcę. Ten z kolei utrzymuje, że sam padł ofiarą rolnika i przez niego ma problemy finansowe. Jak było naprawdę? Sprawą zajęła się nawet Elżbieta Jaworowicz.

Pochodzący ze Strzyżewa Smykowego pod Gnieznem Henryk Jagielicz lata temu otrzymał gospodarstwo rolne po rodzicach, które sukcesywnie rozbudowywał. Zajmował się nie tylko produkcją roślinną, ale i zwierzęcą. W planach Henryka było wybudowanie ogromnej obory dla świń nieopodal domu. Nic nie zapowiadało nadchodzącej złej passy jego rodziny. Kupione od niemieckiego przedsiębiorcy świnie zaczęły chorować.

Okazało się, że zapadły na wysoce zakaźnego cirkowirusa i konieczna była utylizacja całego stada 700 sztuk, wartych łącznie ok. 200 tys. zł. Wówczas weterynarze stwierdzili, że przez kolejne kilkanaście lat nie można hodować Gospodarstwo nie było na tę okoliczność ubezpieczone, więc w jednej chwili rodzina Jagieliczów pozbawiona została połowy dochodów z gospodarstwa. Podobny los spotkał stado byczków, które kupił. Padły w wyniku zakażenia innym wirusem. To wtedy zaczęła się historia z pożyczkami.

Rolnik twierdzi: zostałem oszukany

W 2013 r. skumulowały się problemy prywatne i finansowe Henryka. Wtedy podpisał pierwszą umowę z Janem Nowakiem (dane zmienione – przyp. Red.), przedsiębiorcą rolniczym z innej gminy na kwotę 70 tys zł wysłanych przelewem i 20 tys. zł przekazanych w gotówce. Ogłoszenie o „kredytach bez sprawdzania BIK”, które miały „pomoc w oddłużaniu” miała znaleźć w gazecie siostra gospodarza. Tak zaczęła się ich znajomość. Jan w 2013 roku podpisał kontrakt z Henrykiem, według którego siał na strzyżewskich hektarach kukurydzę i zbierał ją, bez wkładu pieniężnego właściciela ziemi. W ten sposób miał pomagać rolnikowi w utrzymaniu gospodarstwa. Rozliczenie finansowe kontraktu i pożyczek miało przyjść ze zbiorami plonów i wtedy ustalona zostać miała cena. Henryk twierdzi, że nie dostał od Jana ani złotówki, w związku z czym spłacił część zobowiązań. Historia miała powtórzyć się w 2014, 2015 i częściowo w 2016 roku. Kwoty uzyskane za sprzedaż płodów rolnych według mieszkańca Strzyżewa nie były też traktowane jako zapłata na poczet kredytu.

Rolnik z podgnieźnieńskiej wsi nie jest w stanie wytłumaczyć dlaczego, pomimo braku rozliczenia nadal współpracował z pożyczkodawcą.
Kolejne umowy o pożyczkę podpisał w czerwcu 2014 roku na kwotę 93 tys. Zł w przelewie i 17 tys. Zł przekazanych gotówką, a ich oprocentowanie wynosiło 40%! Do tego doszło podpisanie przez Henryka weksla in blanco na kwotę 17 tys. zł. Jak mówi gospodarz ze Strzyżewa, ufał Janowi, że uda się rozliczyć pieniądze zyskiem ze zbiorów kukurydzy w kolejnym sezonie. Trzecią umowę pożyczki na kwotę 80 tys. zł podpisał w styczniu 2015 roku wraz z wekslem opiewającym na 64 222, 34 zł. Rolnik nie potrafi jasno wytłumaczyć dlaczego podpisywał kolejne umowy, wiedząc, że nie otrzymał rozliczenia po sprzedaży rolnych płodów.
Dodatkowo, zgodnie z jego relacją, każdorazowo po otrzymaniu przelewu od Jana miał oddawać mu część pieniędzy w gotówce, na jednej z głównych ulic w Gnieźnie i nie widział w tym nic podejrzanego.

- Myśmy się spotykali na ul. Dąbrówki i tam mu pieniądze dawałem. Nie wiem co ja sobie myślałem

– wspomina gospodarz. Dodatkowo, została przez niego ustanowiona hipoteka domu i gospodarstwa na rzecz Jana.

Początkowo ustalone rozliczanie kosztów siewu i zbioru kukurydzy płodami rolnymi stało się całkowicie niemożliwe w 2015 roku. Gospodarzowi nie przedłużono umowy dzierżawy ziemi należącej do parafii w Strzyżewie Kościelnym. W związku z tym, dysponował mniejszym polem i nie był już w stanie zasiać takiej ilości kukurydzy, aby móc pokryć roszczenia Nowaka.

Mieszkaniec powiatu gnieźnieńskiego chciał egzekwować pieniądze od Henryka Jagielicza. Po kilku procesach sąd wydał nakazy zapłaty na kilkaset tysięcy złotych. Mieszkaniec Strzyżewa Smykowego twierdzi, że ma do spłaty łącznie ponad 1 mln zł.

Prokuratura odmawia wszczęcia postępowania. Kto jest ofiarą?

Henryk Jagielicz złożył co najmniej jedno zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do gnieźnieńskiej prokuratury. Jak mówi, czuje się oszukany. Twierdzi, że doprowadzono go do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, nie doszukując się czynu zabronionego.

Pożyczkodawca: to ja jestem ofiarą

Jan Nowak (dane zmienione, przyp. red.) twierdzi, że nie ogłaszał się w prasie jako osoba udzielająca pomocy w oddłużaniu. Według jego relacji, firma prowadzona przezeń zajmuje się tylko usługami rolniczymi i to właśnie szukając usług Henryk trafił na jego działalność. Miał on później zaskarbić zaufanie Jana, który w dobrej wierze udzielił pożyczek – na prowadzenie gospodarstwa. Miała utworzyć się między nimi więź. Chciał mu pomóc.

Co stało się z pieniędzmi z kredytu? Nie wiem – mówi Jan. W gospodarstwie Henryka nie widać żadnych inwestycji, unowocześnień. Jak twierdzi, pożyczek udzielił Henrykowi w dobrej wierze i to on stał się ofiarą ich znajomości. Aby spłacić swoje bieżące zobowiązania, musiał wziąć kredyt i sam popadł w kłopoty finansowe.

Według relacji pożyczkodawcy, przeciwko mieszkańcowi gminy Gniezno prowadzonych jest kilka postępowań w prokuraturze. Mimo wezwań do zapłaty, nie spłaca długów wynikających z umów
Sprawa jest na tyle skomplikowana, że Henryk twardo twierdzi, że został oszukany. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że zwrócił Janowi pieniądze, wcześniej od niego otrzymane. Nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego miałby to robić, pomimo niejasności w poprzednich rozliczeniach. Jedyne, co znalazł, to archiwalne ogłoszenie w jednym z tygodników, z numerem telefonu do Jana i z jasną informacją: „pożyczki bez BIK”.
Emisja programu "Sprawa dla reportera" Elżbiety Jaworowicz, nagrywana w lutym w Strzyżewie Smykowym pod Gnieznem nastąpi na TVP1, dziś, 1 kwietnia o godz. 21.00

Jak w sposób odpowiedzialny wziąć pożyczkę?

W dobie kryzysu, coraz popularniejsze są pożyczki. Eksperci bankowi radzą jak ustrzec się przez pożyczkami z wysokim oprocentowaniem.

• Dokładnie przeczytaj umowę. Jeśli którykolwiek z punktów budzi twoje wątpliwości, udaj się do prawnika i radcy prawnego? Nie masz na to pieniędzy? W każdym powiecie działa punkt nieodpłatnej pomocy prawnej. Tam uzyskasz informację.

• Policz całkowity koszt pożyczki. Często opłaty windykacyjne i koszty pożyczki są ogromne, a informacja o nich może wydawać się niezrozumiała. Jeśli wyliczone raty sprawią, że runie twój domowy budżet, nie podpisuj umowy.

• Nie poddawaj się presji pożyczkodawcy. Często stosowaną metodą w sprzedaży jest informowanie klientów o specjalnej ofercie, która zmieni się już kolejnego dnia i będzie mniej korzystna. To technika sprzedaży mająca na celu skłonienie pożyczkobiorcy do szybkiego podpisania umowy, nawet jeśli jest dla niego niejasna.

Rolnik spod Gniezna padł ofiarą oszusta? Musi oddać ponad 1 mln zł. Pożyczkodawca: to ja jestem ofiarą!

Elżbieta Jaworowicz nagrała "Sprawę dla reportera" w Strzyżewie Smykowym pod Gnieznem

Rolnik spod Gniezna padł ofiarą oszusta? Musi oddać ponad 1 ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto