Powiat gnieźnieński. Pochód z niedźwiedziem przeszedł ulicami Czerniejewa. Była też baba i dziad! [FOTO]

Po dwóch latach spowodowanych pandemią przebierańcy wrócili na ulice! W Czerniejewie zamiast śmigusa-dygusa w Poniedziałek Wielkanocny gości co roku wyjątkowy zwyczaj - wodzenie niedźwiedzia. Nikt już nie pamięta na pewno, skąd wzięła się ta tradycja. Mimo ten piękny zwyczaj kontynuowany jest nieprzerwanie od wielu lat. Zabawę przejmują kolejne pokolenia. Oprócz niedźwiedzia prowadzonego na sznurze, jest też dziad, baba, żołnierz, bywa konik i bocian, a obowiązkowo kominiarz, który maźnie sadzą tych, którzy nie wrzucą grosza do charytatywnej puszki. Mieszkańcy Czerniejewa są dumni i nie kryją zadowolenia z tego, że pochód barwnych postaci w każdy Poniedziałek Wielkanocny można zobaczyć tylko u nich.

Niedźwiedzia zawsze prowadzi na uwięzi niedźwiednik. Jak przyznają organizatorzy tego wydarzenia, niedźwiedź to uosobienie zła i nie można go puścić wolno, ujarzmiony, jednak nie psoci tylko dostojnie kroczy obok swego mistrza i wykonuje wszystkie jego polecenia, od psoty i figli są inne barwne postacie tego widowiska. Choć tak na pewno jest, tym razem niedźwiedź był bardzo miły! Chętnie pozował do zdjęć z dziećmi i zbierał datki do puszki.

Bocian co prawda jest równie statecznym uczestnikiem pochodu i gonitwą za co smakowitszą żabką – babką, się nie zajmuje, inni, jak choćby kominiarz czy konik – jak najbardziej. - W pochodzie uczestniczy też żołnierz, dziad i baba, Żyd i inni luzacy, a ponieważ pochód zawsze wypada w śmigus – dyngus, to niektórym dostaje się jedno i drugie. Oczywiście, porcja sadzy od kominiarza należy się każdemu, kto poskąpi grosza do puszki i to zupełnie gratis - dodają organizatorzy.

Choć to niedźwiedź był bohaterem tego dnia, prawdziwe show skradła… baba! Choć ze wsi i niezbyt ładnie ubrana, jej kocie ruchy uwodziły mężczyzn oglądających przedstawienie. Dziad był zazdrosny – odbijał ją z tańca z nieznajomymi co chwilę. Było gorąco, ale temu zaradzili strażacy z okolicznego OSP. Prowadząc pochód co i rusz oblewali ze strażackiego wozu publiczność i ucieszone dzieci, które nie pozostały im dłużne.